Recenzja Asterix & Obelix: Heroes na Nintendo Switch
Jest rok 50. przed naszą erą. Cała Galia została podbita przez Rzymian... Cała? Nie! Jedna, jedyna osada, zamieszkała przez nieugiętych Galów, wciąż stawia opór najeźdźcom i uprzykrza życie legionom rzymskim stacjonującym w obozach Rabarbarum, Akwarium, Relanium i Delirium…
I tak mogłem słuchać tego w nieskończoność. Jestem najwyraźniej Asterixoholikiem, więc każda gra nawiązująca do ulubionych Galów jest dla mnie priorytetem. Bardzo często wiążę się to z cierpieniem, bo zazwyczaj nie są to produkcje najwyższych lotów, ale czasem… … no nie, tu też nie będzie aż tak pięknie. Poniżej recenzja karcianki, o której nie wiedzieliście, że istnieje. Tupta sobie po eShopie w poszukiwaniu ofiar z Rzymu od 5 października 2023.
Mobilni przodkowie
Za grę odpowiedzialne jest studio Gamexcite z Niemiec, które najwyraźniej mocno opiera swoje portfolio na okrągłych barkach Obelixa. Na ich rozkładzie widnieje Asterix & Friends: Remastered czy Idle Asterix. Jeśli tytuły nic wam nie mówią, to spokojnie, świadczy to tylko o tym, że nie gracie na telefonach. Też unikam! Pierwszą pozycję niby można dostać też na PC, ale królem popularności raczej nie została.
Dążę jednak do tego, że taka przeszłość jest tu wyczuwalna, a ten mobilny aromat unosi się w powietrzu i wielu się nim struje.Heroes na razie unika iPhone’ów i inne Androidy, ale patrząc obiektywnie na jej wygląd, to w ogóle mnie ewentualny port w przyszłości nie zdziwi.
Przypominam, że lubię deckbuildery
Mamy tu klasycznego reprezentanta gatunku karcianek, który jednak nie przywdziewa szat roguelite’ów. Jeśli zginiesz, to wrócisz na początek danej mapy/rozdziału, stracisz zebrane podczas tej wyprawy przedmioty, ale to Twoja jedyna kara. Gameplay zakłada sztampowy schemat wykorzystywania energii na poczet coraz mocniejszej, modyfikowanej przez nas talii. Absolutnie nie mam z tym żadnego problemu, bo i wiele godzin przy takich grach utopiłem (...i wiele więcej zamierzam). Do walki przystępują cztery nasze postaci. Każda ma pulę energii do wykorzystania i na przemian z wrogiem wymieniamy karciane uprzejmości. Zamiary przeciwnika są nam klasycznie znane, więc na wszelkie jego ataki można się przygotować, jeśli dane rozdanie nam na to pozwoli.
Postaci dzielą się na klasy, które lepiej wykorzystują dane karty. Jeden mocniej uderzy, drugi lepiej uleczy. Przed każdą misją dobieramy sobie nasze trio główne oraz postać wspierającą. To akurat element nietypowy. Wsparcie stoi z tyłu, zazwyczaj ma swoją turę na sam koniec i pozostaje poza zasięgiem adwersarzy. Jest to jednostka, której nie można się pozbyć z pola walki. Głównie odpowiedzialna za leczenie i narzucanie statusów.
Statusy to dość oczywisty zestaw - wzmocnienia, osłabienia, uśpienie - choć ich czytelność jest na znikomym poziomie. Najbardziej irytujące jest to, że czasem rzymianin narzuca na siebie jakąś nietykalność, a my pozbawieni jesteśmy możliwości zadania ciosu - karty ataku mamy nieaktywne. Kolejne rundy przepadają, a w nasz odbiór wkrada się spory niesmak. Niby mam telegrafowany skill wroga, ale nigdy nie wiem, że będzie to ten skill, który tak mocno wywraca rozgrywkę. Ikonki pod każdą postacią powinny być czytelniejsze i łatwo dla nas dostępne do sprawdzenia. Tu tak nie jest. Bije to mocno w przyjemność czerpaną z walki. Rzecz, która niekoniecznie mi odpowiada, to jedna talia dla wszystkich postaci. Nie ma tu kart dedykowanych ani budowania osobnych zestawów. Niby mamy cios brzuchem Obelixa, ale równie dobrze może tego użyć pies Idefiks. Będzie pewnie słabszy, ale równie pokraczny na naszych oczach. Animacje ataków i rzucania czarów są tak mobilne, jak to tylko możliwe. W zasadzie objawiają się ruchem ręką postaci i cyferkami obrażeń nad wybranym celem (co przy wspomnianych przed chwilą statusach jest uciążliwe). Jasne, w deckbuilderach rzadko to jakoś wygląda, ale Asterix & Obelix Heroes nadużywa prawa do opieszałości w tej materii. Wygląda biednie. Bardzo, bardzo biednie.
Slow motion
Zresztą ta powolność objawia się tu na całej szerokości. Życzyłbym sobie opcji przyspieszania ataków (co od razu narzuciłoby grze fajniejsze tempo), jak i natychmiastowego przesunięcia pionka na mapie. Każda część naszej przygody jest rodem z planszówki. Asterix przesuwa się po polach, wybierając odpowiednią dla nas ścieżkę. Możemy iść na łatwiejszych wrogów, ale pozbawić się ewentualnych nagród ze skrzyni - proste. Tam różne eliksiry, jak i wizerunki bohaterów, które przy odpowiedniej ilości podnoszą ich specjalne atrybuty. To akurat wpisuje w te dobre znajdźki, które traktowałem priorytetowo. Z innych udogodnień korzystałem rzadko. Wykorzystujemy je przy ogniskach, ale tam zazwyczaj ważniejsze dla mnie było HP lub podniesienie morale, które regularnie nasi wojownicy tracą - mniejsze zadowolenie = gorsza siła ciosu. Niestety, poruszanie się tym pionkiem jest toporne. Wlecze się on ślamazarnie, pole po polu, co w ogóle jest animacją zbędną. Nie wiem, co przyświecało twórcom, że zdecydowali się na taki ruch. Nie ma to absolutnie żadnych podstaw. Te mapy nie są AŻ tak ciekawe ani tym bardziej skomplikowane, żebym musiał na nie tak długo patrzeć. Asterix dziabnij sobie trochę wywaru Panoramiksa, błagam.
Plansze zachęcają jednak do ponownych przejść, bo nie mamy możliwości cofania się. Jeśli chcemy nadrobić jakąś ścieżkę, czy też wymaxować dany level, to będziemy zmuszeni go ponowić. Przyznam, że nie jestem fanem takiego sztucznego wydłużania całości, bo i ona sama w sobie jest bardzo obszerna (kilka epizodów, w każdym wiele rozdziałów, a jeden zajmie nam nawet kilkadziesiąt minut), ale też trudno narzekać, jeśli gra chce dać więcej.
Fajnie, że na mapie czają się przeszkody, które możemy usunąć konkretną postacią, oraz interaktywne punkty, w których też możemy coś zyskać, mając konkretną postać w ekipie, ale informowani jesteśmy o tym dopiero, jak tam dojdziemy. Wielokrotnie obierałem za cel jakiś punkt, żeby dowiedzieć się, że nie zabrałem ze sobą wymaganej postaci - smutne!
Sosik dobry
Tyle że ta przeciętna gra topi się w moim ulubionym sosie, od którego ciężko mi się oderwać. Zdaje sobie sprawę, że gdyby nie Asterix i Obelix, to ja bym tę grę wywalił, archiwizował i o niej zapomniał. Jestem stronniczy, wiele im wybaczam, więc i tu zaciskałem zęby. Zresztą nie odmówię jej tego, że bardzo ładnie obraca się w tym środowisku. Teksty (jest język Polski!) są napisane z dużą wiernością dla materiału źródłowego, a czyta się je jak dobry komiks. Fabuła zresztą jest całkiem przyjemna i rozbudowana jak na ten konkretny gatunek. Niby nie zachwycą animacją, dubbingiem (to oczywiste), a teksty wyświetlają się pod tymi samymi obrazami bohaterów, ale to w niczym nie przeszkadza, gdy są tak trafne. Aż chciało się odszukać kolejnych bohaterów! A tych jest tu cała masa. Aż żałowałem, że nie mogłem zabierać większej ekipy na kolejne misje. Zahaczymy o wiele krain znanych z przygód animowanego/komiksowego Asterixa. Nikt nie został wykluczony! Jakby komuś przyszło do głowy przechodzenie tego na 100%, to zaskoczyłby się, jak wiele godzin trzeba by poświęcić - szczególnie że to gierka z ewidentnie niższej półki.
Miejcie świadomość, że ocena jest wystawiana przez moje różowe okulary i zamiłowanie do marki. Krew mnie zalewa jak biedne są animacje i jak wolno to wszystko działa, ale potem uśmiech wracał, gdy przyszło do czytania kolejnych przygód Galów. To nie jest dobra gra, ale znajdzie swoich amatorów… i ja nim jestem.
Dziękujemy firmie Dead Good Media za dostarczenie gry do recenzji.
Plusy:
Chętni znajdą tu zaskakująco dużo contentu
Cała plejada postaci do odblokowania
Bardzo zgrabnie obraca się w środowisku Asterixa, a teksty czyta się przyjemnie
Fabuła jest całkiem rozbudowana, jak na deckbuildera
Minusy:
Prędkość poruszania się po polach mapy jest stanowczo za wolna
Animacje podczas walki wyglądają bardzo biednie
Statusy mogłyby być czytelniejsze
Wszyscy korzystają z tej samej talii, przez co kolejne postaci na polu walki sprawiają wrażenie tylko innych skórek