Fall of Porcupine

Właściciel zdjęcia: Critical Rabbit

Recenzja Fall of Porcupine na Nintendo Switch

Do sięgnięcia po ten tytuł skłonił mnie jeden czynnik. W gąszczu gier sieciowych, które wymagają od nas szybkiego czasu reakcji, ciągłego skupienia i wywołując jednocześnie niemałe emocje (u mnie raczej palpitacje serca) szukałem odskoczni. Czegoś, co pozwoli mi się kompletnie wyciszyć. Tak wiem- gier tego typu jest multum, lecz żadna nie zwróciła mojej uwagi tak jak Fall of Porcupine.

Historia ma miejsce w miasteczku Porcupine, podczas tytułowej jesieni. Głównym bohaterem jest Finley, czyli doktorek-gołąb po świeżo ukończonej szkole, który podejmuje się pracy w szpitalu Świętej Urszuli. Rozgrywka odbywa się w 2D i skupia się na przedstawieniu historii poprzez sporą ilość dialogów, które dla niektórych niestety są w języku obcym.


Znów do roboty…


Finley jak każdy z nas rozpoczyna swój dzień od budzika do pracy. Ten nie marnując czasu na poranną toaletę i wybór „outfitu” rusza w drogę do swojej wymarzonej pracy. Podczas przemierzania tego pięknego i malowniczego miasteczka, poznamy tutejszą ludność – miłą i otwartą na nowych mieszkańców. Wnikliwi mają możliwość porozmawiania z nimi i poznania ich historii. Tak jak Finley, reszta postaci to zwierzęta, co zdecydowanie dodaje uroku produkcji. Sam wygląd gry mocno przypomina „Night in the Woods”, co jest dla mnie plusem.
2023061709090000-2BC99F8AE4B037D36B6A79B8B6817EBB

Tu nie NFZ!


Po dłuższej podróży do szpitala przychodzi czas na nasz debiut. Gołąb bez namysłu wskakuje w uniform lekarza i pełen entuzjazmu rusza na swój pierwszy obchód. Wtedy poznajemy pozostałych lekarzy i ordynatora. Po krótkiej rozmowie ten przekazuje Finleyowi numery sal, w których oczekują pacjenci. Każdy z nich potrzebuje innej pomocy z naszej strony – podanie odpowiednich tabletek, przeprowadzić badanie EKG, czy po prostu zdiagnozować.
szpital
Każdą z tych czynności wykonujemy w formie minigry, np. podczas EKG musimy wciskać odpowiednie klawisze w danym momencie. Bez spojlerowania dodam, że podawanie tabletek zagra na naszych szarych komórkach. Po wykonaniu zleconych zadań ordynator wystawia ogólną ocenę, która bazuje na błędach i szybkości wykonania zadań. Czy niska ocena ma jakieś przełożenie na naszą przyszłość w służbie zdrowia? Szczerze to nie wiem, ale nic na to nie wskazuje.

Szpital to nie tylko pacjenci, a również reszta personelu i sam budynek. Ten nie jest skomplikowany, bo składa się z kilku pięter. Tu możemy wybrać, czy wolimy „z buta” bić na ostatnie piętro, czy po prostu użyć windy. Zapewne wybierzecie drugą opcję, szybszą i wygodniejszą. Za chodzenie +10 do staminy gołąb nie otrzyma, nie łudźcie się!
stołówka
Tak jak w centrum Porcupine, tak tutaj możemy poznać resztę załogi. Ci oprócz dialogów, chętnie skorzystają z naszej pomocnej dłoni. Pracownik w laboratorium pomiesza fiolki, więc naszym zadaniem będzie ułożenie ich w odpowiedniej kolejności – oczywiście w formie minigry. Szpital zdecydowanie tętni życiem i widać, że twórcy przyłożyli się do tego aspektu.


Chirurgiczna precyzja


Fall of Porcupine technicznie prezentuje się naprawdę dobrze. W grze spędziłem kilka godzin bez najmniejszych spadków w płynności. Ekrany ładowania co prawda są często, ale znikają w mgnieniu oka. Co do kwestii oprawy muzycznej… no tu chciałbym się przyczepić. Soundtrack dla mnie zawsze gra pierwsze skrzypce i miałem ogromne nadzieje na dobrą oprawę. Oczywiście nie mówię tutaj o energicznej muzyce, a raczej o spokojnej, która umiliłaby zwiedzania miasteczka i miejsca pracy. Tymczasem prócz pojedynczych i krótkich dźwięków gołębiowi towarzyszy kompletna cisza. Szkoda!

Diagnoza


Po zwiastunie Fall of Porcupine zacząłem zacierać rączki. Pięknie zaprojektowane miasteczko na pierwszy rzut oka robi wrażenie, lecz po trzecim / czwartym dniu pracy spada ono na drugi plan i jest dla mnie kompletnie obojętne. Dialogi i podejmowane decyzje z nimi związanego nie wpływają na świat. Dopiero praca w szpitalu zachęca do gry. Przeprowadzane badania w formie minigier to zdecydowanie najmocniejsza strona tytułu, a opcjonalne misje od personelu napędzają do zwiedzania szpitala.
bandaż
Od strony technicznej nie ma się do czego przyczepić, bowiem wszystko działa, jak należy. Muzyka mogła zrobić tutaj genialny klimat. Jej brak zdecydowanie zniechęcił mnie do gry. Co do języka angielskiego mam mieszane uczucia… niby wykorzystane słowa w dialogach nie są skomplikowane i będą zrozumiałe dla większości graczy, lecz samo wytłumaczenie minigier może przysporzyć problemów.

Sam sięgnąłem po pomoc w internecie przy zadaniu z fiolkami w laboratorium. Czy Fall of Porcupine mnie wyciszyło? Tak, aż za bardzo. Małe urozmaicenie rozgrywki na dłuższą metę zaczęło mnie mocno nudzić i usypiać. Spróbowałem, oceniłem i wracam do rozgrywek sieciowych, a jeśli masz problem z bezsennością zgłoś się do doktora gołębia!

Za klucz do recenzji dziękujemy Mark Allen PR


Plusy:

Thumb Up

Piękny i barwny świat

Thumb Up

Badania w formie minigier

Thumb Up

Przystępna dla najmłodszych

Thumb Up

Technicznie bez zarzutu


Minusy:

Thumb Down

Brak urozmaicenia

Thumb Down

Gdzie jest muzyka?

Thumb Down

Decyzje nie wpływają na rozgrywkę

6 / 10

Nasza ocena

Awatar

Krzysztof Cichy



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz