Fabuła
Dawno, dawno temu w tunelach Góry Wroniego Szczytu żył dumny naród krasnoludów. Dokopały się one w jej wnętrzu do kamieni mocy, które były w stanie zasilać różnego rodzaju maszyny. Ich wykorzystanie sprowadziło na tę nację pokój i dobrobyt. Jednak jak to z zachłannymi krasnoludami bywa, kopały coraz głębiej i głębiej, aż uwolniły hordy Mrokborgu, armię trolli. Jak się okazało, trolle nie przepadały za słońcem, które zamieniało je w kamień, więc krasnoludy przeniosły się na powierzchnię, na wzgórza Brekki i tam się osiedlili. Niestety, jednocześnie przeminął również ich najlepszy czas. Krasnoludy z rzemieślników, stały się wojownikami i grabieżcami, zapominając o swojej tradycji i historii. Z czasem, trolle stały się tylko legendami z bajek dla małych krasnali. Na szczęście nie wszyscy zapomnieli o przeszłości.
Nasza historia zaczyna się gdy poznajemy młodego krasnoluda o imieniu Dwerve. Wraz ze swoim przyjacielem, kotopodobnym zwierzakiem o imieniu Aerie, znajdują się w Chrapliwym Lesie. Młody krasnolud szuka śladów swojej matki, która weszła do lasu i zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach.
Niestety na horyzoncie pojawia się nowe zagrożenie pod postacią wiedźmy Vandra i jej trolli. Atakują one wioskę i mordują wszystkich tam obecnych. Następnie wiedźma podkłada fałszywe dowody, chcąc zrzucić winę na leśne elwróżki i doprowadzić do wojny. Tylko Dweve i Arik widzieli trolle, ale nikt im nie wierzy. Ojciec bohatera zostaje aresztowany, a młody bohater musi dowieść prawdy i go uwolnić.
Tak zaczyna się nasza przygoda…
Mechanika gry
Gra Dwerve jest przewidziana jako produkcja tylko i wyłącznie dla jednego gracza, a fabuła jest w niej bardzo rozbudowana. W trakcie swojej podróżny poznajemy dużą ilość bohaterów niezależnych oraz ich historie.
Nasz młody krasnolud porusza się bardzo powoli (jak każdy krasnolud), stąd też konieczność wykorzystania mechanicznego wsparcia w postaci wieżyczek czy pułapek rozstawianych na ziemi. Oczywiście nie przeszkadza mu to w dodatkowym, bezpośrednim atakowaniu wrogów, jednak jego ciosy nie robią wrażenia na żadnym trollu.
Całość akcji obserwujemy z lotu ptaka. Eksplorujemy kolejne mapy takie jak lasy, wioski czy wnętrze góry. Pokonujemy wrogów i zdobywamy zasoby w formie zębatek, kamieni mocy oraz artefaktów, a to wszystko popycha fabułę naprzód i nas od jednego zadania do drugiego.
Pokonując kolejne wąskie korytarze czy przejścia, co jakiś czas pojawią się miejsca starć. Informują nas o tym widoczne w okolicy czerwone wykrzykniki. Gdy się do nich zbliżymy, wszystkie wyjścia dookoła nas zostają zablokowane, a naszym oczom ukażą się domki bądź jamy, z których będą wychodzić przeciwnicy. Nad nimi pojawia się timer oraz ikona informująca, za jaki czas i jaki rodzaj wrogów z nich wyjdzie. To nasza okazja na rozstawienie odpowiednich wież i przygotowanie się do bitwy. Po przeżyciu starcia, przejścia zostają odblokowane, a my możemy dalej eksplorować okolicę.
Z czasem zdobywamy kolejne modele naszych „obrońców”. Od początkowej wieży z ostrzami (dobrą na dużą ilość przeciwników), poprzez taką z toporem (świetna na wrogów wyposażonych w tarcze) czy teslę rażącą prądem.
Podczas zabawy zbieramy koła zębate. To swoista waluta, którą właśnie wykorzystujemy na wspomniane powyżej ulepszenia. Znajdujemy je w skrzyniach czy wazonach rozsianych po okolicy. Następnie odnajdujemy wędrownego krasnoluda imieniem Sla, który z wykorzystaniem zębatek, ulepsza nasz sprzęt.
Z naszym bohaterem zdobywamy też potężne artefakty. Pierwszy dostajemy już na starcie naszej zabawy. Dwerve znajdzie w trakcie swojej podróży także tarcze odbijającą pociski czy bumerang atakujący kilku wrogów.
Samymi walkami krasnolud nie żyje. Na swojej drodze natrafimy też na proste łamigłówki, których wykonanie da nam dostęp do skrzyni z leczeniem, zębatkami czy pancerzem lub po prostu pozwoli pójść dalej. Najczęściej polegają one na odpowiednim manipulowaniu przez nas dźwigniami, aby odblokować dalsze przejście.
Na plus trzeba zaliczyć polskie napisy, zaimplementowane w grze. Gra w e-shopie kosztuje 19,99 $ czyli po naszemu 78 złotych.
Audio i Grafika
Pod kątem wizualnym nasze otoczenie jest przedstawione w formie dwuwymiarowego świata w stylistyce pixelart. Wrażenie robią bardzo ładne animacje otoczenia. Zboże i drzewa falują na wietrze, fale rozbijają się o brzeg. Wygląda to całkiem znośnie nawet dla kogoś, kto nie jest przekonany do pikseli.
Rozgrywka i podsumowanie
Od początku podkreślam, że mogę mieć problem z obiektywizmem, ponieważ uwielbiam tower defensy. W teorii Dwerve nie jest typowym przedstawicielem tego gatunku, ale wciąż czerpie z niego garściami. W grach pokroju Kingdom Rush dostajemy mapę i możliwe do obsadzenia miejsca. Stawiamy w nich wieże i je rozbudowujemy. Tutaj eksplorowałem świat, a wieże mogę stawiać w dowolnym miejscu na planszy (w obszarze bitwy) i w ten sposób sterować trochę ruchem wrogów, a ulepszeń dokonywałem pomiędzy kolejnymi starciami u Sla. Doceniam ciekawy pomysł twórców na odwrócenie wielu aspektów.
Świat jest liniowy i poruszamy się między kolejnymi lokacjami po mapie świata z punktu A do C poprzez B, co popycha też całą fabułę do przodu. Z jednej strony to nudne, a z drugiej daje spójność całej historii i kolejnym wydarzeniom. O ile początkowo mi to przeszkadzało, to w późniejszym etapie, różnorodność kolejnych biomów (las, tunele, ruiny, wartownie trolli) i bardzo dobra warstwa fabularna spowodowały, że nie odczułem tego aż tak bardzo.
Pod tym kątem sama mechanika jest prosta. Cały czas szedłem przed siebie, walcząc z kolejnymi falami przeciwników. Zniszczenie którejś z moich wież oddawało mi kamienie mocy, co jednocześnie umożliwiało mi postawienie następnej, ale trochę to trwało. Obawiałem się również, jak sprawdzi się tutaj sterowanie padem. I o dziwo jest to super. Świat składający się z kwadratów ułatwia sterowanie czy stawianie kolejnych machin.
Umożliwiło mi to zebranie dodatkowych kół zębatych. W ten sposób na start gry zdobyłem bonusowe monety… Wykonałem taki test kilkukrotnie i z 50 zębatek zrobiło mi się ponad 100. Pomogło mi to szybciej rozwinąć swój arsenał i w kolejnych etapach było mi trochę łatwiej. Rozumiem idee. Jeśli źle rozwiniemy swój arsenał, to w ten sposób możemy zarobić na poprawę swojego buildu, jednak prowadzenie tych samych dialogów było mocno irytujące. Grind tak - ponawianie fabuły niekoniecznie.
Ogólnie w grze nie da się zgubić. Mapy są proste i czytelne. Może o tym świadczyć też brak jakiejkolwiek minimapy. Ona jest tu po prostu niepotrzebna.
Ciesze się, że twórcy nie ograniczyli się tylko do walki, a pojawiły się także mniej lub bardziej proste łamigłówki. Polegały one głównie na szukaniu odpowiedni dźwigni, abym mógł otworzyć przejścia do skrzynek ze skarbami. Dzięki temu gra nie znudziła mi się już po pierwszych kilkudziesięciu minutach.
Spolszczenie również jest dużym plusem. Często w grach tłumaczenie wygląda jak przeżute przez translator. Tutaj tego nie uświadczyłem. Wszystko jest opisane i nazwane z wczuciem się w klimat całości.