Guayota-Game-Announced 05-30-24

Właściciel zdjęcia: Team Delusion

Recenzja Guayota na Nintendo Switch

Guayota, to ciekawa produkcja skupiająca się na łamigłówkach logicznych, otulonych mrocznym światem, pełnym nawiązań do legend Guanczów oraz mitami z Wysp Kanaryjskich.  Gra od studia Team Delusion miała swoją premierę 13 sierpnia na Steamie i naszym Switchu.


Mechanika gry


Guayota przedstawia nam historię grupy odkrywców. Zostali oni wysłani przez hiszpańskiego króla, by odnaleźć raj na ziemi, który spodziewają się znaleźć na Wyspie Świętego Brendana. Bardzo szybko okazuje się jednak, że wyspa skrywa również mroczne sekrety. Pełne świątyń starożytnych bogów i ich tajemnic.
SCREEN - 01
W świątyni trafiamy do okrągłego pomieszczenia z kolejnymi drzwiami. Jak łatwo się domyślić, każde drzwi to kolejny poziom. Po przejściu pierwszego odblokowują się drugie, a potem następne i następne.

Pojawia się zatem pytanie „Co robimy na kolejnych poziomach?”. Otóż są to łamigłówki logiczne z elementami platformowymi. Z grubsza chodzi o odblokowanie przejść i dostanie się do końca labiryntu i odkrycia kolejnej tajemnicy wyspy i wierzeń jej mieszkańców. Na naszej drodze stoją liczne, zamknięte wrota. Musimy oświetlać obeliski specjalnymi kryształami. Kolejne wymagają określonej liczby aktywnych obelisków, itd. A to tylko pierwsza świątynia! W kolejnych sprawa wygląda inaczej, ale nie będę wam tego zdradzał.
SCREEN - 02
Tutaj musimy użyć wyobraźni, przenosić kryształy pomiędzy obeliskami, zręcznie unikać pułapek w postaci wirujących ostrzy czy trujących oparów. Wykorzystujemy do tego choćby szybki uskok, którego uczymy się z czasem. Jak widzimy, ogień, światło, a także lasery to nasz oręż w zdobywaniu kolejnych skrawków wiedzy i poszukiwaniu naszych kompanów.

Posiadamy 3 punkty życia w formie płomienia widzianego w górnym-lewym rogu. Jeśli je utracimy, zapadamy w dziwny sen. Trafiamy do tego samego poziomu, lecz bez zagrożeń i niebezpieczeństw. Za to pojawiają się ściany, które aktywują i dezaktywują się, gdy przez nie przejdziemy. Oznacza to, że mądrze musimy również planować swoją ścieżkę. Zły ruch i obelisk zostanie przez te ściany zasłonięty przed światłem kryształu. Ten duchowy i dziwny świat, nazywany jest „Płaszczyzną szaleństwa”.

Gra kosztuje 60 złotych i nie posiada języka polskiego.
SCREEN - 03

Audio i Grafika


Pod kątem graficznym, otrzymujemy widok z rzutu izometrycznego. Poziomy nie są zbyt rozbudowane pod kątem rozmiarów. Przynajmniej początkowo. Trzeba jednak przyznać, że mrok tego świata, jest niepokojący i kuszący.

O warstwie muzyki ciężko powiedzieć coś konstruktywnego. Po prostu jest. Ani zła, ani dobra. Nie zapada w pamięci, ale też nie rujnuje całości. Można określić ją mianem mrocznej i lekko przytłaczającej. Całkiem dobrze pasującej do obrazu labiryntów i tajemnych świątyń.
SCREEN - 04

Rozgrywka i podsumowanie


Wiadomo, pierwsze minuty z grą, to ocena grafiki i sterowania. Tutaj muszę przyznać, że miałem drobne problemy z poruszaniem się. Drobne lagi i średnia responsywność. Nie brzmi zachęcająco? No nie brzmi, ale na szczęście potem jest lepiej.

Pokonanie pierwszego poziomu zajęło mi dłuższą chwilę, bo brakło mi czytelnych podpowiedzi. Po prostu nie wiedziałem, jaka idea stoi za tym wszystkim. Parę minut później, dzięki metodzie prób i błędów wszystko było już jasne, a potem… A potem było już tylko ciekawiej. Poziomy stawały się trudniejsze i co ważniejsze z sensem. Każdy kolejny level dodawał coś do mechaniki, urozmaicając zabawę. Nowe pułapki czy bardziej złożone zagadki, kolorowe ściany (w drugim świecie).
SCREEN - 05
Potem, po raz pierwszy zginąłem. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zamiast powtórki poziomu dostałem „Płaszczyznę szaleństwa”. Niby ten sam poziom, a jednak tak odmienny. To rozwiązanie bardzo przypadło mi do gustu i było ciekawym urozmaiceniem. Choć niektórzy mogą powiedzieć, że gra daje nam „na siłę” trzy szanse (trzy życia), po których  trafimy do drugiego wymiaru. Czy tego chcemy, czy nie. Wyjście z poziomu i powrót do niego nie pozwoli nam zacząć go na nowo.

Jeśli chodzi o minusy, przydarzyły mi się problemy ze sterowaniem, a dokładnie to absolutny brak reakcji bohatera na moje działania. Choć, żeby być sprawiedliwym, muszę przyznać, że zdarzyło się to na samym początku rozgrywki, jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego poziomu świątyni i tylko wtedy.  

Pojawił się też problem, gdy wywołałem menu, a w tym samym czasie, gra chciała mi wyświetlić jakąś informację z samouczka. Nagle okazało się, że nie mogę nic zrobić. Wszystko zawisło, tworząc bardzo nieprzyjemne odczucia i wspomnienia z zabawy. Były to jednak jednostkowe problemy i sprawiały wrażenie, że miałem idealny timing do wciśnięcia czegoś, czego nie powinienem w danym momencie.

Może to głupie, ale brakowało mi w Guayota cutscenek. Po prostu przechodziłem z jednego poziomu do drugiego jak po sznurku. Odkrywane tablice, na końcach kolejnych leveli nie wyjaśniały zbyt wiele. Z jednej strony to intrygowało, a z drugiej strasznie drażniło. Samo początkowe intro rozbudziło moją ciekawość i było bardzo fajnie zrobione, w komiksowym stylu. Jednak na tym się skończyło.

Podobnie na początku gry, z tropikalnej plaży przeszedłem prosto do ośnieżonej góry. Czy ja ominąłem jakiś etap? Odniosłem wrażenie, niezbyt dobrze przemyślanych, niektórych elementów tej produkcji przez jej twórców. Chyba że tak po prostu wygląda ta rajska wyspa.
SCREEN - 06
Guayota to całkiem poprawna gra logiczna, choć z czasem robi się dość powtarzalna. Tę sytuację w pewnym stopniu ratują kolejne mechaniki (pułapki czy świat duchowy), jednak gdy zrozumiemy schemat rozgrywki, kolejne poziomy wydają się łatwiejsze niż wcześniejsze. Odrobina satysfakcji to może być jednak stanowczo za mało w zalewie dzisiejszych nowości. Wyróżniający się świat może nie pomóc jej na tyle, żeby przebić się do świadomości graczy.

Dziękujemy firmie Plug In Digital za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Pomysł — Wreszcie jakaś inna mitologia niż we wszystkich innych grach

Thumb Up

Mechanika — Zagadki logiczne z bonusowym „duchowym światem”

Thumb Up

Grafika — Cała produkcja wygląda całkiem ciekawie i dobrze


Minusy:

Thumb Down

Powtarzalność — Pomimo rozwoju mechanik kolejnych poziomów, robimy w sumie to samo

Thumb Down

Podpowiedzi — A w zasadzie ich brak, co w pierwszych minutach zabawy może być mylące

Thumb Down

Bugi — Nie było ich wiele, ale czy aby na pewno miałem aż takie szczęście, żeby trafić na nie?

6 / 10

Nasza ocena

Awatar

Bartosz Skurpel



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz