smax

Właściciel zdjęcia: Skunkape Games

Recenzja Sam & Max Season 1 & 2 na Nintendo Switch

Sam & Max to dwójka prywatnych detektywów stworzona za młodu przez Steve’a Purcella. Swój debiut w popkulturowym świecie zaliczyli na łamach komiksu Fishwrap Productions w 1987 roku. Kilka lat później LucasArts wykorzystał ich w jednej ze swoich point & clickowych produkcji o nazwie Hit & Run, a na powrót do świata gier czekali ponad 20 kolejnych. W międzyczasie dostali swój serial animowany - The Adventures of Sam & Max: Freelance Police.

Odrodzenie marki przypadło Telltale Games. Wtedy jeszcze studio nie było zauroczone rzucaniem złudnych wyborów graczom, skupiając się na klasycznym przygodówkowym podejściu. Kierując postacią Sama, przemierzamy kolejne lokacje, łącząc przedmioty, rozwiązując zagadki i rozmawiając z równie pokręconą obsadą. Całość przedstawiona jest w formie epizodów, które spinały się w trzy sezony. Save the World, Beyond Time & Space i The Devil’s Playhouse.
2024071418160000 s
Dziś wrócę na moment do dwóch pierwszych, które trafiły na Switcha w odświeżonej formie za sprawą firmy Skunkape Games. Wszystko przez wzgląd na nadchodzący remaster ostatniego z nich, który ma zaplanowaną premierę 14 sierpnia 2024 roku.


Save The World


Sam to dość wyważony, choć mający swoje odchyły antropomorficzny pies. Zawsze uzbrojony w swój wierny rewolwer stanowi tę bardziej rozsądną część duetu. Jeśli podzielić ich na dobrego i złego glinę (do czego dochodzi przy przesłuchaniach w trakcie gry), to stałby on po jasnej stronie mocy. Musi on równoważyć szaleństwo swojego królikopodobnego partnera. Max jest wielbicielem ludzkiego cierpienia. W zasadzie to wszelakiego cierpienia, bo nie ma znaczenia, kogo, co boli. Radość z tego jest niezmienna.
2024071718560300 s
Razem, na przestrzeni 6 epizodów (1,5-2h każdy), rozwiązują oni spisek związany z hipnozą. Każda część rzuca nas na nowe tereny, przy czym nigdy nie są one przesadnie rozległe, ani tym bardziej nie ma ich wiele. Jest to przygodówka o skondensowanej formie, gdzie backtracking jest nierozłączną częścią zabawy.

Mechanicznie jest to doskonale znana klasyka, gdzie będziemy odszukiwać niezbędne przedmioty, wykorzystywać je we właściwym miejscu i pchać fabułę naprzód. Wszystkie interaktywne punkty da się podkreślić jednym przyciskiem kontrolera, co może być niezbędne przy tutejszym sterowaniu. Przygodówki są w końcu dziełem PC-towym. Nierozłącznie związanym z myszką. Są jednak przypadki, w których przejście na konsole jest przeprowadzone bezboleśnie i takim jest recenzowana duologia Sama i Maxa. Nie spotkałem się z żadnym problemem podczas swojej podróży. Lewy analog kieruje postacią, prawy wskazuje punkt naszego zainteresowania. Dorzucili nam do tego bieg, bardzo przydatny przy powolnych krokach Sama.
2024071719034300 s
Gra opiera się w dużej mierze na humorze i charyzmie duetu. W zasadzie jest to tak dobrze napisane, tak absurdalnie komiczne, że całości nie będą w stanie zachwiać tutejsze zagadki. Na tym polu określiłbym to mieszanką banalnie prostych z uciążliwymi. Ilekroć na straży progresu stoi wybranie odpowiedniego tekstu, to wiedz, że będziesz powtarzał metodą prób i błędów. Już pierwszy epizod serwuje motywy, w których będziesz musiał udowodnić swoje szaleństwo w dokładnie przewidzianej przez grze formie (a możliwości jest sporo), czy wpaść na zakręcony pomysł odwrócenia ról w dialogu niczym w jakimś Looney Tunes.

Całość została również “ubarwiona” jazdą samochodem. Arcade’owa rzecz, gdzie poruszamy się po z góry określonych liniach i strzelamy do innych samochodów. Czasami jest to rzecz niezbędna do postawienia kilku kroków naprzód, co też może być motywem lekko odrywającym od przygodówkowych standardów. Może to tylko ja, ale jeśli w point & clicku zawarto jakieś elementy zręcznościowe, to ja już wiem, że to są te najsłabsze. Próba wyjścia ze schematu, podyktowana pewnie chęcią zainteresowania szerszego grona odbiorców, to zawsze chybiony pomysł.
2024071718591300 s

Beyond Time & Space


Tytuły rozdziałów traktujcie umownie. Nie chciałem dzielić tego na osobne teksty, bo i gry są częścią jednej serii i mechanika pozostaje bez zmian. Beyond Time & Space dodaje tu system podpowiedzi, którym możemy się wspomóc i określić jego częstotliwość, ale w zamian zabrała… język polski. Mowa tu oczywiście o napisach, ale ich obecność w pierwszym sezonie przywitałem z uśmiechem, by drugi odwinął się i zabrał, co jego. Nie był to wielki problem dla mnie, ale wiem, jak może doskwierać innym. Tak się nie robi Panie Skunkape.
2024071719021000 s
Drugi sezon mocno do serca sobie bierze swój tytuł i wywraca wszystko do góry nogami. Tu już wszelkie hamulce zostały odbezpieczone. Mikołaj strzela z karabinu, trójkąt bermudzki porywa ludzi, kręcą się wampiry, jest inwazja zombie, a i krzyżówki z władcą piekieł nie zabraknie. Czułem tu nieco luźniejszy ciąg przyczynowo-skutkowy. On zawsze jest gdzieś w tle, bo i każdy epizod rzuca nas na nieco odmienny grunt i stanowi jakby osobną intrygę, ale tu zepchnięty został w to tło ciut mocniej. Jest na pewno bardziej szalony, a i tak niezmiennie na wysokim poziomie pozostają komentarze Sama i Maxa. Te postaci wrzucone gdziekolwiek utrzymają jakiś przyzwoity poziom.

I tak, słyszałem, że wersja Skunkape dostała nieco ugrzecznioną formę, ale bez znajomości dzieła Telltale jest to nieodczuwalne. Nie jest na pewno tak, że poprawność polityczna bierze górę nad humorem i trudno o uśmiech. Sam & Max, niezależnie czy w wersji starej, czy tej z podkręconą grafiką (bardzo ładną swoją drogą), wciąż bawią.
2024071718500700 s
Znajomość dwóch pierwszych sezonów będzie bardzo przydatna przy ogrywaniu The Devil’s Playhouse. Pisałem, że ten ciąg przyczynowo-skutkowy jest luźny, ale jest, więc bez niego możecie się czuć nieco pominięci. Nie będziecie dla przykładu wiedzieć, dlaczego Max piastuje wysokie stanowisko, które objął w trakcie przygód. Skunkape wyraźnie zakłada znajomość wcześniejszych gier, a drugi sezon już pokazał, że nie mają zamiaru przedstawiać nam bohaterów na nowo.

Dla fanów przygodówek jest to pozycja praktycznie obowiązkowa, nawet jeśli zagadki wydadzą się im momentami zbyt proste. Z drugiej strony zakładam, że fani przygodówek to tylko ci, którzy swoje lata już mają, więc psa i królika doskonale znają. Dla młodszych to wciąż warty przemyślenia punkt startu przygody z gatunkiem. Pozostaje żal o te napisy w drugim sezonie.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Emily Morganti


Plusy:

Thumb Up

Humor!

Thumb Up

Remaster nadaje uroku i efekt jest bardzo bliski telewizyjnej animacji

Thumb Up

Plejada zwariowanych postaci, które nie ustępują głównemu duetowi

Thumb Up

Zgrabne sterowanie na kontrolerze - bez przesadnej tęsknoty do komputerowej myszki


Minusy:

Thumb Down

Brak polskich napisów w drugim sezonie (* - pierwszy ma, więc uznajmy, że stoi 0,5 oceny wyżej)

Thumb Down

Zagadki słowne bywają uciążliwe

Thumb Down

Zręcznościowy dodatek z jazdą samochodem

7.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz