Jesteśmy świeżo po Nintendo Direct. Japońska firma ostatnia dojechała na festiwal czerwcowych pokazów i nowych zapowiedzi gier, ale spokojnie mogłaby stawać w szranki z najlepszymi. Jasne, ktoś powie, że trzeba mieć klapki na oczach i pomijać graficzne niedoskonałości, ale... my je już dawno mamy, więc dajcie się nacieszyć!
Domyślam się, jak nisko zawieszona była poprzeczka Nintendo entuzjastów. Wszyscy byli przekonani, że firma odcina już tylko kupony, patrzy, kiedy Switch stanie się najlepiej sprzedającą konsolą w historii (zasłużenie!) i z lodówki zacznie wyciągać swoje odpicowane hity sprzed lat. Pewnie większość z nich i tak przywitalibyśmy z szerokim uśmiechem, ale obawa była zasadna.
Na tym polu jest jednak tak pusto, jak na budowanym przez wiele lat lotnisku w Radomiu. Travolta z mema się rozgląda, a tam jedynie popularnej małpie ukradli banany i musi ruszać w pogoń. Oczywiście Donkey Kong Country Returns HD ogram z wielką chęcią, ale na pierwszy (...drugi i trzeci) rzut oka przypomina leciwe już Tropical Freeze. Daleko temu do mrzonek o małpiej przygodzie w 3D, ale mi taka porcja wymagających leveli wystarczy. Czekam!
Dostaliśmy również kilka darmowych DLC do znanych tytułów, ale tu mam wrażenie, że próbujemy odkopać bardzo szybko zapomniane twory pokroju Disney Illusion Island czy Nintendo Switch Sports. Świata tym nie podbiją. Koszykówka jest miłym dodatkiem, ale tą kompilacją trudno było się zachwycać dłużej niż kilka godzin, a Illusion Island dalej trudno sobie wyobrazić bez wsparcia gwiazd. Z rzeczy znanych przypomnieli nam o nadchodzącym Luigi's Mansion 2 HD (świetny przykład naszej wizji tego Directa) czy Nintendo World Championship: NES Edition.
O ile mnie pamięć nie myli, to by było na tyle z odgrzewania kotletów. W menu zaś szef kuchni zapewnił... wszystko. Teoretycznie jak restauracja ma zbyt szerokie pole do wyboru, to kiepsko o niej świadczy. Te skupione na wąskim zestawie dań zapewniają lepszy smak. Na świat Nintendo takie przełożenie nie ma racji bytu, a jeśli gry faktycznie okażą się przeciętne, to upewnię się usunąć ten tekst, żeby nie zostać pociągniętym do odpowiedzialności.
Fani Mario muszą zaakceptować obecność Luigiego, a powrót do serii dwóch braci witam z... ciekawością. Pech chciał, że nigdy nie miałem z nią styczności. Nie wyciągajcie wideł! Wiele dobrego słyszałem, choć poniższy materiał wygląda... średnio. Tak z ręką na sercu gry z Mario potrafiły wyglądać lepiej. Nie wiem skąd taki downgrade, ale przez chwilę byłem skłonny dać sobie wmówić, że to odświeżenie starszej części. Brothership to jednak całkowicie nowa odsłona, a samotni gracze mają chwilę, żeby znaleźć partnera/partnerkę do przygody - nacisk na coop wyczuwalny.
A jeśli przypadkiem uda wam się zebrać więcej chętnych na Mario przygodę, to pozostaje złoić im tyłek w nowej wersji planszówek Mario Party. Zapowiedziano tę z podgatunku Super, co wiąże się z większym naciskiem na sterowanie ruchowe i wykorzystanie joy-conów. Osobiście wolę Superstars z tych Switchowych odsłon, ale nie zmienia to faktu, że mam tu gwarancję wtopienia kilkudziesięciu (set?) godzin. Z partnerką (MONIŚ!) mamy stałą zasadę - jak nie wiadomo, jaką grę odpalić, to rzucamy wirtualną kostką. Pewnie jakby nam dali nowe plansze do Superstars, to bylibyśmy ukontentowani, a tu całe na biało, świeże Jamboree
Przy tak mocnej obsadzie Mario nie mogło zabraknąć Zeldy. I to wreszcie we własnej osobie! To ta gra, gdzie nieznający tematu nie pomylą Linka z Zeldą (wiem, że istniejecie!) Wiecznie ratowana księżniczka bierze sprawy w swoje ręce, a wykorzysta w swojej przygodzie wszystko, co zobaczy. The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom obiecuje, że gameplay każdego będzie bardzo indywidualny. Mamy mieć sporo swobody w rozwiązywaniu zagadek, a Tears of the Kingdom pokazało, że nie musimy tego traktować z przymrużeniem oka. Oczywiście oprawa graficzna może pozostawiać trochę do życzenia, ale jest to decyzja, którą w pełni rozumiem. Jeśli wycisnęliby ostatnie soki ze Switcha albo chociaż dowieźli coś na wzór ostatnich odsłon, to zaraz pojawiłyby się narzekania, że to mniejsza gra od poprzedników i nie ma otwartego świata. Może nie narzekałbyś Ty, może nie kolega, ale takie głosy by były. Tutaj jest bezpieczniejszy grunt
Przed każdym Directem mieliśmy zapytania o Hollow Knight: Silksong i Metroid Prime 4. Przynajmniej jedno z nich zdołaliśmy zakończyć na dobre. Z drugiej strony o Metroid Prine 4: Beyond wciąż trudno coś konstruktywnego powiedzieć. Zajawka jest bardzo bezpieczna, pokazuje motywy znane z poprzednich części, a wizualnie leży blisko kapitalnie odświeżonej jedynki. Ważna może być tu data 2025 rok, co może sugerować, że gra będzie tytułem międzygeneracyjnym. Tym, który pojawi się mniej więcej w tym samym czasie na starym i nowym Switchu.
Oczywiście na tym nie poprzestaliśmy, a kilka tytułów cieszy równie mocno. Fani Visual Novelek dostaną The Hundred Line Last Defence Academy, jRPGowcy będą mogli wrócić do trzech (!) odświeżonych Dragon Questów, nie tylko do zapowiadanej wielokrotnie trójki, a Ci, którzy przespali przygodę kota w ciepło przyjętym Stray, będą mogli nadrobić zaległości na Switchu. Downgrade jest gwarantowany, mgła pewnie też się znajdzie, ale kot powinien miauczeć tak samo. Osobiście bardzo się cieszę na powrót do złotych czasów automatów w kolekcji kapitalnych bijatyk Marvel vs. Capcom, jak i z możliwości spokojnego ogrywania w handheldzie Darkest Dungeon 2. Jest inaczej niż w oryginale, ale bardziej roguelite'owe podejście mi nie przeszkadza - kilka godzin utopiłem na PC, ale z chęcią zacznę od zera w przystępniejszej formie.
Nieco niedopieszczony został mój wewnętrzny (pseudo)recenzent, bo hasło Later Today padało bardzo rzadko. W zasadzie usłyszałem je raz przy Metal Slug Attack Reloaded. Jeszcze taktyczna odsłona się nie doczołgała, a tu już wjeżdża czołgiem tower defense. Ktoś za mocno chce wydoić markę?
Pewne jest tylko to, że jak spróbuje realnie zsumować ile godzin grania jeszcze przede mną, to głowa zaczyna lekko boleć. Nintendo Direct nie przyniósł nowego Switcha, ale przyniósł wiele dobrego na jego starszego brata. Najważniejsze, że nie przyszedł z kolejną porcją łudząco podobnych farming simów, o których już nikt nie pamięta, uprawiając to samo pole w Stardew Valley. Ogólnie dajcie znać, na które gry czekacie. Jeśli o nich nie wspomniałem, to tylko świadczy dobrze o tej prezentacji.
Domyślam się, jak nisko zawieszona była poprzeczka Nintendo entuzjastów. Wszyscy byli przekonani, że firma odcina już tylko kupony, patrzy, kiedy Switch stanie się najlepiej sprzedającą konsolą w historii (zasłużenie!) i z lodówki zacznie wyciągać swoje odpicowane hity sprzed lat. Pewnie większość z nich i tak przywitalibyśmy z szerokim uśmiechem, ale obawa była zasadna.
Na tym polu jest jednak tak pusto, jak na budowanym przez wiele lat lotnisku w Radomiu. Travolta z mema się rozgląda, a tam jedynie popularnej małpie ukradli banany i musi ruszać w pogoń. Oczywiście Donkey Kong Country Returns HD ogram z wielką chęcią, ale na pierwszy (...drugi i trzeci) rzut oka przypomina leciwe już Tropical Freeze. Daleko temu do mrzonek o małpiej przygodzie w 3D, ale mi taka porcja wymagających leveli wystarczy. Czekam!
Dostaliśmy również kilka darmowych DLC do znanych tytułów, ale tu mam wrażenie, że próbujemy odkopać bardzo szybko zapomniane twory pokroju Disney Illusion Island czy Nintendo Switch Sports. Świata tym nie podbiją. Koszykówka jest miłym dodatkiem, ale tą kompilacją trudno było się zachwycać dłużej niż kilka godzin, a Illusion Island dalej trudno sobie wyobrazić bez wsparcia gwiazd. Z rzeczy znanych przypomnieli nam o nadchodzącym Luigi's Mansion 2 HD (świetny przykład naszej wizji tego Directa) czy Nintendo World Championship: NES Edition.
O ile mnie pamięć nie myli, to by było na tyle z odgrzewania kotletów. W menu zaś szef kuchni zapewnił... wszystko. Teoretycznie jak restauracja ma zbyt szerokie pole do wyboru, to kiepsko o niej świadczy. Te skupione na wąskim zestawie dań zapewniają lepszy smak. Na świat Nintendo takie przełożenie nie ma racji bytu, a jeśli gry faktycznie okażą się przeciętne, to upewnię się usunąć ten tekst, żeby nie zostać pociągniętym do odpowiedzialności.
Fani Mario muszą zaakceptować obecność Luigiego, a powrót do serii dwóch braci witam z... ciekawością. Pech chciał, że nigdy nie miałem z nią styczności. Nie wyciągajcie wideł! Wiele dobrego słyszałem, choć poniższy materiał wygląda... średnio. Tak z ręką na sercu gry z Mario potrafiły wyglądać lepiej. Nie wiem skąd taki downgrade, ale przez chwilę byłem skłonny dać sobie wmówić, że to odświeżenie starszej części. Brothership to jednak całkowicie nowa odsłona, a samotni gracze mają chwilę, żeby znaleźć partnera/partnerkę do przygody - nacisk na coop wyczuwalny.
A jeśli przypadkiem uda wam się zebrać więcej chętnych na Mario przygodę, to pozostaje złoić im tyłek w nowej wersji planszówek Mario Party. Zapowiedziano tę z podgatunku Super, co wiąże się z większym naciskiem na sterowanie ruchowe i wykorzystanie joy-conów. Osobiście wolę Superstars z tych Switchowych odsłon, ale nie zmienia to faktu, że mam tu gwarancję wtopienia kilkudziesięciu (set?) godzin. Z partnerką (MONIŚ!) mamy stałą zasadę - jak nie wiadomo, jaką grę odpalić, to rzucamy wirtualną kostką. Pewnie jakby nam dali nowe plansze do Superstars, to bylibyśmy ukontentowani, a tu całe na biało, świeże Jamboree
Przy tak mocnej obsadzie Mario nie mogło zabraknąć Zeldy. I to wreszcie we własnej osobie! To ta gra, gdzie nieznający tematu nie pomylą Linka z Zeldą (wiem, że istniejecie!) Wiecznie ratowana księżniczka bierze sprawy w swoje ręce, a wykorzysta w swojej przygodzie wszystko, co zobaczy. The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom obiecuje, że gameplay każdego będzie bardzo indywidualny. Mamy mieć sporo swobody w rozwiązywaniu zagadek, a Tears of the Kingdom pokazało, że nie musimy tego traktować z przymrużeniem oka. Oczywiście oprawa graficzna może pozostawiać trochę do życzenia, ale jest to decyzja, którą w pełni rozumiem. Jeśli wycisnęliby ostatnie soki ze Switcha albo chociaż dowieźli coś na wzór ostatnich odsłon, to zaraz pojawiłyby się narzekania, że to mniejsza gra od poprzedników i nie ma otwartego świata. Może nie narzekałbyś Ty, może nie kolega, ale takie głosy by były. Tutaj jest bezpieczniejszy grunt
Przed każdym Directem mieliśmy zapytania o Hollow Knight: Silksong i Metroid Prime 4. Przynajmniej jedno z nich zdołaliśmy zakończyć na dobre. Z drugiej strony o Metroid Prine 4: Beyond wciąż trudno coś konstruktywnego powiedzieć. Zajawka jest bardzo bezpieczna, pokazuje motywy znane z poprzednich części, a wizualnie leży blisko kapitalnie odświeżonej jedynki. Ważna może być tu data 2025 rok, co może sugerować, że gra będzie tytułem międzygeneracyjnym. Tym, który pojawi się mniej więcej w tym samym czasie na starym i nowym Switchu.
Oczywiście na tym nie poprzestaliśmy, a kilka tytułów cieszy równie mocno. Fani Visual Novelek dostaną The Hundred Line Last Defence Academy, jRPGowcy będą mogli wrócić do trzech (!) odświeżonych Dragon Questów, nie tylko do zapowiadanej wielokrotnie trójki, a Ci, którzy przespali przygodę kota w ciepło przyjętym Stray, będą mogli nadrobić zaległości na Switchu. Downgrade jest gwarantowany, mgła pewnie też się znajdzie, ale kot powinien miauczeć tak samo. Osobiście bardzo się cieszę na powrót do złotych czasów automatów w kolekcji kapitalnych bijatyk Marvel vs. Capcom, jak i z możliwości spokojnego ogrywania w handheldzie Darkest Dungeon 2. Jest inaczej niż w oryginale, ale bardziej roguelite'owe podejście mi nie przeszkadza - kilka godzin utopiłem na PC, ale z chęcią zacznę od zera w przystępniejszej formie.
Nieco niedopieszczony został mój wewnętrzny (pseudo)recenzent, bo hasło Later Today padało bardzo rzadko. W zasadzie usłyszałem je raz przy Metal Slug Attack Reloaded. Jeszcze taktyczna odsłona się nie doczołgała, a tu już wjeżdża czołgiem tower defense. Ktoś za mocno chce wydoić markę?
Pewne jest tylko to, że jak spróbuje realnie zsumować ile godzin grania jeszcze przede mną, to głowa zaczyna lekko boleć. Nintendo Direct nie przyniósł nowego Switcha, ale przyniósł wiele dobrego na jego starszego brata. Najważniejsze, że nie przyszedł z kolejną porcją łudząco podobnych farming simów, o których już nikt nie pamięta, uprawiając to samo pole w Stardew Valley. Ogólnie dajcie znać, na które gry czekacie. Jeśli o nich nie wspomniałem, to tylko świadczy dobrze o tej prezentacji.