Fabuła
Z letargu budzi nas głos mówiący Hej Ty! Obudź się! I przynieś mi PIĘKNO. Rozglądamy się i widzimy, że znajdujemy się w ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Jesteśmy szmacianą lalką.
Mechanika gry
Gry typu point and click to bardzo ciekawy gatunek pełen niesamowitych i złożonych produkcji. CLeM częściowo należy do nich. Całość zabawy opiera się na znanym i prostym schemacie. Dostajemy kolejne łamigłówki i szukamy przedmiotów czy wskazówek do ich rozwiązania. Tylko po to, żeby trafić na kolejne przeszkody.
Nasz bohater wszystkie zdobyte (i istotne) informacje zapisuje we wspomnianym na początku notesie. Jest on podzielony na sensowne zakładki, które ułatwiają szukanie informacji. Na każdym etapie podróży możemy przejrzeć interesujące wskazówki. Także podczas zagadek, co ułatwia ich rozwiązywanie.
W ekwipunku możemy klasycznie łączyć lub rozdzielać niektóre przedmioty. Przykładem tego jest słoik z gwoździami. Najpierw musimy wyjąć gwoździe ze słoika (rozłączyć je), a dopiero potem połączyć je z gwoździarką. Sam słoik posłuży nam do czegoś zupełnie innego.
Audio i Grafika
Oprawa audio wizualna to całkiem mocna strona tej produkcji. Całość jest zaprezentowana w rysunkowym, kolorowym stylu, ale pod spodem znajduje się coś znacznie bardziej mrocznego, co spodoba się niejednemu graczowi. Plansze są dopracowane i pełne różnorakich elementów.
Muzyka jest ponura i przytłaczająca, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Słucha się tego dobrze i przy dłuższej rozgrywce nie męczy ani nie rozprasza. Może i jest powtarzalna, ale nie przeszkadza to absolutnie w niczym.
Rozgrywka i podsumowanie
W dużym skrócie CLeM to gra przepełniona najróżniejszymi łamigłówkami. Niektóre są proste, inne trudniejsze. Miałem momentami wrażenie, że ten rozjazd w ich poziomie złożoności jest strasznie duży. Niektóre wymagały ode mnie dobrej znajomości angielskiego, ponieważ do ich rozwiązania dostawałem długi tekst. Ciężko nazwać to jakąś straszliwą wadą, ale było odczuwalne.
Największymi plusami tej produkcji był jej klimat oraz oprawa graficzna. W przypadku tej pierwszej części kolejne elementy układanki pojawiały się stopniowo, budowały napięcie oraz moją ciekawość. Jeśli chodzi o grafikę, to jest ona rysunkowo ładna, a jednak kryje się za nią jakiś niepokój i mrok. Cały czas miałem poczucie, że coś jest nie tak, że dookoła coś się dzieje, ale nie wiedziałem co. Pojawiały się pytania kim jestem ja, co to za głos, który słyszę, co to za rezydencja i kim są jej mieszkańcy? Odpowiedzi są dostarczane stopniowo. Zostawiało mi to dużo przestrzeni na domysły i łączenie zebranych wiadomości. To rewelacyjnie budowało klimat, który mnie po prostu wciągnął.
Oczywiście w grze znajdą się zapychacze jak chodzenie z punktu A do punktu B po jedną rzecz i powrót do A. Jest to dość popularne w tego typu grach (zresztą jak w większości gier w ogóle), ale jakoś nigdy nie mogłem się do tego przekonać. Tutaj twórcy ratują się tym, że rezydencja, po której biegamy, nie jest aż tak ogromna.
Przyjemne były też podpowiedzi, które czasem otrzymywałem. Gdy podczas zabawy, zrobiłem przerwę, żeby spojrzeć na powiadomienie w telefonie, głos w eterze zapytał mnie - a byłeś już w ogrodzie? Znacznie ogranicza to poczucie zagubienia.
Jeśli odłożę na bok myśli o grupie docelowej i skupię się po prostu na samym CLeM, to muszę powiedzieć, że to solidna pozycja. Patrząc na stosunek ceny do zawartości oraz jakości - jestem zdecydowanie z tego zadowolony.