Recenzja Is This Game Trying to Kill Me? na Nintendo Switch
Mamy Inscryption w domu, ale nie będziemy sobie brudzić rąk kartami. Tak w skrócie można by określić Is This Game Trying to Kill Me? Nie wiem, czy faktycznie ta gra chciała mnie zabić, ale wiem, że na pewno próbowała nawiązać stylem do hitu sprzed lat. Gra na PC jest dostępna od listopada zeszłego roku - przytłaczająco pozytywny odbiór niewielkiej ilości graczy - a na Switcha trafi 4 kwietnia 2025 roku.Budzimy się w zamkniętym domu na odludziu, gdzie jedyną funkcjonalną rzeczą jest stojący pośrodku komputer. Ten zabiera nas do wirtualnego świata bardzo mocno krzyżującego się z tym, co obserwujemy w samym domu. Koegzystencja tych światów i wpływ jeden na drugiego oczywiście sprawi, że śmierć w grze skończy i nasz żywot poza nią.
Gameplayowo to jednak żadna strata, bo szybko zostaniesz cofnięty do pobliskiego checkpointu, więc jedynym Twoim zmartwieniem pozostaje rozwiązywanie tutejszych zagadek środowiskowych. Wszystko oparte zostało na Twojej spostrzegawczości. Problemy wewnątrz komputera mają swoją odpowiedź w samym domu. Wystarczy tylko popatrzeć na otoczenie z dostatecznie otwartą głową. Rzeczy wykonane w jednym świecie będą miały bezpośrednie przełożenie na drugi.Punkt po punkcie pozostanie Ci przejść ten labirynt i opcjonalnie dostać jedno z trzech zakończeń. Sama podróż nie będzie należeć do długich i zamknie się w około 2h, nawet przy znikomej sympatii do takich rzeczy. W momencie, gdy okiełznasz zasady tej gry - tj. solucja leży gdzieś w domu - to wkradnie się nawet mała monotonia. Starają się oni o lekką innowacyjność w prezentowanych łamigłówkach, ale nie da się zajechać daleko na tak prostym patencie. Patencie, który przywodzi na myśl seriale z wczesnych lat 90’, gdzie wizja teleportu wewnątrz jakiegoś systemu przerażała wszystkich. Dziś już tylko zostaje nam poskromienie rozwijającej się sztucznej inteligencji i Skynet ;)
Choć ta mała gra ma swój urok, a jej prosta forma przyciąga do ekranu, to nawiązania do Inscryption jej nie służą. Kiedy tam był gęsty klimat - mowa o pierwszym i trzecim akcie - tak tu ma się wrażenie uczestnictwa w przedstawieniu. Pomimo często brutalnych i efektownych zgonów, to nigdy nie osiąga tamtego poczucia niepewności. Tam intryga była zdecydowanie lepiej nakreślona. W połączeniu z naszym raczkowaniem w systemie karcianym i “rozmowami” z postaciami w kartach dawała fenomenalny efekt, którego mała gierka studia Stately Snail nie ma prawa osiągnąć.Nie sądze też, że ma ona prawo domagać się tak wygórowanej kwoty, która szybko okaże się jej przekleństwem. Premierowe 80 zł to sporo zawyżona cena patrząc na sposób wykonania i skomplikowania. Bezpieczniej będzie poczekać na solidną promkę, nawet będąc fanem takich horrorowych zagadek/escape roomów. Choć jest to przyjemna ciekawostka, to jednak tylko ciekawostka. Nawet nie za bardzo jest o czym pisać.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Sometimes You
Plusy:
Kusząca prostota konstrukcji - choć często byłby to minus, tak tu łatwiej się namówić na jeszcze jedną zagadkę
Kilka możliwych zakończeń nieco wydłuża zabawę najbardziej zajawionych…
Minusy:
…choć na ten moment cena nie współgra z całą resztą - za krótka, za prosta i za droga
Klimat próbuje wskoczyć w o wiele za duże buty i, choć ma swój urok, to mu to nie wychodzi