Piksele trzeba lubić, a w czasach retro się wychowywać, żeby dziś z przyjemnością wracać do tych prostych gameplayowo czasów. Takich, kiedy szedłeś w prawo, wybijałeś potwory, a sterowanie zamykało się w kilku przyciskach. Wydane 25 lipca Abathor, to dokładnie taka nostalgiczna przygoda.
Wcielisz się w jednego z czwórki dostępnych bohaterów, którzy przybywają w obronie Atlantydy. Kiedy tamtejsza cywilizacja rozgniewała Bogów, narodziła się potrzeba zamknięcia bram Abathor. Ponad 50 etapów, każdy z rozdziałów zakończony unikalnym bossem, a Ty z opcją wsparcia trzech przyjaciół w lokalnej kooperacji.
Po prostu retro
Nie ma sensu przedłużać, bo koń, jaki jest, każdy widzi. Abathor należy oceniać w retro kategoriach i zestawiać z produkcjami mierzącymi w rozczulające nas wspomnienia. Przyszedłem tylko zakomunikować, że wiele takich produkcji ogrywałem, efekt był mieszany, a dzieło Pow Pixel Games wypadałoby umieścić bliżej szczytu tej listy.
Do wyboru mamy czterech bohaterów o przypisanych im statystykach. Różnice w feelingu między kolejnymi protagonistami określam jednak jako marginalne. Nie liczcie na osobne klasy, nawet jeśli gra tego by sobie życzyła. Każdy tu macha bronią białą, a zmienny może być dash z tarczą. Nie będą to jakieś wielkie rewolucje zachęcające do przejścia gry każdą z postaci. Skoro mamy się sztywno trzymać dawnych dni, to i pewne ramy należało zachować. Oczywiście nie przeszkadza to w żadnym stopniu w cieszeniu się z rozwałki. Responsywność postaci jest satysfakcjonująca, a eliminacja wrogów… mięsista! Na tyle mięsista, na ile może być machnięcie mieczem w łeb delikwenta i patrzenie jak znika z ekranu. Mały zarzut miałbym do dynamiki. Rozumiem, że imitacja Conana, że wszyscy mają swój gabaryt, ale to nie zwalnia ich z prawa do nieco szybszego kroku. Czasem można ziewnąć, pokonując jakąś okazjonalną sekcję platformową.
To, gdzie Abathor błyszczy, to różnorodność w gameplayu. Mimo swoich skostniałych korzeni potrafi zaskoczyć i przetransformować się dla przykładu w Shmupa (bo w cóżby innego w tamtych czasach!). Podobny powiew świeżości potrafi serwować design poziomu - pamiętajmy, że trzymamy się retro tematyki, więc wszystko w granicach pikselowej przyzwoitości.
Handheld nie?
W swoim retro jestestwie jest to gra wybijająca się ponad przeciętność. I jakaś fabuła się znajdzie i przyjazna forma z podziałem na rozdziały. Najbardziej zajawieni poczytają też logi między misjami. To, gdzie Abathor mi podpada, to uprzykrzające życie pierdoły, które trudno mi zrozumieć z perspektywy czasu. Wywalenie się na pysk idąc w linii prostej po równej nawierzchni.
Pomimo dość obszernej (jak na retro standardy) kampanii, nie ma tu opcji dołączania kolejnych graczy w locie. Ma to przede wszystkim związek z rozwojem za sprawą zbieranego złota (mamy do kupienia listę perków ulepszających postać), ale wciąż szukałbym rozwiązania nastawionego przede wszystkim na frajdę grających. Funkcja ta jest, zakładam, prosta do implementacji, a tu jej mocno brakowało.Jeśli już trzymamy się funkcji prostych, których brakuje, to kolejnej już nie jestem w stanie wytłumaczyć. Zakładam, że większość takie retro pikselozy lubi przyjmować w handheldzie. Przykro mi, ale nie przewidziano takiej opcji… Istnieje ona tylko w swojej prymitywnej wersji po odpięciu joy-conów. Zawsze się wtedy zastanawiam nad graczami Nintendo Switch Lite. Co sobie odepną? To jest najbardziej kretyńskie rozwiązanie z możliwych i bardzo często odtrąca mnie od gry. Nie zawsze mamy warunki do rozstawienia ekranu konsoli!Mam nadzieję, że przynajmniej jeden z tych przykrych motywów zostanie załatany, bo bez nich Abathor będzie doświadczeniem o wiele przyjemniejszym. Większość retro maniaków będzie po prostu z niej zadowolona. Przez jej względną prostotę, ale opierającą się na bardzo przyjemnym fantasy designie. Bossowie będą przeważnie tacy, jakich lubicie (przewyższający wielkością i budzący szacunek), a kampania nie skończy się tak szybko, jak w większości takich gier.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie JanduSoft
Plusy:
Klimat, prostota, retro
Satysfakcjonujący poziom zróżnicowania w levelach i gameplayu
Cztery postaci do wyboru i możliwość gry w lokalnej kooperacji (do 4 graczy)
Całkiem rozbudowane lore, które jest rzadkością w tym gatunku
Minusy:
Podkręciłbym delikatnie tempo rozgrywki
Brak możliwości dołączania graczy w locie
Granie w handheldzie tylko w swej upośledzonej formie po odpięciu joy-conów!!