Otwarty świat, wartka akcja widziana z lotu ptaka, mnóstwo aktywności pobocznych oraz steampunkowy klimat to tylko niektóre z cech gry Black Skylands na Nintendo Switch.
Przeżyjemy przygodę z Evą, pałającej żądzą zemsty na oprychach, którzy zniszczyli wszystko, co dla niej cenne, a także zbadamy zagadkę tajemniczego „roju”, który zagraża światu, jaki znamy.
Fabuła
Filmik wprowadzający ukazuje tajemniczego mężczyznę, który zabiera coś, co wygląda na jajo. Powoduje to aktywację dziwnej mocy.Nasza rzeczywistość, to ludzkość żyjąca na latających po niebie wyspach oraz podróżująca powietrznymi statkami.
Następnie przenosimy się do 12-letniej, głównej bohaterki o imieniu Eva. Chce ona stać się częścią podniebnej załogi, więc przechodzi testy, które zdaje perfekcyjnie.
Po ich ukończeniu, jej dziadek wręcza jej ćmę o imieniu Luma w ramach prezentu urodzinowego.
Później udajemy się na inną wyspę i tam trafiamy na naszego ojca, który wrócił z długiej wyprawy. Okazuje się, że to on jest tym tajemniczym mężczyzną, którego widzieliśmy na początku.
Czego szukał? Co zrobił? Co zabrał ze sobą? Czemu nagle, chce zabrać swoje dziecko na bardzo niebezpieczną podróż? Z czasem, zaczniemy odkrywać sekrety otaczającego nas świata oraz „roju”.
Mechanika gry
Gra zaczyna się po krótkim tutorialu oraz wprowadzeniu fabularnym. Na dobrą sprawę startujemy, gdy nasza bohaterka Eva ma już 20 lat. Skończyła ona imperialną akademię i została wysłana z misją.Całość rozgrywki widzimy z góry. Naszym oczom ukazują się malownicze wysepki pełne drzew, domów czy skrzynek, a także obłoki, latające skały czy inne statki.
Na dobrą sprawę, gra składa się z kilku elementów:
Poruszaniu się po wyspach, zbieraniu zasobów i walce wręcz,
Żeglowaniu wśród chmur i powietrznych potyczek,
Rozbudowywaniu naszego głównego statku-bazy oraz rozwój postaci,
Odbijanie innych wysepek.
Na ziemi korzystamy z chodzenia biegania, strzelania, turlania, wystrzeliwania harpunów do przemieszczania się pomiędzy podniebnymi kawałkami ubitej ziemi oraz oczywiście interakcji. Wszystko dzieje się w biegu o naprawdę szybkim tempie. Jeśli spadniemy z wysepki to spokojnie, mamy kilka chwil na wystrzelenie harpunu i powrót na „bardziej stały” ląd.
Podczas eksplorowania wysp znajdujemy zasoby do wykorzystania w naszej bazie głównej, ale także amunicję. Każda z broni posiada inny rodzaj, dlatego warto patrzeć, co się zbiera. Do naszej dyspozycji otrzymujemy pistolet, karabin, strzelbę, snajperkę… I każdą z nich możemy rozwijać. Jeśli chodzi o drugi punkt to naszym oczom, ukazują się wtedy informacje o pasku stanu statku, paliwa, energii naszego pojazdu, a także ilość posiadanej amunicji czy zestawów naprawczych. Do podróży zużywamy paliwo, o którego stan musimy zadbać. Wykorzystujemy również prądy powietrzne do szybszego przemieszczania się.
Punkt trzeci to budowanie, rozkładanie wieżyczek, kupowanie i sprzedawanie. Na swojej drodze spotkamy kupców na ich statkach oferujących różne towary. Sama rozbudowa skojarzyła mi się trochę z grą Bastion. Tam również stawialiśmy w „głównej bazie” kolejne budynki, odblokowujące nowe możliwości rozwoju.
Ostatni punkt to odbijanie wysepek. To dość standardowa akcja w stylu „wejść i wyczyścić z plugastwa”. Tutaj musimy pamiętać, że bandyci nie śpią i jeśli ich odpowiedni nie ufortyfikujemy, to mogą zostać odbite.
Przydatnym pomocnikiem jest nasza ćma. Różne zasoby przenosimy w postaci skrzynek i możemy wziąć jedną na raz. Byłoby to uciążliwe chodzić z tym do statku i wracać do dalszej eksploracji. Tutaj ratuje nasz Luna, która może zabrać przedmiot prosto na statek. Jeśli zdarzy nam się zaciąć w jakimś miejscu, to sami możemy zostać przez nią przeniesieni do naszego pojazdu.Co ciekawe wraz z użyciem naszego tabletu (który otrzymujemy dość szybko) możemy ulepszać nasz statek czy wykorzystywaną broń. Możemy zwiększać jej poziomy, ale także dodawać jej ulepszenia w postaci, chociażby kolimatorów, magazynków czy uchwytów.
Jak więc widzicie, gra zawiera w sobie elementy zbieractwa. Na szczęście nie musimy wszystkiego nosić przy sobie. Nadmiar przedmiotów możemy składać w magazynie w dowolnym miejscu i podjąć je w każdym innym.
Sterowanie można określić mianem dość rozbudowanego. Wykorzystujemy wiele przycisków i w odróżnieniu od wielu innych gier, każda akcja jest tutaj istotna.
Jak już wspomniałem walka podniebnymi okrętami oraz na lądzie to główne elementy tej gry. Ale nie tylko one są istotne. Black Skylands to również zarządzanie bazą oraz crafting. Odbudowujemy główny okręt dzięki zbieranym zasobom, odkrywamy nowe tereny, łowimy podniebne ryby, podbijamy inne wyspy (przez oczyszczenie ich z wrogów) oraz rozwiązujemy proste zagadki logiczne. Ta gra to tak naprawdę bardzo dużo mechanik sklejonych ze sobą.Gra niestety nie posiada języka polskiego. Nie uraczymy tu też żadnych głosów bohaterów. Całość opiera się na tekście czytanym.
Audio i Grafika
Pikselowa, acz rozbudowana grafika jest całkiem ładna. Widać to również w filmiku fabularnym na początku rozgrywki. I o ile chodzenie po wyspach wypada już nieco gorzej (ale nie źle!), to gra znów podnosi swój poziom w momencie latania w przestworzach czy rozbudowie statku - bazy.
Pod kątem dźwięków, gra prezentuje się dobrze. Spokojna muzyka w menu, delikatne dźwięki podczas eksploracji. Możne ja określić mianem powietrznych szantów. Są zrobione dokładnie i przyjemnie dla ucha, a jednocześnie nie odrywają od rozgrywki i tego co dzieje się na ekranie.\
Rozgrywka i podsumowanie
Przyznaję, że grafika, w filmiku wprowadzającym zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Zaciekawiło mnie to na tyle, że nie mogłem się oderwać przez pierwsze 2 godziny. Cały czas dostawałem nowe zadanie, nową mechanikę, nowych bohaterów niezależnych.
Jednak pierwsze 5-10 minut zabawy trochę mnie zaniepokoiły. Doświadczyłem wtedy strasznych przycięć rozgrywki. Momentami nie dało się grać. Na szczęście ustąpiło to po jakimś czasie. Problem pojawiał się co jakiś czas, ale wtedy nie trwało to więcej niż kilka czy kilkanaście sekund.Sterowanie wymagało chwili przyzwyczajenia ode mnie. W tej produkcji dzieje się naprawdę dużo i trzeba opanować swoje ruchy, aby być wprawnym wilkiem powietrznym. Przykładem niech będą walki na lądzie i w powietrzu. Jedną gałką przemieszczałem się Evą lub sterowałem statkiem, a drugą musiałem celować karabinem czy działem pokładowym. Do tego dochodzi oczywiście oddawanie strzału, przeładowanie i robienie uników. W przypadku wrogów na lądzie, którzy poruszają się bardzo szybko, musiałem się nieźle napocić nawet z najprostszymi przeciwnikami.
Grafika w momencie biegania po wyspach minimalnie mnie zawiodła. Sam nie wiem dlaczego, ale nie wyglądało to zbyt imponująco. Jakbym spróbował teraz spojrzeć na to bardziej obiektywnie, to są to po prostu małe połączone wysepki. W tym momencie zacząłem powątpiewać w tą produkcję. A potem gra znowu mnie zaskoczyła i podniosła poziom, gdy trafiłem do tabletu z mapą, ekwipunkiem, statkiem i zasobami. Do tego niesamowite wrażenie zrobiło na mnie żeglowanie statkiem. Niebo, chmury i inne statki działały na mnie bardzo kojąco.
Do minusów można zaliczyć również niektóre dźwięki, a przynajmniej ich pewien element. Drażniło mnie to, czego doświadczyłem podczas dialogów. Jakieś takie irytujące pryknięcia imitujące mówienie. Lepsza byłaby cisza, muzyka w tle lub voice acting.
Dodatkowo po dłuższej rozgrywce, walka jak i odbijanie kolejnych wysepek stały się dla mnie dość schematyczne. Na szczęście zmiana broni czy jej ulepszanie ratowało trochę sytuację i wprowadzały jakiś powiew świeżości.W tej produkcji brakuje mi bardzo języka polskiego w napisach. Dialogów jest tutaj bardzo dużo i spolszczenie ułatwiłoby wielu osobom lepsze wczucie się w historię i zrozumienie tego co dzieje się dookoła.
W tle pojawia się również wątek Aspya oraz Imperium Uznyan. Początkowo jest bardzo ogólnikowo przedstawiony. Jakieś szepty o konflikcie i uszczypliwości wobec Evy. To bardzo rozbudziło moją ciekawość. Rozterki bohaterki, która w miejscu, w którym żyje, jest traktowana jak obca ze względu na pochodzenie swojej matki, są zrobione z głową i angażują.
Nawet jeśli przed chwilą trochę narzekałem, to przyznaję, że już po kilku minutach, akcja rozkręca się na dobre. Walki na pistolety i broń białą na “Fathership”, widowiskowe walki powietrzne z innymi statkami, dziwne istoty pojawiające się gdzieś w tle... A także trumny, dużo trumien. Przyznam, że Black Skylands potrafi wciągnąć i zachęcić do dalszej gry. W pewnych scenach i momentach przeżywałem dreszczyk ekscytacji. Ale dość o tym, bo nie chciałbym wam zdradzać za dużo!Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem był rozmach, z jakim mogłem podróżować po niebie, odkrywać nowe tereny i rozbudowywać swoją główną bazę. Myślałem, że to będzie tylko dodatek, a okazało się to pełnoprawnym, kolejnym elementem tej bardzo złożonej układanki.
Zbieranie surowców, wykopywanie skarbów ze złotem, poszukiwanie kolejnych modów do broni czy talizmanów, rozbudowa miasta, szukanie kwiatów zwiększających maksymalny pasek zdrowia, łowienie ryb, zagadki logiczne... Tych czynności jest tu naprawdę dużo i są one zrobione bardzo dobrze.
Słowem podsumowania ta produkcja to gra, której trzeba poświęcić więcej czasu, żeby ją zrozumieć i docenić całość złożoność tego świata. Inaczej mówiąc, Black Skylands na Switcha to bardzo dobraprodukcja, która jest przemyślana pod większością aspektów. Cechuje ją świetne połączenie walki, budowy i eksploracji, a także bardzo ładna grafika.
The sky is always hungry!
Dziękujemy firmie Vicarious PR za dostarczenie gry do recenzji.
Plusy:
Mechanika — Bardzo złożona (duża ilość oddzielnych aktywności), ale do opanowania
Grafika — W ostatecznym rozrachunku i całościowym spojrzeniu na nią wygląda bardzo dobrze
Tablet — Oczarował mnie w całości!
Minusy:
Sterowanie — Każdy przycisk jest ważny i trzeba umiejętnie to wykorzystać
Spolszczenie — A w zasadzie jego brak
Przycinki — Irytujące i powtarzające się co jakiś czas