tie

Właściciel zdjęcia: Nacon

Recenzja Tiebreak + - Ace Edition na Nintendo Switch

Mam wrażenie, że gry tennisowe mają się gorzej od innych sportówek. Nie jest to niszowy rodzaj rywalizacji, ale growe serie z nim związane zawijają się często po jednej odsłonie. Z rozrzewnieniem czytamy wspominki o Virtua Tennis i innych stricte arcade’owych pozycjach, a tu zawsze pojawiają się ambicje iść w symulacje. Zaczynam się zastanawiać, czy to w ogóle możliwe i czy ktokolwiek jest w stanie zadowolić wymagania odbiorców? Notorycznie patchowany od swojej premiery produkt Big Ant Studio udźwignie ten ciężar?
2025051719353400 s
Tiebreak docelowo miał się pojawić na wszystkich sprzętach równocześnie. Mówimy tu o sierpniu zeszłego roku, od czasu którego zdążyłem w ogóle o grze zapomnieć. Premiera 15 maja 2025 była dla mnie takim samym szokiem jak dla Ciebie istnienie tego tekstu. Gra praktycznie spadła z nieba. Pozbawiona jakiejkolwiek promocji, czy zwiastuna, który wypłynąłby na szersze wody. O ile dla kogoś to może być rozpatrywane w kontekście miłej niespodzianki, tak prawidłowość za takim czymś idąca jest jedna - to wkalkulowane działanie minimalizujące straty.

Świadomość, że ta wersja nie ma racji bytu. Switch to nie jest platforma, która to udźwignie. Pomocowali się z tym jakieś ¾ roku i wydali, bo wydać musieli. Były zobowiązania, które należało zamknąć. A że gracz potem otrzyma coś, co tylko w marzeniach ma 30 fpsów? Trudno! Tiebreak na Switchu działa źle. Problemy rosną, jak do boju stanie więcej graczy. Rozegranie tu debla jest możliwe… ale będzie doświadczeniem uciążliwym. W sporcie, który wymaga szybkiej reakcji i pozycjonowania, jesteśmy skazani na spowolnienie. Wielu osobom już teraz tę grę przekreśliłem.
2025051719112900 s
Zaznaczam jednak, że granie 1v1 jest tu przystępniejsze. Wyraźnie bardziej dynamiczne i nawet poniosę się na słowa, że zjadliwe. Rywalizować będziemy mogli w kilku trybach, które bardzo mocno opierają się na swoim szalenie mocnym filarze - licencji. Kiedy gry tennisowe często musiały się zamykać w śladowym rosterze, tak Tiebreak rozwija skrzydła. Widać, że ATP oraz WTA miało parcie na promocje w gamingowym półświatku. Iga Świątek to był ich obowiązek, ale już Hubert Hurkacz to miły dodatek. Nie jestem wiernym fanem sportu, ale patrząc po liczebności (sięgającej często legendarnych graczy), to jest duże prawdopodobieństwo, że każdy tu znajdzie swojego ulubieńca. Jeśli nie jest nim oczywiście odbijający piłkę od ściany kuzyn, bo tego już trzeba będzie stworzyć w tutejszym kreatorze i ruszyć z nim w karierę.

Oprócz klasycznych/typowych/generycznych trybów istnieją tu te zakorzenione w historii sportu, kiedy przyjdzie nam odmienić losy jakiegoś meczu, śledząc jednocześnie wielkie rywalizacje pokroju Federer vs Nadal. Pod kątem otoczki Tiebreak zdecydowanie daje radę. To bardzo ładnie i mocarnie opakowana gra.
2025051719223100 s
Gameplayowo piłka jest jednak zdecydowanie bardziej podkręcona. To tam studio pogubiło się najmocniej. Idea może i ciekawa, ale długofalowo okazuje się ona gwoździem do trumny - niewykluczone, że każda gra tennisowa się nie nadaje na dłuższy dystans, ale skupmy się na tej. Dość klasyczny system uderzeń slicem, lobem i innymi wariacjami ukrytymi pod czterema przyciskami pozostaje tu nienaruszony. Jest on w każdej grze tennisowej od X lat i nie widzę podstaw w nim dłubać.

Tiebreak bardzo mocno implementuje siłę danego uderzenia. Przytrzymać przycisk należy na długo przed uderzeniem, co fajnie oddaje nam wcześniejsze przygotowanie tenisisty przed odbiorem piłki. Taka natura tego sportu. On już widzi, on już analizuje, a Ty puszczasz przycisk w momencie uderzenia (napełnia się pasek dla ułatwienia), żeby osiągnąć jak najmocniejszy efekt. Przeszarżujesz, to najpewniej będzie out. Super! Tyle tylko, że to miecz obosieczny, który wycina totalnie drugi, równie ważny element - pozycjonowanie. W grach tennisowych każdy lubi wymiany. Szczególnie te, gdy rozrzucamy lub jesteśmy rozrzuceni po kątach pola gry i wymieniamy uprzejmości. W Tiebreak tego na dobrą sprawę nie ma… Jest w umownej, nijakiej formie. Otóż wciskając ten przycisk przygotowujący nas do uderzenia, postać automatycznie zaczyna się pozycjonować. Nasz wkład w ustawienie mocno traci tu na wartości. I nawet jeśli zmienisz na inny układ sterowania (funkcjonują tu trzy), to ten fundament nigdy się nie zmienia na tyle, żeby mnie zadowolić. Ja chcę biegać, ja chcę reagować - tu zresztą bieganie nie kosztuje nas za wiele, bo stamina szybko się napełnia, co praktycznie wyklucza nam jakiś element strategii z tym związany.
2025051719562500 s
Przez ten ficzer każdy mecz łudząco przypomina poprzedni. I to nie dlatego, że jestem tenisowym ignorantem. Ta decyzja daje pierwiastki radości napędzane dobrze wymierzoną siłą, ale finalnie zdaje się na niewiele. Tiebreak poszedł odważnie w zmiany skostniałego gameplayu, ale ten gem na ten moment przegrywa i niewiele wskazuje na cudowne odrodzenie. Grzebią w tej grze nieustannie, może kiedyś zaprezentują to, co faktycznie chcieli, ale na ten moment to wygląda jak desperacka próba ratowania projektu. Inna sprawa, że na Switchu uratować się tego nie da, bo parametry tej konsoli nie nadążają.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Dead Good Media


Plusy:

Thumb Up

Mocarna licencja przynosi ogromny i satysfakcjonujący roster

Thumb Up

Tryby rozgrywki oparte na wydarzeniach historycznych


Minusy:

Thumb Down

Gameplay, który skupia się na odpowiedniej prezentacji jednego elementu tenisowego kunsztu, olewając przy okazji pozostałe - na dłuższą metę grałem w kółko ten sam mecz

Thumb Down

Switch ledwo nadąża przy singlu, a przy deblu po prostu tego nie robi

5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (1)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz

philipo
31.05.2025 19:56
Czyli lepiej zostać przy Mario Tennis ;-)