cards-the-misty-battlefield-keyart-scaled

Właściciel zdjęcia: Acquire Corp.

Recenzja C.A.R.D.S. RPG: The Misty Battlefield na Nintendo Switch

Dobre mieszanki są kwestią wyczucia smaku. Jak mieszasz składniki, to przy pierwszym spróbowaniu wiesz, czy warto dalej w to brnąć. Jeśli mieszasz gatunki gier, to faza testów już może podpowiadać, że gdzieś w tym jest potencjał. Acquire Corp. postanowiło skrzyżować sRPG z karcianką. Stworzyć swoje wojenne Fire Emblem, a pojedynki rozstrzygać w deckbuilderowy sposób. Wszystko podane jest schludnie, z ładną grafiką, ale - SPOILER ALERT - przyprawia o ból brzucha. C.A.R.D.S. RPG: The Misty Battlefield trafiło na Nintendo Switch 23 maja 2024 roku.
2024052721313800 s

Obietnice 


Rzut oka na zapowiedzi, na screeny, a mój deckbuilderowo-taktyczny organizm zaczął pozytywnie reagować. Gdyby nie recenzencka przygoda, to z ręką na sercu bym ten tytuł kupił, bo wygląda jak coś totalnie mojego. Uwielbiam Fire Emblem, a karcianek zrecenzowałem dla was mnóstwo. Co może pójść nie tak?

Już początek przygody zaczął budzić obawy. Jest świat pogrążony wojną, ale nikomu nie przyszło do głowy, że gracz może chcieć coś o tym wiedzieć. Rzucają na nas zbiór postaci i sobie człowieku graj. Nie przejmuj się, że nie wiesz, kim oni są, z kim walczą i dlaczego. Miło byłem zaskoczony polskim językiem (napisy), ale na niewiele mi się on zdał przy tak niskim nacisku na historię. Dialogi występują, ale bez fundamentów trzeba naprawdę okłamywać siebie, że się nimi interesujesz.


Rzeczywistość 


Misję zaczynamy od rozstawienia jednostek, choć możliwości są tak ograniczone, że to dodatek z gatunku zbędnych. Trochę na wyrost chcą Ci wmówić, że jesteś jakimś strategiem. Jeśli byłaby opcja losowa, to bym klikał bez wahania.
2024052721501700 s
Pionki poruszają się określoną przez klasę liczbę pól, a plansza wypełniona jest klasycznymi dla deckbuilderów przystankami. Czasem możesz zyskać kartę, innym razem przedmiot zwiększający statystyki. Fundamenty karciankowych roguelite’ów, którym de facto się to czasami tytułuje (błędnie, bo śmierć cofnie nas do początku misji, a nie gry).

Kiedy pionki wrogich jednostek znajdują się w obrębie swojego ataku, przechodzą do karcianej wymiany ciosów. Działamy od 3 do 5 tur (większa ilość na bossa). Bierzemy udział w bardzo łopatologicznym deckbuilderze, który zaledwie liźnie temat i szybko objawi swoje niedoskonałości. Przede wszystkim… jest jedna talia. Jedna, by dowodzić wszystkimi. To ograniczenie zabija grę i element taktyki. Wojownik rzuca się na wroga kartą łucznika, a łucznik w teorii z mieczem. Dystansowi miewają boosty do swoich kart, ale niewiele one zmieniają w ogólnym rozrachunku. Karty są tak proste, jak cała reszta. Nikt nie przysiadł do stworzenia kuszącego zestawu.
2024052819070700 s
Intencje przeciwnika są znane, więc po prostu musimy przebrnąć przez kilka tur żmudnej wymiany. To tak, jakbyś wiecznie walczył z pierwszym wrogiem z jakiejś karcianki. Z tym, którego kombinacja najprostszych ataków i obron potrafi poskładać w kilka ruchów. Zejdzie się mnóstwo czasu, aż Twój deck zacznie nabierać jakiegoś sensu (sensu, bo o synergii zapomnij), ale jeśli mam być szczery, to mało kto do tego momentu dobrnie. 

Jest tu pełno dziwnych decyzji jak chociażby wyrzucenie trzech swoich kart po udanej misji. Czemu? Nikt nigdy nie mówi. Oddawaj i nie dyskutuj. To taki sRPG, którego istnienie tylko nawarstwia ilość pytań. Są przedmioty, którymi boostujemy daną postać i upgrade’y, na których korzysta całe nasze wojsko. Bardzo uproszczony schemat, ale przy niektórych przesadnie zawyżonych widełkach z poziomem trudności, może okazać się niezbędnym sojusznikiem. Sami twórcy zdawali sobie z tego sprawę, pozwalając je rozdzielić od zera i naprawić błędne decyzje przeszłości.
2024052819115600 s
Ten mix po prostu nie ma sensu i nie jest fajną grą… Tak po ludzku. Prowadzenie walk sRPG w karciany sposób wydłuża niemiłosiernie rozgrywkę. Wszystko zaczyna mdlić, Ty zaczynasz ziewać, a potem zdajesz sobie sprawę, że nie warto tracić czasu. Acquire liznęło powierzchownie oba te gatunki, wrzuciło do jednego worka, wymieszało i liczyło na cud. Ten nigdy nie nadszedł i zostałeś z ładnym designem, który niezmiennie będzie kusił screenami. I tylko screenami.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Neon Noroshi


Plusy:

Thumb Up

Ładny design

Thumb Up

Polski język (napisy)


Minusy:

Thumb Down

Generyczne postaci, o których nikt nie chce nam czegokolwiek powiedzieć

Thumb Down

Jedna talia, by dowodzić wszystkimi

Thumb Down

Jedna talia, by zanudzić wszystkich - synergii tu niewiele, ekscytacji z nowych zdobyczy jeszcze mniej

Thumb Down

Połączenie gatunkowe, które mdli i dłuży się w głowie niemiłosiernie

4 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz