Wielu pewnie mnie zlinczuje, ale filmy dla mnie grają drugorzędną rolę. Sięgam do bibliotek VOD bardzo rzadko, zazwyczaj w sytuacjach podbramkowych. Grę zawsze wybiorę ponad film. Ale co, gdyby połączyć jedno z drugim? Chanco Studios podjęło się i spróbowało tego w swojej jedynej produkcji.
It’s a Wrap! to najnowsza gra powyższego studia i chyba jedyna w swoim rodzaju. Tytuł pozwoli nam odwiedzić plany zdjęciowe „niskobudżetowców” z lat 80. W czasie rozgrywki nie tylko wcieliłem się w reżysera, ale również w aktora – Johnnego Rush’a.
Światła, kamera, akcja!
Gra składa się tak naprawdę z dwóch elementów: fazy reżyserskiej i akcji. Ta pierwsza polega na ustawieniu odpowiednio rekwizytów, efektów specjalnych i aktorów, lecz nie jest to tak banalne, jak się wydaje. Idealne rozmieszczenie wymienionych składowych filmu jest najważniejszym elementem i kluczem do sukcesu. Nie ma tu miejsca na pomyłki!
Odpowiednie ich ustawienie jest tylko jedno, więc dobrze, że Johnny Rush podczas prób jest nieśmiertelny, bo w późniejszym etapie gry nieudane podejścia liczy się w dziesiątkach. Świetną formą podpowiedzi jest możliwość rzucenia okiem na scenariusz. Tutaj pięknie opisany jest cały przebieg akcji, więc pozostaje sobie to wyobrazić i odzwierciedlić na ekranie. Szkoda tylko, że zabrakło języka ojczystego, bo niektóre zdania były dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Jeśli uznamy, że wszystko powinno pójść po myśli reżysera, przechodzimy do fazy drugiej. Tutaj pamiętając układ wszystkich ułożonych wcześniej elementów, nie pozostaje nic innego, jak przebiec Johnnym do wyznaczonego punktu. Akcja w niektórych momentach była bardzo wartka. Jeśli twój czas reakcji nie powala, to możesz mieć spore problemy. Dzieje się tutaj naprawdę dużo!
Za kulisami
Gra wizualnie nie pozostawia wiele do życzenia. Świetnie zaprojektowane tła, efekty specjalne i pozostałe elementy idealnie do siebie pasują. Wszystko to jest utrzymane w kreskówkowej stylistyce. Bardzo dobrze, że twórcy zdecydowali się na grafikę 2D. Dzięki niej byłem w stanie zauważyć dosłownie wszystko na planie filmu. Z płynnością też nie miałem najmniejszych problemów. Wszystko zadziałało tutaj idealnie, czego nie można powiedzieć o stronie muzycznej. W filmie akcji ważną rolę odgrywa muzyka, której tutaj nie słychać. Podczas fazy reżyserskiej w tle ledwo usłyszymy pojedyncze dźwięki, zaś w części akcji, gdy w ruch idzie Johnny, dźwięk jest bardziej zdecydowany, ale… to nadal nie to. Całe udźwiękowienie jest za spokojne, przez co gra traci.
Mimo tego, że poziomy są coraz trudniejsze, a cały scenariusz i elementy na ekranie się zmieniają, rozgrywka po dłuższej chwili zaczyna nudzić. Brak większych zmian w gameplay’u i nudna muzyka nie zachęcają do nagrania tego filmu.
Złote maliny
Na pierwszy rzut oka z tej gry mógł być dobry film. Pomysł był genialny i dotychczas przeze mnie niespotykany. Budowanie planów zdjęciowych, a następnie branie w nich udziału spodobał mi się na starcie i wydawało się, że nic nie może pójść nie tak. Od strony technicznej nie mam się do czego doczepić, bo grafika kreskówkowa w 2D to najlepszy wybór do tego typu produkcji.
Płynne animacje i szybkie ekrany ładowania są jej mocną stroną, ale sama rozgrywka już wypada kompletnie inaczej. Pierwsze poziomy zachęcą do gry, ale każde kolejne już działają w odwrotny sposób. Monotonia szybko dała mi się we znaki. Nudna oprawa muzyczna, a raczej jej brak zdecydowanie odrzuciła mnie. Widać gołym okiem niewykorzystany potencjał.
Dziękujemy firmie Evolve PR za dostarczenie gry do recenzji.