hero-s-hour-review-pc-535063-2

Właściciel zdjęcia: Hero's Hour

Recenzja Hero's Hour na Nintendo Switch

Jak to? Przecież mamy Heroes of Might & Magic na Switchu! Może trochę inaczej nazwane, nieco uboższe, indycze, ale w dużej mierze takie samo… tylko inne. Inspiracje Hero’s Hour są dość oczywiste, choć sami twórcy raczej nie chcieliby krzyżować się z legendą (szczególnie na polskim podwórku). 

Gra Benjamina Hauera “ThingOnItsOwn” trafiła na PC/Steam 1 marca 2022 roku, zaliczając wcześniejszy dostęp dopieszczający całokształt. Do tej pory zachowuje “w większości pozytywne” opinie użytkowników, a jej pojawienie się na Switchu jest sporym zaskoczeniem. Strategie najlepiej operowane za pomocą myszki są raczej rzadkością na konsolach.
2024040922211800 s

Hero’s/Heroes  


Rozgrywka w Hero’s Hour dzieli się na różne aspekty, ale jej rdzeń najlepiej wyjaśnić łopatologicznie - zarządzaj zasobami lepiej od przeciwnika i upewnij się, że Twój oddział będzie liczniejszy. Do dyspozycji nie ma tu klasycznej kampanii, a zbiór losowo generowanych misji. Trafiamy na mapę naszym bohaterem, zbieramy zasoby, rozbudowujemy miasto, walczymy. 

Pierwsza faza zakłada turowe planowanie naszych najbliższych działań. To w tym aspekcie najbardziej czuć Heroesowe naleciałości. Mapa posiada losowo rozmieszczone punkty kluczowe, różnego rodzaju przedmioty, ale ruch nasz jest mocno ograniczony. Kiedy wyczerpiemy wszystkie “kroki”, do głosu dochodzi przeciwnik (lub kilku zależnie od przyjętych zasad).
2024040922131400 s
W to spokojne zarządzanie wpisuje się również rozbudowa miasta o kolejne budowle, które przyspieszą rozwój królestwa i zwiększą liczebność armii. Każda frakcja ma swoje jednostki oraz mocne i słabe strony, które warto wziąć pod uwagę. Bohaterowie zaś są podzieleni na kilka klas, które na przestrzeni rozgrywki levelujemy. Jest to dość klasyczny i poprawnie przedstawiony zestaw cech.
 

Auto Battler 


Zamiast kontynuować turowy trend i jeszcze bardziej pachnieć (tudzież śmierdzieć) HoMM, twórca zdecydował się na zautomatyzowanie potyczek w czasie rzeczywistym. Dostępny oddział możemy pozycjonować na mapie w odpowiednim miejscu, ale armia działa w dużej mierze sama. Bohater również. W dużej mierze, bo w większości przypadków pooglądamy tylko wybijające się piksele. Te łatwe bitwy spokojnie będą w stanie ogarnąć bez naszej ingerencji. Istnieje jednak rzucanie czarów bohatera i skromna kontrola nad naszym wojskiem. Jeśli ktoś wykazuje opieszałość na polu bitwy, to możemy wskazać mu właściwą drogę i wpłynąć nieco na jej przebieg. Nieśmiało, bo trudno było mi tu zrobić z siebie Napoleona i wygrać coś skazanego na porażkę. Jeśli gra informuje, że bitwa jest niemożliwa do wygrania, to z dużym prawdopodobieństwem możesz pożegnać się z ludźmi.
2024040922190700 s
Unosi się wokół tego mały smród oszustwa, bo sterowani przez AI wrogowie zdają się znacznie lepiej wiedzieć, gdzie jest Twoja baza i zaatakować ją armią, którą bardzo trudno byłoby poskładać w tak eskpresowym tempie. Może to moje dwie lewe ręce do RTSów, ale czułem, że plują mi w twarz, a zwaśnione rody komputera niekoniecznie palą się do walki między sobą. Raczej dali mi odczuć, że cel ich jest jeden, jakbym był Yoshii Toranagą ze świeżego “Shoguna” z Disney+ - polecam swoją drogą. 

A niestety, gdzieś na to AI jesteśmy skazani, a brak zgrabnie prowadzonej kampanii nam nie pomoże. Jasne, są gorące krzesła i możliwość gry z ludźmi, ale Ci nie zawsze będą pod ręką - to oczywiste. 
 

Jak do tanga 


O ile doceniam poziom rozbudowania, a ilość zależności potrafiła mnie przytłoczyć, tak graficznie jest to dość przeciętna pikseloza. Sam nauczyłem się te retro wartości akceptować, ale gdzieś ma ona swoje granica i tu zostały przekroczone. Biednie się to prezentuje i trudno mi się zasłaniać domniemanym urokiem. Niby kwestia gustu, ale meh…
2024040922161800 s
Ma to wszystko jednak drugą stronę medalu. Mam wrażenie, że przez tą kanciastość, która razi mnie w oczy… gra zgrabnie odnajduje się na Switchu. Dawno nie czułem się tak dobrze w strategii na analogach. Nie tęskniłem za myszką, a wszystko dało się ogarnąć bez większego problemu. Właśnie tu pomagają te wszystkie kwadraciaki, czy same założenia tytułu (turowość). A to wszystko przy koniecznym akompaniamencie najgorszego motywu, w którym sterujemy kursorem za pomocą lewego drążka. Zazwyczaj odpycha, a tu zero nieprzyjemności. Tym byłem miło zaskoczony. 

Do Hero’s Hour trzeba dwojga. Przynajmniej wypada mieć tę świadomość, że granie z botami może szybko złapać zadyszkę. Mimo zaskakująco rozbudowanych systemów to wciąż tylko sztuczna inteligencja - a do tego taka, która widzi więcej od gracza i tym samym mocno irytuje. Widziałem na PC, że gra posiada polskie napisy, ale w wersji Switchowej próżno ich szukać. Mały pstryczek w nos za to, ale wierzę, że zaległość szybko zostanie nadrobiona.

Dziękujemy firmie Forever Entertainment za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Prosta konstrukcja, która skrywa w sobie sporo głębi

Thumb Up

Gatunkowo to bardzo zgrabne połączenie

Thumb Up

Zaskakująco przyjemnie/akceptowalnie się w to gra na konsoli


Minusy:

Thumb Down

Styl artystyczny jest biedny

Thumb Down

AI zdaje się oszukiwać

Thumb Down

Zestaw losowo generowanych scenariuszy mnie nigdy nie przekonuje

6.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Redakcja Nintendo News



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz