Recenzja Diesel Legacy: The Brazen Age na Nintendo Switch
Bijatyki 1v1 są mocno obstawionym gatunkiem od lat. Nowe IP ma marne szanse przebicia w starciu z Mortal Kombat, Street Fighterem, Tekkenem czy serią Soul Calibur. Nawet poszerzenie pola walki znalazło swój idealny dom w niedawnym Dragon Ball Sparking Zero. Jeśli tworzysz grę o anonimowych bijokach, w anonimowym uniwersum, to nawet żebyś oferował genialny gameplay - przepadniesz. Możesz zbierać najlepsze oceny, ale fani gatunku mają już swoje żetony postawione i nie sposób ich wycofać.
O tych bijatykach można gadać, można informować, a i tak tryb online świeci pustkami chwilę po premierze. I to mówię na przykładach wcześniej tu goszczących gier, jak i Diesel Legacy: The Brazen Age. Grze z 3 grudnia 2024, która przede wszystkim postawiła na pojedynki 2v2. Nie te znane z Tag Tournamentów i innych Marvel vs. Capcom, a realne Tag Teamy walczące w tym samym momencie. Od obijania przypisanych sobie wrogów, aż po wzięcie jednego delikwenta w kleszcze.Diesel Legacy oferuje ręcznie rysowaną grafikę, 10 bohaterów do wyboru i kilka trybów ze story modem pod każdą z grywalnych postaci. Wszystko w diesel punkowym klimacie, gdzie wiele lat wcześniej doszło do rozwoju technologii. Efektem tego są mechanicznie udoskonaleni ludzie i jeden magnat w drodze po władzę absolutną.
Walki odbywają się na trzech liniach, co zapewnia płynność i swobodę wszystkim uczestniczącym w pojedynku. Wymaga to dostosowania się i chwili na wybudowanie przyzwyczajeń jak każdy nowy patent, których w dzisiejszych grach coraz mniej. Z pomocą R i dowolnego kierunku przeskoczymy na sąsiednią strefę, gdzie funkcjonalność tego najbardziej przypomina klasyczny dash - dostępny również naprzód i do tyłu. Korzystamy z tego, by doskoczyć do przeciwnika lub zwyczajnie uniknąć jego ataku. To tak jakbyś miał trzy “areny” z klasycznych bijatyk dostępnych jednocześnie!
Nadaje to naturalnie wszystkiemu dynamiki, a starcia w trybie fabularnym bywają expresowe. Nikt nie starał się przesadnie balansować sytuacji, gdzie ktoś został sam na dwóch. Musi sobie radzić, a podejście od dwóch stron ogranicza mu znacząco możliwości. Ten system ma wspierać łączone comba i wręcz przekazywanie sobie przeciwnika w locie. Oczywiście to czerwony szlak dla zawodowców, ale jak najbardziej możliwy.W kwestii combosów i listy ciosów raczej rozpieszczeni nie zostaniemy. Tak jakby czas produkcji wpompowany został przede wszystkim na zapewnienie solidnych fundamentów (świeżego pola walki), a cała reszta sprowadzona została do oczywistości. Garść kombinacji na każdą z postaci i zestaw klasycznych ciosów i chwytów.
Co jednak cieszy, to różnorodność w rosterze i wyczuwalne zmiany w kontroli poszczególnych bohaterów. Są klasyczni fighterzy jak robotnik Rory czy Ruby oraz Ci bardziej udziwnieni, jak znikający pod ziemią cyrkowiec Adrik czy asasyn Fritz. Wielbiciele większych tanków z mocnym uderzeniem i ubytkami w szybkości też dostaną Sage czy dość sztampowego Dieselmecha. Jednymi wypada iść na bezpośrednią wymianę, a u innych bezpieczniej będzie wykorzystywać ich zdolności w półdystansie.Większość jednak wygląda ciekawie i fajnie wpisuje się w ten świat. Genialnie wyglądają niektóre plansze, gdzie w jakiejś mafijnej piwnicy potrafi na środku być ustawiony związany zakładnik. To jedne ze świeższych backgroundów w bijatykach! Kiedy inne potrafią nudzić lub uparcie trzymać się swoich korzeni, Diesel Legacy mogło iść na całość i przygotować pełne detali otoczenie. W niektórych przypadkach aż był żal, że nie oferują one większej interaktywności. W ogóle by mi nie przeszkadzało, jakby na zakorkowanej ulicy jakiś kierowca ruszył z miejsca. Nawet jeśli to ja stałbym po potrąconej stronie tej barykady.
Oprócz story mode, gdzie każde dzieli się na kilkanaście rozdziałów (nie zawsze związanych z walką) przybliżających nam genezę postaci, dostaniemy typowe versusy czy arcade’y w bardzo stylowym, lecz mało intuicyjnym menu. Za nie robi tu bar, w którym musimy uderzyć w pożądane drzwi, a potem głowić się, jak zagrać luźną walkę 2 graczy na 2 AI - czego do tej pory nie rozkminiłem! W zasadzie największa rola ludzkiego kompana tkwi w tym, że może się podpiąć pod ogrywany story mode, ale będzie wtedy skazany na podyktowaną fabularnie postać, bez dowolności wyboru… Przejrzystości i przystępności tu zero!
Takie samo zero, jakie czeka nas przy próbie połączenia się z kimś online. Na PC słyszałem o problemach z serwerami i znaczących lagach mimo mającego to zniwelować rollback netcode’u. Na Switchu nie doczekałem się wymiany ciosów wcale. Jest tu na szczęście możliwość swobodnej rozgrywki podczas szukania (a nie patrzenie w menu w nieskończoność), więc może ktoś kiedyś się z kimś połączy ;) Nie zmienia to faktu, że na premierę pustka, a w tych sprawach tendencja zawsze zniżkowa.I czasami mi tych ciekawszych bijatyk po ludzku szkoda. Próbują czegoś nowego, a kończą jako statysta. Diesel Legacy naprawdę mogłoby się fajnie rozwijać, ale do tego potrzebni są ludzie i rosnąca wraz z nimi popularność. Dziś stawiam, że za chwilę nikt o tym nie będzie pamiętał i gra pozostanie ciekawostką, gdzie próbowano trzech linii do bitki jednocześnie. I nic więcej. Przepadnie niezły roster i fajny konferansjer (a’la Cuphead). To nie jest czas dla nowych bijatyk.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Maximum Entertainment
Plusy:
Ręcznie rysowana grafika i świetny background w trakcie walk
Trzy linie do walki wewnątrz jednej areny - działają sprawnie, nadają dynamiki i są przede wszystkim powiewem świeżości
W większości ciekawy wizualnie i różnorodny roster postaci (choć 10 nie brzmi oszałamiająco w dzisiejszych czasach)...
Minusy:
…ale z dość biednym movesetem
Bardzo mało intuicyjne i jeszcze mniej przejrzyste menu