Lubicie się ścigać? Chcecie pograć w Mario Kart, ale nie do końca w Mario Kart? A może szukacie odskoczni od tej produkcji? No to mamy Chocobo GP. Najnowsza produkcja opublikowana przez Square Enix, jest świeżynką, ponieważ została nam udostępniona 10 marca. Czy to bezczelny klon wyścigów Mario? A może jednak to coś zupełnie innego? Zobaczmy jak sprawuje się Chocobo GP na konsoli Nintendo Switch.
Na wstępie muszę dodać, że mamy dostępną wersję Lite, która jest darmowa. Ma ona kilka podstawowych rzeczy, które mają nas zachęcić do kupna całości. Wersja “pełna” kosztuje już około 190 zł.
Dla (tak jak ja) niezaznajomionych z tematem, Chocobo to pierzasty, żółty ptaszek z gier Final Fantasy. Nielot, spełniający czasem rolę wierzchowca w trakcie wyścigów czy bitew. Tutaj doczekał się własnej produkcji.
No to co? Jedziemy? Jedziemy!
Fabuła
Co do fabuły… Zaraz. Jakiej fabuły? Nawet nie zwrócimy na nią uwagi. Jest ona wciśnięta na siłę, tylko po to, aby powiązać ze sobą kolejne wyścigi. Dzięki niej poznajemy kolejnych bohaterów (odblokujemy ich) czy trasy, a także podstawowe zasady gry.
W końcu to wyścigi. Po co komu tu fabuła?
Mechanika gry
Na wstępie uważam, że trzeba wyjaśnić trochę dokładniej różnicę pomiędzy wersją darmową, a pełną. W wersji Lite mamy dostęp do znacznie mniejszej ilości postaci. Mamy ograniczony dostęp do trybów wyścigów oraz (w grach online) nie możemy tworzyć poczekalni, a tylko dołączać do istniejących już gier. W wersji pełnej, oczywiście, nie mamy takich ograniczeń.
Po uruchomieniu gry dostajemy dostęp do dwóch tras oraz trzech postaci. Jak łatwo się domyślić, przechodząc stopniowo tryb "fabularny" dostajemy dostęp do kolejnych kierowców i tras. Podczas tych wyścigów poznajemy także podstawy sterowania, tricków oraz umiejętności z których później przyjdzie nam korzystać.
Umiejętności? Zaraz. Jakich umiejętności? Ano, podczas wyścigów możemy zbierać “dzbany”, które dają nam swego rodzaju “power-upy”. Każdy dzban to losowa umiejętność, którą możemy wykorzystać. Może to być fireball, teleport, osłona, fala tsunami, itd. Możemy zebrać 3 umiejętności na raz. Dodatkowo umiejętność może “rosnąć” zajmując kolejny wolny slot ale za to będąc potężniejszą wersją samą siebie. Inaczej mówiąc. Trzy różne, dwie różne (z czego jedna mocniejsza) lub jedna najsilniejsza wersja skilla. Samych tych umiejętności jest sporo, a to jaką mamy, widzimy w górnym lewym rogu poprzez specjalną ikonkę. Osobiście do tej pory nie rozróżniam połowy ikonek. Mogłoby to być bardziej czytelne. Samych dzbanów mamy 3 rodzaje. Brązowy, srebrny i złoty. Jeden daje nam losową umiejętność. Kolejny to powtórka z wcześniej zdobytego skilla. A ostatni to podniesienie siły już posiadanej power-upa na wyższy poziom.
Każda z postaci posiada również kilka różnych pojazdów. Różnią się one od siebie delikatnie statystykami. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Dodatkiem kosmetycznym są kolory (pojazdu i postaci) czy naklejki, które możemy wybierać przed wyścigiem. A te odblokowujemy za “naklejki” zdobywane podczas wyścigów.
Tryby gry
Tryby gry jakie dostajemy to zwykły wyścig czy wyścig na czas z “duchem” z którym się porównujemy. Mamy również standardowe GP. Inaczej mówiąc, mamy serię wyścigów gdzie zbieramy różną ilość punktów w zależności od zajętego miejsca. Po każdym wyścigu dostajemy tablicę wyników z danego wyścigu oraz tablicę wyników generalnych. I tak kolejny wyścig, i kolejny, i kolejny.
Muszę również wspomnieć o trybie turniejowym. Czyli trybie, w którym aż 64 graczy walczy ze sobą. Pierwotnie mamy 8 wyścigów. Tylko połowa graczy przechodzi dalej. Następnie mamy tylko 4 wyścigi i ponownie połowa kierowców przechodzi dalej. Kolejno z 16 graczy otrzymujemy dwie grupy. W wielkim finale mamy ostatecznych 8 graczy. Bolączką tutaj może być brak chętnych, jak w wielu tego typu grach, ale w momencie premiery to nie jest problem. Ani razu nie czekałem dłużej niż 20-30 sekund na dołączenie graczy. Pytanie jak to będzie wyglądać za kilka miesięcy.
A jak się jeździ? Szybko i trochę… chaotycznie. Jeżdżąc, musimy używać driftu na zakrętach, aby otrzymywać przyspieszenia. Tak samo na różnych hopkach, wciskając właściwy przycisk, dostajemy dopalacz. Dookoła mamy wybuchy, kolory, przeszkody, teleporty. Czasem człowiek się w tym gubi. Przeciwnicy pojawiają się i znikają w szalonym tempie. Teoretycznie, power-upy powinny dać nam opcje planowania co, gdzie i kiedy zrobić. Przyspieszyć teraz czy za chwilę? Jednak gra jest na tyle szybka, a trasy krótkie, że grając z kimś po otrzymaniu mocy od razu z niej korzystałem i jechałem po kolejną. Nadaje to grze bardzo dużej dynamiki i wszystko robi się instynktownie czy “na wariata”. Z drugiej strony to przecież nie są szachy.
Oczywiście, w grze pojawiła się bolączka naszych czasów. Mikrotransakcje. Przepustki sezonowe oraz dodatki. Teoretycznie w wersji Lite możemy za darmo grać z innymi userami i to nam wystarczy. Jednak jest to wersja bardzo okrojona.
Grafika
Kolorowo. Strasznie kolorowo. Przyznam, że od ekranu bije taka ilość kolorów, eksplozji, tęczy, że aż głowa boli. Dla mnie było tego po prostu za dużo. Postaci są słodkie, kolorowe i całkiem fajnie dopracowane. Tak samo lokacje na których przyjdzie nam się ścigać. W tym samym tonie dostajemy efekty wykorzystywania skilli. Gdy to wszystko na siebie nałożymy to dostajemy tego, bardzo, bardzo dużo. Przyznam, że zdarzało mi się podczas użycia umiejętności, wjechać w ścianę bo widoczne efekty zasłoniły mi pół ekranu.
Muzyka
Daje w palnik! Jest mega szybka, głośna i energiczna. Co prawda to ten rodzaj muzyki o którym się nie pamięta po wyłączeniu gry. Ale przecież nie o muzykę chodzi w tej grze.
Dziękujemy firmie ConQuest entertainment za dostarczenie gry do recenzji.
Dziękujemy firmie ConQuest entertainment za dostarczenie gry do recenzji.