Brain Show

Właściciel zdjęcia: Simplicity Games

Recenzja Brain Show na Nintendo Switch

Jeśli popołudnie kojarzy się z rodzinnym oglądaniem Familiady, wieczory z Milionerami, a stałym punktem programu jest mądrzenie się bliskich, to polskie Simplicity Games przychodzi z pomocą. Zamiast bezstresowych przechwałek sprzed telewizora, można spróbować swoich sił w Brain Show. Grze, która przetestuje wiedzę uczestników na różnych gruntach. Jeśli miałem jakieś życzenie na Switchowym polu gier, to właśnie był to taki tytuł. Coś, co zastąpi leciwe już Wiedza to Potęga z zakurzonego PlayStation. Podołali wyzwaniu? Gra trafiła na Nintendo Switch 7 czerwca 2023 roku.


Telefon do przyjaciela


Tłumaczenie rozgrywki uważam za zbędne, ale zrobię to, by uniknąć gniewu czytających. Tworzymy avatar i wybieramy imię z listy dostępnych - tak byśmy mogli być ładnie przedstawieni przez prowadzącego. Dostępne są dwie wersje językowe - angielska i polska. Niby banalna kwestia, ale ja naprawdę dopuszczałem możliwość, że naszej tu zabraknie. Bo to by był pierwszy raz, że jesteśmy pominięci przez rodzimych twórców? Na szczęście wszystko jest i działa jak należy. Czasem bawi, częściej żenuje - nie zamieniłbym nic.

Właściwa rozgrywka dzieli się na sześć losowych konkurencji. W grze zaimplementowano ich kilkanaście, ale wiele z nich kręci się wokół tego samego. Trudno o innowacje w czymś, co ma imitować teleturniej. Zabraknie tu mini aktywności jak we wspomnianej Wiedzy, co akurat uważam za dobrą decyzję. Nie tęsknię za gangowaniem się na najmądrzejszego, żeby uprzykrzyć mu życie bombami. Liczy się tylko nasza wiedza i ewentualnie szybkość. 

To sprawia, że Brain Show z automatu staje się produktem bardziej przyjaznym tym, którzy niekoniecznie spędzają czas wolny na grach. Sterowanie zostało dostosowane tak, by absolutnie każdy się w nim odnalazł. Nawet jak joy-cona trzyma pierwszy raz w życiu. Zresztą ten joy-con okazał się idealnym narzędziem do grania w taki tytuł. Aż dziwne, że tak mało gier z tego gatunku wychodzi na tę platformę.

Z początku doznałem małego zgrzytu, widząc zatwierdzanie opcji  w menu przyciskami ZL/ZR. Pomyślałem, że jest to kompletnie nieintuicyjne. Po pierwszej rozgrywce słowa odszczekałem, a wygoda pojedynczego joy-cona sprawdza się tu znakomicie. Wszystko masz pod ręką. Kciuk odpowiada za zgłaszanie się do odpowiedzi - jeśli jest ono wymagane - a przyciski przypisane są do prezentowanych czterech możliwości. Siła w prostocie!


Pytanie do publiczności


Warte podkreślenia jest to, że solowa zabawa nie wchodzi tu w grę. Chyba że jesteście na tyle zawzięci, żeby zagrać sam ze sobą. Lewa na prawą rękę. Plus takiego rozwiązania jest taki, że powinniście wygrać! Minus dla was, że raczej nie przygotujecie się na przyszłe rozgrywki z przyjaciółmi, bo pytań jest ponad 5000 i trudno o powtórki. Za mną już kilkadziesiąt rozgrywek i jeszcze nie spotkałem się żadną, choć orbituje wokół tych samych kategorii (jest ich 41) - w końcu idę po zwycięstwo, to nie będę sobie sam utrudniał.
kategorie
Poziom trudności pytań jest… różny. Tak jak być powinno. Znajdą się pytania banalnie proste i trudne, wszystko to kwestia zainteresowań i wybranej kategorii. Grasz pod siebie, wiedząc, że przeciwnik też się tym interesuje, czy ryzykujesz i wybierasz coś, na czym on na pewno się wyłoży?

Trudno zresztą określić, jakie są pytania, bo i po drugiej stronie będą siedzieć różni ludzie, z różnymi upodobaniami i doświadczeniami. Kwestia subiektywna. Dodam, że odpowiedzi są czasem na tyle podstępne, że mimo prostoty można się pomylić i walnąć zasłużonego facepalma. Literówkę trafiłem raz, choć w ferworze dynamicznej walki nie było czasu na analizę.


Pół na pół


Podczas tych kilkudziesięciu rozgrywek bawiłem się świetnie. Zaakceptowałem powtórki w tekstach prowadzącego i nie przeszkadzała mi ubogość oprawy. Największym problemem była ta wisząca nade mną konieczność zaproszenia kolejnych ludzi do zabawy. Wiele z tutejszych konkurencji nie nadaje się na dwie osoby. Pozostaną w pełni grywalne, ale ich specyfika mocno kuleje. W jednej wisimy na dwóch balonach, a za poprawną odpowiedź możemy zestrzelić jednego z przeciwników. Ciekawe kogo wybierzemy?
dynamit
W odkurzaniu punktów (im dłużej zwlekamy z odpowiedzią, tym więcej tracimy) też musimy wybrać osobę, która zmierzy się z wyzwaniem. Ograniczona ilość możliwości bolała. Takie przerzucanie się dynamitem, który zaraz wybuchnie i pozbawi nas punktów, stało się randomowym game changerem przy dwóch uczestnikach. Gorący kartofel lata z rąk do rąk, a po jakimś czasie wybucha bez możliwości udzielenia odpowiedzi - to jest ok - zabierając wszystkie zdobyte punkty i generując potężny dystans do rywala - to już nie. Łatwo sobie wyobrazić, że większa ilość osób wiele tych konkurencji uatrakcyjni. Dla mnie wręcz sprawi, że dopiero wtedy będą zjadliwe.

Wielki finał


W zasadzie na tym mógłbym zakończyć, bo wiele więcej was tu nie czeka. W opcjach znajdziemy szybką rozgrywkę, ale ona zakłada rozegranie tylko i wyłączenie finału z pełnej wersji. Swoją drogą finału bardzo fajnego, który jest taki, jak być powinien - nie przekreśla tych, którzy do tej pory przegrywali. Nawet jest lepszy, niż wspinanie się na górę w Wiedzy, gdzie deficyt punktowy potrafił doskwierać na tyle, że byliśmy bez szans. Tu nigdy nie jesteśmy w tym położeniu. Wystarczy, że będziemy szybsi. I wtedy też okaże się, że Ci najmądrzejsi sprzed telewizora zaczynają popełniać głupie błędy, by tylko być szybszym od pozostałych.
finał
W wielu aspektach uważam Brain Show za godne następstwo wspomnianej (aż nazbyt często) Wiedza to Potęga. Sorry, że tekst ubrałem w porównawcze tony, ale tak było najłatwiej zobrazować wszystko zainteresowanym, którzy pewnie otarli się o tamtą produkcję. Wiele decyzji uważam za słusznych, a banalna oprawa może zrażać, ale warto sobie odpowiedzieć na najtrudniejsze z pytań - czy ona jest nam w takiej grze potrzebna? Nie potrzebujecie telefonu do przyjaciela. Podpowiem, że nie. I w ogóle nie przeszkadza.

Jedyne problemy będą tkwić w liczbie chętnych do gry przyjaciół i w liczbie joy-conów, w które musielibyśmy się zaopatrzyć. Akurat tam granie na telefonie było złotem, bo w dzisiejszych czasach każdy ma smartfona. Tu może znajdziesz osoby, ale czy znajdziesz joy-cony? Jeśli tak, to na jednej partii się nie skończy.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Simplicity Games


Plusy:

Thumb Up

Dostosowanie do wszystkich chętnych (niekoniecznie zagorzałych graczy)

Thumb Up

Stawianie wyłącznie na wiedzę i szybkość, a nie uprzykrzanie życia innym jakimiś przeszkadzajkami

Thumb Up

Wielki finał pozostawia wszystkich z realną szansą na wygranie do samego końca

Thumb Up

Satysfakcjonująca ilość pytań


Minusy:

Thumb Down

Przy wielu konkurencjach dwie osoby to za mało

Thumb Down

Konieczność posiadania większej liczby joy-conów

8 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz