Ostatnimi czasy mitologia nordycka jest coraz częściej spotykana w grach jako motyw przewodni. Bogowie i Herosi żyjący w tym niezwykłym i baśniowym świecie mogą być świetnym motywem dla autorów do stworzenia idealnie odzwierciedlonych postaci, a jesion Yggdrasill (drzewo życia z tejże mitologii) może się okazać inspiracją do ciekawej fabuły. Wildboy Studios w swojej najnowszej i jedynej produkcji próbuje upchać sporą ilość wymienionych elementów historii.
Ostatnia szansa
W ATONE: Heart of the Elder Tree głównym tematem jest święte Stare Drzewo. Wybrani przez Odyna strażnicy w nieokreślonych okolicznościach znikają, przez co jest ono narażone na ogromne niebezpieczeństwo. Ostatnią szansą, by zapobiec tajemniczym siłom jest Ester, czyli córka wielkiego przywódcy ludzkości, który ginie z początkiem historii. Szukając sprawcy, bohaterka odwiedzi opuszczony wcześniej przez Bogów Midgard. No i szczerze? Jest to jedna z ciekawszych fabuł, jakich ostatnio doświadczyłem. Aaaa… i te cutscenki wprowadzające są po prostu genialne! Pięknie namalowane i w dodatku jest Voice Acting!
Malownicza przygoda
Świat jest ręcznie namalowany, a wszystko zobaczymy w 2D i to właśnie jest strzałem w dziesiątkę. Z góry mogłem się w pełni napawać widokami mitycznej krainy. Piękne ruiny, mroczny las, zamieszkałe wioski, czy przeogromne zaśnieżone wzgórza, to ułamek odwiedzonych biomów, a użyta paleta barw jest przyjemna dla oka. Wszystko to bardzo przypomina mi stylistyką Hyper Light Drifter. Warto wspomnieć, że gra śmiga jak ta lala, przez co jeszcze bardziej może zachwycić. Powtórzę raz jeszcze – tytuł wygląda co najmniej pięknie.
Kto by pomyślał…
Pierwszą z dwóch głównych składowych rozgrywki są zagadki, a to mój konik, jak już zdążyłem wspomnieć o tym w recenzji Sonority. Oczy miałem jak pięć złotych widząc te wszystkie łamigłówki w zwiastunie. I jak to wyszło w praktyce? Nooo… całkiem ciekawie bym powiedział, ale po kolei.
Zacznijmy od tego, że gra początkowo oferuje przystępne poziomem puzzle, dzięki czemu możemy załapać, o co biega. Im bliżej końca gry, tym zagadki są coraz trudniejsze, przez co sam miewałem problemy z rozwikłaniem ich. Autorzy skupili się na tym, by żadne z nich się nie powtarzały, co jest ewidentnie ogromnym plusem. Poza tym nie tylko wytężymy swoje szare komórki, ale również oczy. Przy niektórych zagadkach możecie się głowić długi czas, ale odpowiedzi znajdują się poza nimi. Kwestia opuszczenia jej i rozglądania się po otaczającym nas terenie za odpowiedzią. Przyznam, że świetne rozwiązanie, ale trzeba wpaść na to samemu, bowiem ATONE nie oferuje żadnego samouczka z nimi związanego – popieram takie podejście. Wracając… znajdziemy tu obrazy do poukładania, zadania matematyczne, czy te, które sprawiły mi największy problem, czyli czytanie ze zrozumieniem. Tak, czytanie ze zrozumieniem. Nie, żebym nie potrafił czytać, ale gra nie obsługuje języka polskiego, przez co ukończenie łamigłówki jest trudne (a na angielskim nie spałem). No i gdy już go przeczytamy (i dalej nie ogarniamy), mamy za zadanie np. podać wynik lub ułożyć figury według opowiadania. Tego rozwiązania jeszcze nie spotkałem. Fajne, ale nadal szkoda, że w języku obcym.
Beat’wa na miecze
Drugą główną częścią gameplayu są walki jeden na jednego. Nienawidzę mieszania gier logicznych z bitwami, ale… nie o takich starciach mówiono… Tutaj muzyka gra piewsze skrzypce i wydaje się być skuteczniejsza od broni białej. Jak? Gracz ma za zadanie wciskać odpowiednie przyciski do rytmu. Taki Guitar Hero, ale z toporem. Gdy już wpadniemy w rytm i uda nam się poprawnie wyklikać combo, Ester zada cios przeciwnikowi i tak do końca piosenki. Oczywiście działa to w dwie strony – nie traficie kilka razy w kombinację, wtedy zaatakuje opponent. Tytuł oferuje trzy poziomy trudności, który można zmienić w dowolnym momencie, ale przy odpowiednim znaczniku. Pierwszy skupia się na fabule, więc eliminuje starcia. Drugi wymaga od nas wciskania podczas starć tylko dwóch klawiszy, zaś w trzecim lecimy na cztery. Ostatni to nie lada wyzwanie, bo piosenki od połowy gry nabierają tempa, przez co Trudny Poziom był dla mnie zdecydowanie za wysoki, a oczy prawie wyskoczyły – nie wiedziałem, na co patrzeć.
Zastanówmy się
Ewidentnie wybory stoją przed nami otworem. Nie wierzyłem, że będą one miały wpływ na koniec gry. Po walce (nie każdej) mamy do wyboru co chcemy zrobić z gagatkiem, na przykład: zabić lub wypuścić. Podałem prosty schemat, ale dylematów jest więcej i to nie tylko po starciach. Zdarzy się, że NPC zaoferuje jakiś przedmiot, co może mieć skutki w późniejszym etapie gry, bądź doprowadzić Ester do nieodpowiedniego zakończenia. Myślcie i patrzcie innym na ręce!
Walhalla
ATONE: Heart of the Elder Tree to dla mnie strzał w dziesiątkę. Ciężko wskazać fundament gry, bowiem każdy jej element jest na najwyższym poziomie. Fabuła jest jednocześnie prosta, ale genialna. Towarzyszące cutscenki ogląda się z zaciekawieniem, wsłuchując się w świetny voice acting. Graficznie i technicznie tytuł jest dopracowany do perfekcji. Napotykane łamigłówki powalają swoją różnorodnością i miejscami poziomem trudności.
Starcia w rytmie muzyki były świetnym wyborem i powiewem świeżości w gatunku. Na duży plus wybory kształtujące zakończenie. Miło, że autorzy chcąc przybliżyć nam historię Nordycką, rozmieścili w świecie książki krótko opisujące jej bogów, przedmioty itd. Santa Monica Studio musi mieć się na baczności, bowiem żeński odpowiednik Kratosa czai się za rogiem. Dla mnie jedna z najlepszych gier ostatnich kilku miesięcy.
Dziękujemy Untold Tales za dostarczenie gry do recenzji.