Kolejny rogal wjeżdża jak… ciepły śnieg? Nie ten, który stać powinien się wodą, a ten, który zamienia ludzi w potwory. Cesarz wraz z przywódcami klanów zbuntował się przeciwko bóstwu, które odwdzięczyło się tak zacną klątwą. Wyjście fabularne jest banalne, a dla nas to po prostu kolejne losowo generowane pomieszczenia. Warm Snow pojawiło się na PC na początku zeszłego roku i zostało dość ciepło przyjęte, gdzie wszyscy desperacko próbowali porównać to do Hadesa. Szkodząc niemiłosiernie, bo w tym starciu jest bez szans - żadna zbrodnia, większość jest. Gra na Nintendo Switch pojawiła się 20 października 2023.
Skąpany w orientalu
Całość tonie w Chińskim klimacie, krzyżująć go z podyktowanym klątwą dark fantasy. Wcielamy się w wojownika Bi-ana, który rzuca wyzwanie sprawcom tragedii. Lore jest tu poukrywane we wszędobylskich zapiskach, więc mistrzowie fabuły będą mogli poszukać czegoś dla siebie. Wszyscy inni rogalożercy pewnie ten wątek zgrabnie pominą. Będzie to wygodne, bo angielskie tłumaczenie na kolana nikogo nie rzuci. Sporadyczny dubbing jest zaś tak zły, jak to tylko jesteście w stanie sobie wyobrazić. Pierwsze dźwięki naszej przewodniczki uderzyły mnie mokrą ścierą niskobudżetowości i wryły się w tył głowy, nie dając o sobie zapomnieć. Strach pozwolić jej się odezwać.
Design jest już odrobinę lepszy, bo o ile grafika jest minimalistyczna, tak bossowie potrafią się wyróżnić, a przemierzane tereny są dość przyjemne. Nic godnego zapamiętania, ale już krew pokonanych na polu walki robiła zawsze wrażenie - detal, ale bardzo doceniam.
Dynamicznie…
Cała otoczka jednak jest tylko ozdobą dla gameplayu. To on zaważy na rogalowej przyszłości każdego próbującego nas wkręcić w swoją pętlę. Warm Snow budzi bardzo mieszane odczucia. Część robi zdecydowanie poprawnie, dając nam spore pole do popisu przy budowie buildu, a inne niedoskonałości zapożycza z tych słabszych reprezentantów gatunku.
Bo o ile walka jest dynamiczna i daje sporo satysfakcji, tak trudno momentami określić, czym dostałeś. Nienawidzę tego i zawsze wybija mnie z rytmu, utrudniając kolejne próby. Niby wrogowie mają telegrafowane (często powolne) ataki, ale w ich natłoku trudno było wskazać moment utraty HP. To akurat zrzucam na mieszankę dynamiki z przyjętym stylem artystycznym. Nie zazębia się to tak zgrabnie, żeby dać klarowny obraz. Stun narzucany na wrogów też momentami był dla mnie niewidoczny, a przedmioty do podniesienia mogłyby świecić mocniej - w handheldzie to jakiś piksel.
Cała reszta daję trochę frajdy, bo można się poczuć jak niewidzialny morderca, który szybkimi ruchami zostawia za sobą jedynie plamy krwi. Na szczególną uwagę zasługują bogate możliwości tworzenia buildów. O ile różnice pomiędzy nimi są dyskusyjne (narzucenie trucizny bądź krwawienia niewiele zmieni w naszym stylu), tak podobało mi się, że każdy podniesiony relikt miał 4 możliwe sloty, a co za tym idzie 4 sposoby działania.
Do tego znajdziemy nowe bronie oraz jeszcze inne drzewko nabywanych umiejętności, które podnosi nasze staty. Jest w czym wybierać, a to akurat zawsze działa na plus w tym gatunku. Po drodze nowe postaci, za bossów meta progresja - elementy klasyczne i poprawnie przeniesione. Niezwykle efektowne są naprowadzane ostrza, które wykorzystujemy do ataków z dystansu. Fajny patent, który mocno uatrakcyjnia rozgrywkę. Rozrzucone miecze podnosimy sami lub przywołujemy je do siebie skillem.
Do tego znajdziemy nowe bronie oraz jeszcze inne drzewko nabywanych umiejętności, które podnosi nasze staty. Jest w czym wybierać, a to akurat zawsze działa na plus w tym gatunku. Po drodze nowe postaci, za bossów meta progresja - elementy klasyczne i poprawnie przeniesione. Niezwykle efektowne są naprowadzane ostrza, które wykorzystujemy do ataków z dystansu. Fajny patent, który mocno uatrakcyjnia rozgrywkę. Rozrzucone miecze podnosimy sami lub przywołujemy je do siebie skillem.
…ale nie Hades
Bez zbędnego przynudzania. W teorii można dać Warm Snow szansę (jak każdej grze), ale zrecenzowałem w samym 2023 kilkanaście rogali i stawiam, że większość z nich zostawiła po sobie lepsze wrażenie. A jak miałbym go zestawić z ogrywanymi na przestrzeni kilku ostatnich lat, gdy ten gatunek rósł w siłę, to liczba ciekawszych pozycji drastycznie wzrośnie. Raczej deser dla mocno spragnionych, a nie nowa miłość, na którą będziesz namawiał całe otoczenie. A i nie każdy roguelite to od razu Hades. Po ograniu dziwią mnie te porównania niezmiernie. Sam pewnie rzucałem kilkukrotnie przykłady, które ewidentnie się inspirowały królem Zagreusem (szczególnie przy próbie mocnego obudowania rogala fabułą), ale to na pewno nie jest ten. Wyczuwam w tych wszystkich reckach clickbaitowe naleciałości.
Dziękujemy firmie Microids za dostarczenie gry do recenzji.
Dziękujemy firmie Microids za dostarczenie gry do recenzji.