Fading-Afternoon-Review

Właściciel zdjęcia: yeo

Recenzja Fading Afternoon na Nintendo Switch

A co, gdyby popularna seria Yakuza zeszła do segmentu indie? Wzięła sobie do serca pikselową oprawę i spróbowała opowiedzieć mafijną historię w takim niskobudżetowym środowisku? Nazywałaby się Fading Afternoon i poruszałaby temat Seijiego Maruyamy, który świeżo opuścił więzienne mury. 

Gra trafi na Nintendo Switch 6 czerwca 2024 roku, a wcześniej zaliczyła premierę na PC (15 września 2023), gdzie do tej pory cechuje się bardzo pozytywnym odbiorem tamtejszych użytkowników. Za produkcję odpowiada yeo, na którego koncie widnieją takie pozycje, jak The Friends of Ringo Ishikawa czy Arrest of a Stone Buddha.
2024060219250500 s

Powrót Gozukiego 


Wyjście Seijiego na wolność nie jest usłane różami, a za wierne milczenie niewiele się należy. Sama rodzina nie ma się najlepiej, a miasto podzielone zostało na strefy pod okiem konkurencyjnych gangów. Jakie będą dalsze kroki postrachu znanego jako Gozuki (demon z Buddyjskiej mitologii)? To zależy tylko i wyłącznie od gracza.

Seiji jest chory. O tym raczej nikomu się nie chwali. Każda jego noc jest okupiona wewnętrznym krwotokiem. Czasu na działanie ma coraz mniej. Każdy nasz wybór ma duże znaczenie dla przebiegu akcji, a sama gra cechuje się wieloma możliwymi zakończeniami. Fading Afternoon to w swoim sercu beat’em up, który mocny nacisk stawia właśnie na opowieść. Nie będziesz tu pokonywał kolejnych leveli wypełnionych wrogami. O tym, kiedy się ich podejmiesz, zadecydujesz samemu, jadąc w odpowiednie miejsce.
2024060219341600 s
Z początku będzie to komunikacja miejska, ale wzrost reputacji i poboczne zlecenia mogą pozwolić nam na zakup samochodu (umożliwiającego odwiedzenie większej ilości miejsc jednego dnia). Fading Afternoon to po prostu zabawa w życie Seijiego. Możesz spędzić czas na obijaniu się, spaniu na ławce, korzystaniu z zabaw pobocznych w formie minigier, ale zawsze musisz mieć świadomość uciekającego czasu. Jeśli masz jakieś zadanie, ale postanowisz je olać, to najpewniej będą Cię czekać konsekwencje.
 

Proza życia


Schemat gry wygląda następująco. Zaczynasz dzień w hotelu (lub później zakupionym mieszkaniu) i z poziomu mapy wybierasz, gdzie się udać. Tam, jeśli historia została odpowiednio poprowadzona, czekać będą na Ciebie kolejne wydarzenia. Nic nie jest tu podane na tacy. Fading Afternoon to gra, którą przyjmujesz na swój sposób, w swoim tempie i bez żadnych znaczników prowadzących za rękę. Dla wielu taki stan rzeczy może okazać się przytłaczający, niezrozumiały, ale uroku odmówić mu nie można.
2024060219534300 s
Sens tkwi w immersji. Masz wczuć się w rolę Seijiego. Wejście na wybrany teren zatrzyma czas, więc po tych mniejszych przestrzeniach będziesz się mógł kręcić do woli. Paląc papierosa, czesząc włosy, czy po prostu chłonąc zaprezentowany tu klimat. Wszystko zostało stworzone z ogromnym pietyzmem. Piksele są żywe. Świetnie wyglądają nawet te budynki w oddali, do których nigdy nie zajrzymy. Miasto ma tętnić życiem. Wszystkiemu przygrywa jazzowa muzyka. Niekoniecznie pasująca do całego mordobicia, o którym zaraz wspomnę, ale idealnie komponująca się z przygodą gościa, próbującego się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
 

Mordobicie 


O ile włożono tu ogrom pracy w całą otoczkę (tak fabularną, jak i audiowizualną), to przede wszystkim mamy tu beat’em upa, z dość rozbudowanym systemem walki. Jego rozbudowanie jest mieczem obosiecznym, ale na plus na pewno idzie mnogość kombinacji. Możemy sprowadzać do parteru, parować ciosy, blokować, wykręcać ręce przechwytując broń i z niej korzystać. Fading Afternoon czasami przypomina serię Kunio-kun na sterydach. Wszystkie ataki wyglądają bardzo widowiskowo, a ilość możliwości na pewno utrudni ewentualne znudzenie. Chyba że z góry stawiasz na przegranej pozycji cały ten gatunek. Wtedy i to nie uratuje sytuacji, bo typów wrogów nie będzie przesadnie dużo, a każdy wygląd tradycyjnie podpowiada nam wachlarz możliwości rywala.
2024060219493300 s
Wspomniana druga strona medalu bywa frustrująca, bo o ile możliwości jest naprawdę dużo, tak gra stoi w mocnej opozycji, co do ilości przycisków w kontrolerach. W zasadzie zamykają całe sterowanie w dwóch/trzech, a kolejne kombinacje po prostu zakładają przedziwne wygibasy z palcami. Ten trzymaj, tamten naciśnij, to będzie coś tam. A jak jeszcze w międzyczasie dasz krzyżak do tyłu, to coś z jeszcze innej bajki. Tu nawet to odpalanie papierosa, czy zdejmowanie marynarki bywają uciążliwe - notorycznie będziesz się gubił. Gra daje możliwość ciągłego podglądu, co w danej sytuacji przyciski zrobią, ale to nie tędy droga, żeby człowiek na całej szerokości gry potrzebował tutoriala. Sterowanie jest po prostu pokraczne i uciążliwe. Absolutnie nie wiem, co przyświecało takiemu rozkładowi.
2024060219570300 s
Fading Afternoon to przede wszystkim bardzo ciekawy pomysł na grę, solidna oprawa audiowizualna i potężna łyżka dziegciu uprzykrzająca życie graczom przy kontrolerze. Z tym sterowaniem nie sposób się polubić, a to poważny problem dla każdej gry, niezależnie jak pomysłowej i fajnej. Dodatkowo trzeba mieć na uwadze drobne problemy techniczne, które gra często łapie. Tekstury potrafią się zgubić, co jeszcze byłbym w stanie przełknąć, ale sporo się zeszło, zanim mój Seiji zaczął robić to, co faktycznie chciałem... W zasadzie to nie, kłamię, on nigdy tego nie robił. Intuicyjności za grosz!

Dziękujemy firmie Team Critical Hit za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

Klimat wylewa się z ekranu - od świetnych pikseli, po przyjemną muzykę

Thumb Up

Ciekawy pomysł na grę - krzyżując życie Seijiego z beat’em upem w walce o kontrolę dzielnicy

Thumb Up

Satysfakcjonująca ilość możliwości na placu boju


Minusy:

Thumb Down

Absolutnie beznadziejne sterowanie

Thumb Down

Okazjonalne błędy techniczne

Thumb Down

Dla wielu taka forma może być przytłaczająca i niezrozumiała (pozbawiona konkretnego celu)

7 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz