Recenzja Blood: Refreshed Supply na Nintendo Switch 2
Nightdive Studios kontynuuje swoją ofensywę staroci odrestaurowanych na dzisiejsze sprzęty. Ledwo kurz opadł po Outlaws, a na tapet wkracza kolejna kultowa strzelanka. Tym razem mniej fabuły, ciaśniejsze korytarze, ale więcej krwi i kultowych one linerów.
Blood: Refreshed Supply to zbiór 42 poziomów (w skład pakietu wchodzą dwa dodatki - Plasma Pak i Cryptic Passage) z gęstą atmosferą, które przedstawią historię Caleba. Kiedyś dowódcy sekty, dziś wygnanego przez swojego byłego mistrza Tchernoboga. Wątpliwy protagonista z przypadku wychodzi z grobu, łapie za widły i idzie położyć kres byłemu władcy i jego sługom. Czy potrzeba coś więcej?Oryginalny Blood ujrzał światło dzienne w 1997 roku, dzieląc silnik Build razem z takimi hitami jak Duke Nukem 3D, czy Shadow Warrior. Gra zyskała w większości przychylny odbiór recenzentów, ale to wśród graczy urosła do statusu kultowego. Stało się tak za sprawą mroku, brutalności oraz często humorystycznego podejścia napędzanego przez krótkie spostrzeżenia bohatera.
Czy poczujecie dzisiaj to samo? Jest na to duża szansa! Czy łapałbym za tę grę w ciemno i bez nostalgii w rękawie? Niekoniecznie.Blood ma już swoje lata na karku. Tamte nawiązania mogą nie być dziś już tak oczywiste, a gameplayowo ma on jedną ważną podkreślenia przywarę - jest trudny! Wiem, to nie wada, absolutnie tak do tego nie podchodzę, choć nie mając możliwości mierzenia myszką i musząc oddać się w ręce nieprecyzyjnych gałek analogów - wyzwanie może urosnąć jeszcze bardziej. Warto mieć na uwadze, że będzie ginąć bardzo często. Szczególnie Ci wychowywani na bardziej nowożytnych strzelankach.Budowa kolejnych etapów może rodzić spore zamieszanie w głowie, a poszukiwanie kolejnych kluczy czy dźwigni być mało klarowne. Gra zresztą nie trzyma nas za rękę i od wyjścia z grobu daje się poznać jako pozycja dość złośliwa i chowająca wrogów w każdej możliwej wnęce, byle tylko zaskoczyli gracza. Jest to trochę pozycja wymuszająca bliższe poznanie - tj. raz Cię ubiją, żebyś drugi raz przyszedł gotowy.
Wszystkich jednak będzie nam dane wybić za sprawą potężnego i dość innowacyjnego (Voodoo Doll) arsenału, ale mam mały żal o ilość typów przeciwników. Stanowczo za często strzelałem do tych samych zombie/szkieletów i uzbrojonych kultystów. Niby boomer shooter, gdzieś warto mierzyć siły na zamiary, ale wciąż potrafi to zaserwować poczucie wtórności.Bez cienia zawahania przyznam, że lepiej spędziłem czas z Outlaws. Blood to nie jest shooter, który przytłoczy ilością wrogów. Wręcz będzie ich bardzo mało, nawet jak na ówczesne standardy. Biorąc pod uwagę poziom trudności, to może i lepiej dla nas, ale już patrząc pod kątem intensywności i dopaminy, niekoniecznie.
Gra została zrekonstruowana na bazie oryginalnego kodu. Zremasterowano cutscenki (spokojnie, nie gubią dawnego feelingu) i zapewniono obsługę wysokiej rozdzielczości. Przepisano również kod sieciowy pod 8 graczy i… to w zasadzie tyle. Z jednej strony należy celebrować możliwość ogrania tego na Switchu, a z drugiej popatrzeć na odgrzewanie tego samego na PC - wcześniej pojawił się pakiet Fresh Supply, który miał być tym ostatecznym. Czy to wystarczające? Kwestia sporna. Doceniam implementację skarbca z archiwalnymi materiałami, ale to też nie coś, co rozkocha tych, którzy ten tytuł doskonale znali. Pozycjonuje więc to w kategorii ciekawostki. Niestety już mocno przestarzałej.Wydaje się, że mój problem z Blood jest bardzo prozaiczny i może wielu osób nie dotyczyć. Czuję delikatne zmęczenie materiału. To po prostu kolejne wskrzeszenie starego pikselowego hitu. Z jednej strony fajnie, z drugiej - za dużo tego. Outlaws potrafił się wyróżnić, pakiet Hexen + Heretic był napakowy pod sam kurek, a Blood po prostu jest. Bez nostalgii bym nie pędził na eShop.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie UberStrategist
Plusy:
Klimat i one-linery
Bardzo przyjemny/nietypowy arsenał do eksterminacji
Skarbiec z zestawem materiałów dla fanów
Minusy:
Budowa poziomów bywa toporna, a rozmieszczenie wrogów złośliwe
Za mało typów przeciwników
Moim zdaniem minimalny wkład pracy - to w dużej mierze stary Blood