Square1

Właściciel zdjęcia: Square Enix

Recenzja Star Ocean: The Second Story R na Nintendo Switch

Super Mario RPG to nie jedyny remaster starego jRPGa na Switchu w listopadzie tego roku. Zanim zasiądziemy do przygód hydraulika ze SNESa czeka nas podróż do przeszłości i roku 1998, gdzie w Japonii premiery doczekała się kontynuacja Star Ocean na konsolę PlayStation. Była to jednocześnie pierwsza odsłona serii, która wyszła poza Kraj Kwitnącej Wiśni i mogła rozkochać w sobie zachodniego odbiorcę.

Star Ocean: The Second Story miał już swoje reedycje na konsole PSP 10-lat po oryginalnej premierze, ale to teraz doczekał się totalnego odświeżenia. Gra z dopiskiem R (Remake) trafiła do sprzedaży 2 listopada 2023 roku.
2023110417335700 s

Square znów to robi 


Square Enix to królowie jRPGów. To spod ich szyldu zazwyczaj wychodzą perełki tego gatunku, które później wspominane są przez lata. Ostatnimi czasy rozpoczęli bardzo przyjemny trend, w którym ich gry dostają szatę graficzną nazywaną HD-2D. Jest to idealna krzyżówka między tym, co pamiętamy przed laty, a dobrodziejstwami grafiki serwowanymi przez przyszłość.

O ile znajdą się amatorzy prerenderowanego tła, które było nadużywane w tamtych latach, to trudno by było olśnić nim dzisiaj. Technologia poszła do przodu, pojawiło się dynamiczne oświetlenie, a powrót do niektórych klasyków bywa ciężkostrawny.
2023110518085200 s
Są takie, które starzeją się lepiej (Chrono Trigger), ale większość polegnie na starcie w pojedynku z oczekiwaniami młodszego odbiorcy. Octopath Traveler, choć sam nie był żadnym remakiem, a w pełni nową marką/przygodą, pokazał jak stara dusza może wybrzmieć w nowej erze. Pociągnął za sobą kolejnych, pojawił się sequel, odświeżyli Live-A-Live, a mi pozostaje mieć nadzieję, że na tym nie koniec.

Star Ocean: The Second Story R wygląda genialnie. Tła zyskały życie, a miasta, które pamiętają fani dostały nowy wymiar nadający im kolorytu. To już nie jest bazowanie na suchej nostalgii, a odpicowanie z wiernością do oryginału. Różnica jest kolosalna, a każde kolejne miasto potrafiło zachwycić. Świat jest swoistą mieszanką science-fiction z fantasy.
2023110621122400 s
Nie wiem, czy jest to najlepsze HD-2D na dziś (Octopath Traveler 2 zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko), ale na pewno różni się od poprzedników. Zaprezentowane w nieco innym rzucie kamery i z możliwością obracania jej na wielkiej mapie świata (w miastach jesteśmy skazani na jeden rzut narzucony przez grę).
 

Czyste powietrze Expel 


The Second Story było w swoim czasie bardzo ciepło przyjętym tytułem. Na swój sposób monumentalnym i innowacyjnym, jeśli chodzi o ilość możliwości. Sam fakt posiadania w sobie ponad 80 zakończeń robi wrażenie nawet teraz - nawet jeśli różnice pomiędzy niektórymi będą kosmetyczne.
2023110621081500 s
Gra oferuje możliwość wyboru protagonisty. Druga osoba zawsze do nas dołączy zaraz po prologu, a historia będzie się toczyć w dużej mierze tym samym torem. Sam wybór leży pomiędzy młodą dziewczyną z planety Expel Reną, a świeżo mianowanym porucznikiem Claudem C. Kenny, który od zawsze żyje w cieniu swojego ojca, wielkiego bohatera.

Claude podczas swojej pierwszej poważnej misji, mimo sprzeciwów ojca i reszty składu, zbliża się tajemniczego urządzenia, a przy kontakcie z nim zostaje przeniesiony do innego świata. Tym światem jest Expel, w którym żyje Rena. Ich drogi krzyżują się natychmiastowo, a sam Claude jest niesłusznie odbierany jako wielki bohater z przepowiedni, który dzierży miecz światła.

Dla niego to zwykły Phase Gun, ale mimo próby wyciągnięcia ich z błędu postanawia pomóc w nękających planetę problemach. Ma nadzieję, że to przybliży go do powrotu do domu, a Rena, jako uzdolniona healerka, towarzyszy mu w nadziei poznania swojej niejasnej przeszłości.
2023110518373100 s
W teorii nic nie stoi na przeszkodzie, by całe Star Ocean poznać tym duetem. Nie są oni jednak jedynymi grywalnymi postaciami. Na swojej drodze spotkają wiele charakterów skłonnych do pomocy, a to nasza relacja z nimi będzie w dużej mierze kształtować zakończenie. Podczas jednego przejścia nie uda nam się poznać ich wszystkich. Niektóre wybory się wzajemnie wykluczają, a i nasza ekipa ma limit miejsc.

Wspomniana relacja budowana jest tu przez PA - Private Actions. Będąc w mieście możemy tymczasowo rozdzielić ekipę i wdawać się z nimi w relacje, które uzbroją nas w nowe fakty, a towarzyszy w konkretną wizję naszego protagonisty.

O ile doceniam mnogość możliwości i znajdzie się tu kilku ciekawych towarzyszy, tak lekko hamuje entuzjazm przyzwyczajonych do zachodnich RPGów. Star Ocean: The Second Story jest grą z 1998 roku, co jest mocno odczuwalne w tym, jak została napisana. Dialogi niekoniecznie określiłbym jako złe, ale słowo “suche” sili się na usta. Nie czułem większości z nich. Rozmowy się po prostu odbywają i nie dają tej czytelniczej frajdy i chęci poznania każdej linijki tekstu. Trochę pitu-pitu.

Znajdzie się tu przyzwoity voice-acting, który możemy dostosować na wiele możliwości w opcjach - co trudno nie docenić - ale ratuje on sytuację w niewielkim stopniu.
 

Klepanie A 


Eksploracja jest klasyczna dla gatunku. Odwiedzamy kolejne miasta, lochy, a poza miastami poruszamy się po obszernym świecie, gdzie czekają nas zagrożenia. Nie ma tu losowych walk, a adwersarze są jawni, więc mamy możliwość ominięcia danej walki, jeśli najdzie nas taka ochota. To zawsze miłe, bo i losowe starcia bywają nadużywane w jRPGach i zawsze trafi się lokacja, którą chcemy przebiec i ominąć, a ona daje nam wysyp bezsensownych walk.
2023110516454900 s
Wrogowie przedstawieni są w formie dymu/mgły, której kolor określa nam jej stopień trudności. Łatwa, normalna i trudna - tu bez zaskoczeń. Duże znaczenie ma to, od której strony podejdziemy lub zostaniemy zaatakowani, gdyż wjazd w plecy przymrozi zaskoczoną ekipę na pewien okres czasu.

Jeśli zaś o “mrożeniu” mowa, to wraz z remakiem pojawiła się możliwość przełamania obrony rywala - Break. Doprowadzając do niej możemy niszczyć przeciwników najlepszymi atakami, ale i sami musimy uważać, by nas to nie spotkało.

W trakcie walki przenoszeni jesteśmy na zamknięty teren, gdzie odbywa się ona w czasie rzeczywistym. Biegamy do woli, uderzamy, jak chcemy, choć nie brałbym tego aż tak dosłownie. Nie oczekujcie tu rozpoznawania wszystkich kątów i przesadnej głębi. W dużej mierze klepanie mieczem odbywa się na równej płaszczyźnie, gdzie najważniejsze jest, czy jesteśmy z przodu, czy z tyłu. Próba ataku od boku przeniesie was płynnie na jedno z dwóch powyższych miejsc. Żadna zbrodnia, raczej efekt starych genów gry, ale trudno czasami obok tego przejść obojętnie - w przypadku czarów nie wpływa to jakoś szczególnie na odbiór.
2023110621142000 s
Podczas bitwy możemy dowolnie przełączać się między aktywną ekipą, używać wyuczonych skilli i posiadanych itemów. Wszystko dostosowane do obecnych standardów, szybkie i responsywne. Mimo że preferuje jRPGi w turowej formie, to okazjonalna głębia się tu znajdzie. Okazjonalna, bo i wiele starć zaczyna się i kończy na klepaniu przez nas odpowiedzialnego za atak przycisku A.

Przypisanie skilli do L1 i R1 to zaś bardzo wygodny pomysł, który sprawdza się w graniu każdą postacią - i miecz i magia. W trakcie szermierki możemy też skorzystać z dodge'a/uniku, co wykorzystane w odpowiednim momencie mocno nam pomoże. Dodatek z gatunku tych, by nie zatracić się w spamowaniu "A". Podobnie ma się sprawa z follow-upami, do których używamy postaci z innych odsłon Star Ocean (postać widoczna w lewym dolnym rogu). Pomocne przy trudniejszych pojedynkach, ale łechtające głównie fanów marki - dla innych te postaci nie znaczą nic, a ich obecność nieco wybija z rytmu.
2023110516531200 s
System rozwoju postaci jest głęboki, oferuje sobą naprawdę wiele, choć pozostawił nieco mieszane odczucia. Nie czułem, żeby był tak przejrzysty, jak mógłby być. Sporo drzewek, sporo punktów do rozdzielenia, więc bliżej temu do wielbicieli kombinowania, niżeli do prostszych systemów spotykanych w takim Octopathie (mocno oparty na ekwipunku), czy Sea of Stars, gdzie nasz wkład jest w ogóle ograniczony do minimum, ale ze smakiem.
 

Dobra forma starego pretendenta


Miło jest wrócić/poznać Star Ocean: The Second Story w tak okazałej formie. Życzyłbym sobie, by każdy zapomniany twór przeszłości pukał do dzisiejszych konsol w takim stylu. Oferując sporo opcji dostosowania rozgrywki do swoich potrzeb, jak i zachwycając grafiką na nowo, nie żerując na nostalgii. 

Okazjonalnie duchy przeszłości (słoma) z butów wyjdą, ale to już kwestia indywidualnego podejścia. Jedni sobie skutecznie ją wytłumaczą (zapewne pamiętając oryginał), a inni zacisną zęby w myśl większej przygody i poznania czegoś, co zachwycało kiedyś. Pewnie nie jest to najlepszy jRPG tego roku, ale mimo upływu lat i tak uplasuje się wysoko. To gdzieś pokazuje ponadczasowość tego gatunku. I, cholera jasna, dajcie wreszcie tego odświeżonego Chrono Triggera. Niech młodsi poznają.

Dziękujemy firmie Square Enix za dostarczenie gry do recenzji.


Plusy:

Thumb Up

2D-HD niezmiennie zachwyca…

Thumb Up

…a tutejszy świat zasługiwał na taką formę wyrazu

Thumb Up

Wiele postaci do rekrutowania, których nie uda się zebrać za jednym razem

Thumb Up

Sporo ciekawych opcji na dostosowanie swojego doświadczenia

Thumb Up

Przeciwnicy są widoczni na mapie świata, co pozwala unikać niechcianych walk

Thumb Up

Walka w wielu elementach jest przyjemna i nigdy nie traci na dynamice…


Minusy:

Thumb Down

…choć zbyt często jest klepaniem przycisku akcji

Thumb Down

Dialogi się lekko zestarzały

8.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz