operation-night-strikers-pc-steam-cover

Właściciel zdjęcia: Taito

Recenzja Operation Night Strikers na Nintendo Switch 2

Na starcie muszę was nastroić na pewną przypadłość ostatnich premier na Switchu, a co za tym idzie tekstów, jakie tu będą się pojawiać w najbliższych dniach. Obrosło nam w klimaty retro! Przenieśliśmy się do czasów arcade, czyli będą “celowniczki” i “latanie samolocikami” (czyt. shmupy), a nawet Bethesda wystrzeliła z dwoma klasykami - one też będą ;)

Kolejność tych tekstów będzie pewnie losowa i podyktowana widzimisię recenzującego, a na start poszły 4 strzelaniny na szynach (rail shooter), które bardzo lubią joy-conowy komfort konsoli Nintendo. Sprzęt pozwala na choćby minimalną, ale w pełni naturalną imitację pistoletów, jakie ochotnicy podnosili w salonach gier. Operation Night Strikers to zbiór pozycji Taito lat 80’. W skład zestawu wchodzą: Operation Wolf (1987), Operation Thunderbolt (1988), Night Striker (1989) oraz Space Gun (1990).
20250807195515-01K22TQ5QKFAG3EAZG7P8471RY
Założeń rail shooterów mam nadzieję przedstawiać nie trzeba. To proste konstrukcje, gdzie celownikiem mierzymy do kolejnych wrogów, a postać porusza się bez naszej ingerencji. Z racji arcade’owych korzeni są to gry nastawione na kradzież naszych żetonów, ale nowa kolekcja została uzbrojona w kilka udogodnień.

Każdy tytuł, oprócz wersji dedykowanych różnym kontynentom czy opcji zapisywania stanu gry, posiada Easy Mode, które sprawia, że znacznie trudniej nas trafić. Co akurat jest dość sporym paradoksem, bo gracz tutaj i tak rzadko widzi, co faktycznie go przycelowało. Czasami lecą w naszą stronę granaty, czy noże, które można strącić celnym trafieniem, ale poza tym, to w tym gąszczu wrogów orientacja bywa utrudniona.
20250807195515-01K22TQ1VE2M7MXPV6D5NA7VD2
Sama kolekcja ma zamiar oddać jak najpełniejsze doświadczenie tamtych lat, więc wszyscy alergicznie reagujący na archaizmy są proszeni o wyjście z sali. Będzie kanciasto, będzie pokracznie, ale taka już cena skorzystania z podróży w czasie. Najbardziej znaną pozycją jest zapewne ta najstarsza, która przeprowadzi nas przez szereg misji w celu ratowania zakładników - co zresztą się przewija w tych grach nieustannie. Cała kampania jest na kilkanaście minut, które zapętla się dla chętnych po skończeniu gry. 

Czuć stare korzenie, a ekran przesuwa się tylko w bok. Przemierzane tereny to głównie bazy wojskowe wroga. Poza wylewem klonów do wybicia pojawią się pojazdy do wykończenia z ograniczonych rakiet, czy wspomniani cywile, których wyzwaniem jest nie zestrzelić w trakcie tego festiwalu kul. Patrząc przez okulary lat 80’, to fantastyczna rozrywka, ale dziś… sami wiecie. Jest ok.
20250807195515-01K22TPX2B0RNPK5EKN66DA6MT
Znacznie bardziej filmowy jest zaś sequel operacji wilk, czyli Thunderbolt. Nie zrobił on takiej samej furory, a i wiele assetów po prostu zapożyczał, ale z perspektywy czasu starzeje się ciekawiej. Misje piesze przeplatają się z tymi na pojazdach i o ile niewiele to zmienia w gameplay’u - wciąż tylko celowniczek - tak tempo rozgrywki wydaje się żywsze/ciekawsze. Zresztą ma to taki epicki finał w samolocie, którego zabrakło u poprzednika - tam lotnisko do ucieczki, ale na tym poprzestali.

Zresztą czuć, że ta filmowość i dynamika pojazdów zaczęła im przyświecać przy kolejnym projekcie - Night Striker (podpowiem, że screeny są dorzucane do tekstu w kolejności opisywanych gier - po jednym na każdą). Tu jednak postawiono na futurystyczne klimaty i latające pojazdy, gdzie jeden z nich będzie naszym głównym bohaterem. To jedyne odstępstwo od normy z tej kolekcji, które pozwala poruszać się i potencjalnie omijać kule. Działa to średnio. Przyciąganie środka ekranu jest bardzo kuszące dla naszej maszyny, a i klimat mnie nie powalił. Znacznie spójniej objawiała się tu wizja wojny z poprzednich dwóch gier. Tu było nijako i nawet wspomniane okulary dawnych lat nie były mi w stanie tego przesłonić. Najwyraźniej awersje do sci-fi miałem wrodzoną!

Nie objawia się ona na wszystkich aspektach tamtejszej kultury, bo już walkę z obcymi przyjmuje z uśmiechem. Takie coś dostaliśmy w Space Gun, gdzie pomału wyczuwalny jest rozwój technologii - a mocniej czuć woń popularności Obcego ;) Potwory na nas wybiegające może nie są zbyt różnorodne, ale już fakt ich rozwalania się, gdzie cząstki i wnętrzności lecą na ekran, zwyczajnie bawi. Do powalenia takiego potwora potrzeba znacznie więcej kul, więc i ta walka jest bardziej zacięta - plus wrogów jest mniej i nie przyprawiają o zawrót głowy.
20250807195515-01K22TPS666FT8EPXCV6C8FPA9
Powiedziałbym, że 3 do 1 na korzyść tych przyjemnych celowników. Żaden jednak nie był dla mnie tak nostalgiczny, jak chociażby House of the Dead, którego remake drugiej odsłony również jest w planach do recenzji. A przecież to główny motor napędowy sprzedaży takich projektów - wspomnienia. Nie mam żadnych z powyższymi hitami Taito, a i znałem tylko ten najstarszy. Jest to wciąż niezła rozrywka dla dwóch osób, ale na raz. Większy skandal to okrajanie kolekcji i wypuszczanie DLC równocześnie z premierą. Tu pstryczek w nos, bo już bazowe 80 zł jest górną granicą, a za DLC CS Pack, które odblokuje nam kolejne wersje tychże hitów (te domowe ze SNESa i Segi, nie arcade), trzeba dopłacić 60 zł! Może idealizuję, ale wydaje mi się, że jak wypuszczamy na rynek coś, co ma potencjalnie odciągnąć od darmowego emulatora, to dobrze by było wypuścić to w pakiecie kompletnym. Achievementy tu dostępne nie wszystkich udobruchają.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Overload PR


Plusy:

Thumb Up

Operation Wolf to klasyk

Thumb Up

Operation Thunderbolt ze swoją filmowością nieźle się broni po latach

Thumb Up

Space Gun powoli pokazuje rozwój technologicznych możliwości


Minusy:

Thumb Down

Night Striker jest nijaki

Thumb Down

Wszystkie gry są krótkie i niewielu znajdzie potrzeby powtórki

Thumb Down

Świadome okrojenie wydania w celu wciśnięcia fanom DLC, to słabiutka praktyka

6 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz