Recenzja Slay the Princess: The Pristine Cut na Nintendo Switch
Wejdź tam i zabij ją. Czego nie rozumiesz? Jeśli tego nie zrobisz, to ona zniszczy świat. Nie daj się owinąć wokół palca. Będzie czarować osobowością i urodą, ale Ty masz już cel - wbić jej sztylet w serce.
O Slay the Princess starałem się wiedzieć jak najmniej. Wierzyłem, że kiedyś przyjdzie na wygodnego Switcha i tam sprawdzę, o co tyle szumu. Czemu ta pozornie prosta visual novelka jest jedną z lepiej ocenianych gier ostatnich lat? Z racji jej nastawienia na fabularne zawiłości - trudno będzie o niej pisać. Inna sprawa, że chciałbym wszystkich pozostawić w stanie niewiedzy, która towarzyszyła mi przy pierwszych krokach pośrodku lasu prowadzącego do chaty.To tam więziona jest tytułowa księżniczka. Twój cel. O wszystkim poinformuje Cię w pełni dubbingowany narrator, którego rola nie jest tak bierna, jakby wykonywany zawód na to wskazywał. Jest on jedną z głównych postaci widowiska. Przekonuje Cię o swoich racjach, ale niekoniecznie zamierza wdawać się w szczegóły. Czy można mu ufać? Księżniczka wydaje się niewinna, niesłusznie oskarżona, choć i jej niestabilna osobowość szybko daje się we znaki. Może faktycznie jest jakieś drugie dno tej sprawy?
Drugie, trzecie, czwarte, a i dwudzieste się znajdzie. Slay the Princess to visual novelka, która stawia na wielokrotne przejścia. By spróbować ją zrozumieć w pełni, należy grać. Testować różne możliwości, dopytywać na każdym kroku. Twoje decyzje są kluczowe dla przedstawianej historii i nie ma złych wyborów. Każda ścieżka gdzieś Cię zaprowadzi, każda może pomóc okiełznać tę grę jako całość.Osobiście nie jestem fanem wszelkich backtrackingów, powtarzalnej spirali wydarzeń, więc łatwo sobie wyobrazić, że i tu mogłem minąć się z założeniami gry. Jednak za sprawą kapitalnej warstwy audio i nieustępującym aspekcie artystycznym nie mogłem się oderwać. Błąkałem się w zawiłościach tej opowieści i chciałem sprawdzić możliwie jak najwięcej. Testować wszystkie możliwości, łącznie z odwróceniem się na pięcie i olaniem wmawianej misji. Slay the Princess przygotowało się na każdy nasz pomysł, oferując w zamian odmienne doznanie. Będzie tak za sprawą głosów, które wraz z kolejnymi podejściami dołączają do obsady i dorzucają swoje spostrzeżenia. To głosy poprzedników, którzy już przecięli się z księżniczką i mają swój pogląd obserwowanej rzeczywistości. Swoją drogą, kim w ogóle jesteś TY w tej historii?
Urok tej gry spoczywa na ciągłym zaskakiwaniu nas. Ty chcesz spróbować innych możliwości, a sama księżniczka niejednokrotnie dowiezie szok odbiorcy. Będziemy mieli po przeciwnej stronie bardzo złożoną jednostkę, ale nie poniosę się mówić więcej.Oczywiście i Slay the Princess ma swoje granice. Nie jest grą nieskończoną, choć po kilkunastu podejściach może się taką wydawać. Jest tu kilka prawilnych zakończeń do odhaczenia, jak i ogrom tych pomniejszych - kończących daną przygodę w sposób wyjątkowy. Musicie się pogodzić z przygotowaną narracją, która nie wszystkim musi odpowiadać. Niektórzy mogą nie dać się zauroczyć wizji artystycznej i zwyczajnie odbiją się od pozornej bezcelowości każdej próby. Kręcenie w kółko ich odrzuci, co rozumiem. Znam to przytłaczające uczucie, kiedy znów traficie w sam środek lasu, a narrator rzuci swoją oklepaną regułkę. Trudno jednak nie docenić, jak zostało to podane, jak nagrane, jak narysowane i jak jest złożone. Czyta się/słucha wszystko wyjątkowo lekko. Voice acting stoi tu na najwyższym możliwym poziomie. Jest pełen właściwych emocji, a nie tylko przeczytaną linijką.
Dzięki dodatkowi The Pristine Cut - na konsolach debiutuje on w pakiecie z grą, a na PC jest darmowym DLC - całość jeszcze bardziej się rozszerza. Oferuje nowe ścieżki i zakończenia. Dorzucona zostanie również galeria do odblokowania po obejrzeniu napisów końcowych. Wszystko z kinowym polskim tłumaczeniem (napisy), które również nie było wcześniej dostępne.Najlepsze jest to, że ja nie lubię visual novelek. Nudzi mnie ciągłe klikanie A i przedzieranie przez fabułę, którą śledzę z szybko narastającą obojętnością. Brakuje mi tam często dodatkowych mechanik i decyzyjności, choć to drugie nie każde VN jest w stanie obronić. Do tej pory polubiłem tylko jednego (!) reprezentanta gatunku - Doki Doki Literature Club, który był na tyle intrygujący, że podobny sposób budowania narracji (pętla wydarzeń) mnie przyciągała. Dziś mam już na tej liscie mam dwie pozycje. A ta z księżniczką stoi na szczycie podium.
Lubię recenzje na tym portalu.
A grę już zamówiłem, czekam do kwietnia aż pudełko wpadnie.
korazdrzewa
30.10.2024 15:58
Miło słyszeć, bo motor napędowy tego działu (... ja) jest na srogim wykończeniu po październiku, a jeszcze sporo do ogrania czeka (Yakuza, Farmagia, Ys X, itd.). Zanim to napiszę, to 10 kolejnych dojdzie.
Niko
Nintendo Kolekcjoner
29.10.2024 12:17
Ciekawe, też słyszałem sporo dobrego o tej grze ale jakoś po trailerach nadal nie byłem przekonany 😉
korazdrzewa
30.10.2024 15:57
Bo to w końcu visual novelka, więc trudno na zwiastunach się zachwycać. Ja na ten moment odstąpiłem na poczet innych recenzji, ale już myślę o powrocie (i zobaczeniu jeszcze brakujących endingów/wydarzeń)
Niko