Growth, to spokojna gra „w przyrodę”. Jelenie, dziki, kozy, a dookoła góry, rzeki i lasy… Czego chcieć więcej po ciężkim dniu pracy? Premierę miała 21 grudnia 2023 roku, a odpowiada za nią studio VoodooDuck. Gra nie posiada fabuły. Obserwujemy dziką przyrodę i odkrywamy kolejne elementy (kafelki), otaczającego nas świata.
Mechanika gry
Cała idea gry Growth, to odkrywanie kolejnych fragmentów dostępnego świata z wykorzystaniem różnych zwierząt. Zwierzęta wysyłamy z miejsca na miejsce (z kafelka na kafelek) wykorzystując dostępne rodzaje. Każdy takich ruch wykorzystuje jedno z naszych zwierząt. Wysyłając je w odpowiednie miejsca zdobywamy kolejnych leśnych przyjaciół i kontynuujemy rozgrywkę. Otrzymujemy również dodatkowe zadania, jak odkrycie ciekawego miejsca, jednak jest to opcjonalne. Naszym celem jest po prostu zdobywanie kolejnych punktów (za odkrywanie świata) i jak najdłuższe utrzymanie się w grze. Będąc bardziej precyzyjnym, Growth to gra relaksacyjna.
Plansza składa się z ogromnego sześcianu, podzielonego na mniejsze „sześcianiki”. Każdy z małych elementów reprezentuje jakiś typ terenu. Może to być zielony kafelek lasu albo brązowe, jałowe pustkowia czy żółte łąki. Szare kafelki to coś w rodzaju „mgły wojny” znanej z gier strategicznych. Dopiero jak wyślemy w to miejsce jelonka czy innego naszego przyjaciela, odkrywamy kolejne fragment świata. Podczas naszej zabawy trafimy na 9 różnych rodzajów pól. Na granicach widoczności możemy dostrzec ciemne pola (np. zielone). Informują one nas o tym, że przylega do nich np. leśny obszar. Dzięki temu wiemy, że wysyłając tam zwierzę, zdobędziemy kolejny kawałek biomu. Odkrywając kolejne takie pola, zdobywamy nowe zwierzęta. Te zaś wysyłamy do przejmowania kolejnych kafelków. I tak w kółko.
Mapy są generowane losowo, tak więc każda nowa sesja może przynieść zupełnie inne rezultaty.
Zwierzęta różnią się od siebie swoimi cechami. Dzik może poruszać się dalej niż jeleń, pszczoły przelatują nad wodą, a sokół odkrywa duży obszar zasnuty mgłą. W sumie do naszej dyspozycji oddanych zostaje 8 różnych żyjątek.
Są one dostępne globalnie, więc nie ma znaczenia, z którego siedliska chcemy je wysłać. Tutaj jest jednak jeden haczyk. Przykładowo możemy mieć biom z jeleniami i dzikami, a gdzieś obok z samymi jeleniami. Z tego drugiego wyślemy tylko rogatego zwiadowcę i tak jak wspomniałem ich ilość, jest brana pod uwagę globalnie. Rozwiązaniem tej sytuacji jest rozbudować ten teren i w ten sposób zyskać dostęp do dzików również w nim. Celem takiego rozsyłania parzystokopytnych i skrzydlatych jest odblokowanie większości dostępnego obszaru (dużego sześcianu). Gdy to nam się uda, możemy dokleić kolejny kawałek świata do obecnego. Warto wtedy zastanowić się, z której strony najłatwiej będzie nam eksplorować i bawić się dalej. Gra kończy się w momencie, gdy nie będziemy mieli dostępnych zwierząt do dalszej eksploracji. Mieszanka strategii z eksploracją.
Audio i Grafika
Growth cechuje się bardzo przyjemną, kolorową i minimalistyczną grafiką. Małe kafelki nie są przeładowane elementami. Inaczej sprawa wygląda, gdy odkryty obszar zacznie się rozrastać.
Rozgrywka i podsumowanie
Już na samym początku zabawy, produkcja Growth skojarzyła mi się z rewelacyjną grą Dorfromantik. Tutaj również mamy podobny, heksagonalny układ świata. Różnica polega na tym, że w tej drugiej produkcji było dokładanie kafelków tak, aby pasował do siebie. Natomiast w Growth świat jest już stworzony, a ja go stopniowo odkrywam. Cechą wspólną tych gier jest niesamowity spokój od nich bijący.
Pozytywną sprawą stała się dla mnie różnorodność zwierząt. To jak różne typy jednostek w armii. Każde z nich porusza się inaczej, dzięki czemu mogłem trochę pobawić się w taktyka.
Drobnym minusem była dziwnie nieczytelna mapa doklejania kolejnego dużego kawałka świata po odkryciu obecnie eksplorowanego. Moja kamera była przyklejona do centralnej ziemi, gdzie zaczynałem zabawę. Nie mogłem nic przesunąć ani obrócić. Chyba to nie tak powinno to wyglądać. Gra wciągnęła mnie, ale w sposób delikatny i powolny. Ktoś ze słomianym zapałem najprawdopodobniej szybko zrezygnuje. Growth dało mi przyjemną i spokojną zabawę, której od niej oczekiwałem. Zróżnicowanie zwierząt i terenów zachęcało mnie do dalszej zabawy, ale tylko trochę. Patrząc na plusy w postaci odpoczynku, relaksu oraz niewysokiej ceny (gra kosztuje 40 złotych) uważam, że każdy szukający chwili wytchnienia, powinien dać tej produkcji szansę.
Dziękujemy firmie Vicarious PR za dostarczenie gry do recenzji.