Z serią FIFA kontakt mam od… zawsze? Pamiętam pierwsze odsłony, choć poważniej przysiadłem do edycji 98. Notabene posiadałem ją na konsolę Nintendo 64. Mimo setek godzin potwierdzonych na Originie/aplikacji EA niewykluczone, że z tamtejszym Road to World Cup spędziłem najwięcej czasu (piękny był tryb grania na hali - choć Volta po latach oddała, co nasze). Miałem chwilowy rozbrat w czasach panowania konkurencji (Pro Evo 4-6), ale powrót był nieunikniony. Ultimate Team okazał się strzałem w sam środek tarczy, obok którego trudno było przejść obojętnie. Jedno to grać co rok w grę z tej serii, a drugie to mieć z nią kontakt na Switchu. Tu parametry konsoli nie pozwalały na wiele, a gracze dostawali to samo ukryte pod przydomkiem Legacy. Przyznaję bez bicia - nigdy nie miałem styczności. Rozegrałem mecz, przypomniałem sobie stary gameplay i nigdy nie czułem potrzeby siedzenia przy tym dłużej - w końcu gra i tak mi to zabiera dostatecznie dużo czasu na PC.
Zmiany w tytule gry pociągnęły za sobą rewolucję dla Nintendo. Twórcy odeszli od wyszydzanego coraz częściej “Dziedzictwa” i postanowili dopieścić graczy hybrydowej konsoli. EA Sports FC 24, to tytuł mający dzielić udoskonalenia ze wszystkimi swoimi starszymi braćmi. Posiadając wszystkie tryby w pełnej okazałości, a wszystko (zaskakująco) na silniku Frostbite, który na papierze sprawiał wrażenie wymagającego dla Switcha. Teraz bez cienia wątpliwości może nazwać się nową grą, której trudno zarzucić “przedrukowanie okładki i aktualizację składów”.
O FC 24 słów kilka - na PC, nie Nintendo
Z nową odsłoną udało się już spędzić trochę czasu. Jasne, wszyscy mniej doświadczeni i tak powiedzą, że to przecież to samo i nie ma sensu sięgać po nowe. Pierwszy rzut oka na wirtualne boisko może tak podpowiadać, ale zaraz wyjdą na pierwszy plan zmienione mechaniki i nasze dostosowanie się pod nie.
Zmianie uległ system obrony, gdzie na ten moment… nikt do końca nie umie bronić, a zwrotność obrońców zdaje się faworyzować napastników przeciwnika. Górne podania na wyjście z największej broni przerodziły się w ponury żart. Siłę podań też można poddać dyskusji (zazwyczaj bardzo wolne), a praca bramkarzy jest zawsze kontrowersyjna na start nowej edycji. Emocji jednak nie brakuje, menu się zmieniło dla naszej wygody (choć wymaga przyzwyczajenia), a do bramki czasami trafić trudniej (nawet z włączoną asystą). Wszystko to składa się jednak na edycję, przy której bawię się świetnie, a większość zmian w ogólnym rozrachunku się broni, nawet jeśli na starcie się krzywiłem. Ale ja nie o tym…
Piłka Switchowa
Mimo obecności wszystkich trybów, aktualnych składów i tym samym menu, co u kuzynostwa, FC 24 na Switcha, to wciąż inna gra. Nie oczekujcie tu nagłego pojawienia się crossplaya, bo i nie miałby on racji bytu. Mechanicznie to zdecydowany skok naprzód względem Legacy, ale wciąż za krótki by doskoczyć do konsol obecnej generacji. To powinno być oczywiste, patrząc na same parametry, ale dodaje tym, którzy żyją jedynie w świecie Switchowym - żadna zbrodnia, nawet zazdroszczę.
Trudno mi przypisać, jak bardzo do tyłu jest gameplay ze Switcha, bo i z biegiem lat wszystkie mechaniki się człowiekowi zlewają - choć tę bardzo dobrze znam i czułem się "jak w domu". Jakbym miał obstawiać, to dostaliśmy rdzeń z edycji 21/22, w której debiutowało HyperMotion (bo chyba tam miało swoją premierę). Jest to zapewne jego najstarsza wersja, prototyp wręcz, ale czuć, że faktycznie został tu liźnięty, a co za tym idzie, zgrabny i skuteczny drybling może być efektem naszego operowania lewym analogiem. Jesteśmy na tym etapie, albo chwilę wcześniej. To jeden z lepszych patentów tej serii, który udoskonalił (i wciąż udoskonala) ją w znacznym stopniu. Mocno ogranicza on tę mechaniczną warstwę w poruszaniu się piłkarzy. Teraz jest bardziej realistycznie i z naszym większym wpływem na wydarzenia. Doskwiera mi radar w trybie handheldowym, ale to przypadłość, na którą trudno znaleźć lekarstwo. Mecze mają jednak swój urok i dynamikę. Na pewno jest to gameplay bardziej przyjazny dla ewentualnych świeżaków. Ma on swoje patentny, które wykorzystają bardziej obeznani, ale samo konstruowanie akcji jest wygodne dla odbiorcy. Podania dochodzą do celu z należytą siłą, bramki po długim słupku wpadają aż miło, a rzucanie górnej piłki na wyjście jest bardzo skuteczne - tu jeszcze arcade'owość Fify dawał się mocniej we znaki.
Trudno mi przypisać, jak bardzo do tyłu jest gameplay ze Switcha, bo i z biegiem lat wszystkie mechaniki się człowiekowi zlewają - choć tę bardzo dobrze znam i czułem się "jak w domu". Jakbym miał obstawiać, to dostaliśmy rdzeń z edycji 21/22, w której debiutowało HyperMotion (bo chyba tam miało swoją premierę). Jest to zapewne jego najstarsza wersja, prototyp wręcz, ale czuć, że faktycznie został tu liźnięty, a co za tym idzie, zgrabny i skuteczny drybling może być efektem naszego operowania lewym analogiem. Jesteśmy na tym etapie, albo chwilę wcześniej. To jeden z lepszych patentów tej serii, który udoskonalił (i wciąż udoskonala) ją w znacznym stopniu. Mocno ogranicza on tę mechaniczną warstwę w poruszaniu się piłkarzy. Teraz jest bardziej realistycznie i z naszym większym wpływem na wydarzenia.
Sztuczna murawa
Graficznie jest… jak to na Switchu. Dla wodotrysków nikt przed tą konsolą nie siedzi, a wszystkie niedoskonałości tłumaczymy sobie jej wygodą. Nie chcę przez to powiedzieć, że jest źle. Murawa może wygląda jak naklejona, piłkarze bywają niewyraźni, kibice umowni, ale liczba klatek stoi na stałych 30fps, z okazjonalną czkawką, która nie wpływała na moje poczynania. Grało się przyjemnie. Wygląd kibiców na stadionie Radomiaka wybaczam, bo jeśli coś ma poluzować wymagania dla Switcha, to akurat trybuny są najlepszym kozłem ofiarnym - i tak tam nie patrzysz, jak grasz. Jedyny mankament techniczny, który mocno rzuca się w oczy, to czasy ładowania. Wiele się udało przeskoczyć dla graczy Switchowych, ale tego już nie. Gra ładuje się dość długo, a co gorsza często. Nawet szybsze poruszanie się po zarządzaniu taktyką może nas delikatnie przymrozić. Jest to coś, z czym trzeba nauczyć się żyć. Teoretycznie lepiej tam, niż podczas meczu, ale obojętnie nie przejdę.
Niestety, z racji bycia przed właściwą premierą (i bez wczesnego dostępu dla wszystkich), na razie testowałem tylko solowe granie ze sztuczną inteligencją. W zasadzie zagrałem tych meczów z AI więcej, niż przez ostatnie 10 lat (?), bo EA FC to dla mnie produkt wyłącznie do rywalizacji w sieci. Jeśli tam obejdzie się bez zawału Switchowych podzespołów, to na pewno zostanę na dłużej i będzie można przeze mnie zostać zezłomowanym - uczciwie uprzedzam. Ultimate Team wygląda tak samo, jak u “starszyzny”, choć będzie oczywiście posiadał dedykowany tylko sobie rynek transferowy.
Niestety, z racji bycia przed właściwą premierą (i bez wczesnego dostępu dla wszystkich), na razie testowałem tylko solowe granie ze sztuczną inteligencją. W zasadzie zagrałem tych meczów z AI więcej, niż przez ostatnie 10 lat (?), bo EA FC to dla mnie produkt wyłącznie do rywalizacji w sieci. Jeśli tam obejdzie się bez zawału Switchowych podzespołów, to na pewno zostanę na dłużej i będzie można przeze mnie zostać zezłomowanym - uczciwie uprzedzam. Ultimate Team wygląda tak samo, jak u “starszyzny”, choć będzie oczywiście posiadał dedykowany tylko sobie rynek transferowy.
Do pustej
Mam wrażenie, że każda zmiana byłaby mile widziana po tylu latach stagnacji. Najważniejsza będzie opinia tych, którzy do tej pory grali TYLKO na Switchu. Przykro mi, że to nie jestem ja, ani że nie rozpiszę wam na kartce wszystkich różnic. Te jednak tam na pewno znajdziecie i nawet jeśli będzie to wymagać przyzwyczajenia - warto. To w tej serii najpiękniejsze. Dla mnie od kilku lat jest ona na fali wznoszącej i teraz wreszcie coś drgnęło i tutaj. Czy ten model przerodzi się w kolejne “Legacy”? Jeśli plotki o nowej konsoli się potwierdzą, to znamy (pozytywną) odpowiedź na to pytanie. Ja przy EA FC 24 bawiłem się bardzo dobrze, a i zamierzam to kontynuować. Miejcie tylko na uwadze, że jestem podatny na piłkarskie emocje, a pozytywy dla siebie znajdowałem nawet w wytykanym palcami Mario Strikers Battle League.