Octopath Traveler to seria jRPGów, która zapoczątkowała popularność stylu 2D-HD, który Square Enix celebruje obecnie na każdym kroku. Bazowała ona na ambitnym projekcie, gdzie ścieżki 8 bohaterów miałyby się krzyżować, jak to miało miejsce w klasycznym Live A Live (na którym Octopath się mocno wzorował). W jedynce udało się to średnio. Nie ukrywajmy, ale połączenia tam były żadne lub bardzo naciągane i pojawiające się stanowczo za późno. Gra miała problem z tempem rozgrywki i potrafiła zmęczyć. Zachwycała stylem graficznym, potęgowała pozytywne wrażeniem systemem walki, ale po czasie to były nasze jedyne motory napędowe - mocne, ale i one potrafiły się wypalić. Druga odsłona nieco lepiej się odnalazła w budowie fabuły. Wciąż nie była idealna, ale zachowując zdecydowanie lepsze tempo na całej szerokości do takiego ideału się na pewno zbliżyła.4 grudnia świat ujrzał prequel nazwany Octopath Traveler 0, który bazuje na komórkowym spin-offie z 2022 roku o podtytule Champions of the Continent. Nie będę ukrywał, że takie mobilne granie omijam szerokim łukiem i choć Octopath kusił (bo serię mocno polubiłem po dwójce), to nigdy nie odważyłem się go instalować. Bezpośrednich porównań będę więc unikał, ale widzę, że zaczerpnięto stamtąd podstawową oś fabularną, jak i bardzo ważne zwiększenie ilości walczących bohaterów - z 4 do 8.
Dla wszystkich nieświadomych - Octopath to klasyczny jRPG z turowym systemem walki. Takim rdzennym, gdzie postaci stoją i grzecznie czekają na swój ruch, czyli bez akcyjnych udziwnień, które z czasem stały się bardzo popularne w gatunku. W przeciwieństwie do poprzednich części nie ma tu predefiniowanych postaci, których historie poznajemy za sprawą przypisanych im rozdziałów. Octopath Traveler 0 pozwala nam stworzyć głównego protagonistę (kreator prosty, nie liczcie na wiele), którego historia rozpoczyna się w sposób dość banalny, bo od spalenia jego wioski. To pcha nas w wir przygody, zawierania nowych sojuszy i prób powolnej odbudowy włości.Nie oznacza to jednak, że zrezygnowano z podziału na rozdziały dla każdej z historii. Jest on o tyle wygodny, że pozwala na kierowanie swoich kroków w dowolnym kierunku, a brak ośmiu osobnych historii zastąpiono… czymś na wzór arców z anime, gdzie każdy ma swojego antagonistę. Nad wszystkim wisi znacznie większy spisek, opowieść o pierścieniach, ale… prawdę powiedziawszy, fabuła w Octopathach nigdy nie błyszczała. Czy ta jest lepsza? Jest zdecydowanie, ale niekoniecznie ze względu na swoją wielkość, a przez słabość poprzedników i nisko zawieszoną poprzeczkę. OT0również potrafi nieco przynudzić, ale jak już rozwinie skrzydła, to sypie zwrotami akcji i utrzymuje ciekawość gracza.
… i to mówię z poziomu tego, który gry jeszcze nie skończył! Niech to wybrzmi, ale umówmy się, że mechanicznie gra już nie zaskoczy, a dla samej fabuły nikt się raczej nie będzie na nią porywał.Dla mnie Octopath to przede wszystkim świetny system walki. Relaksuje mnie, jak mało który w jRPGowym półświatku. Polega on na rosnącym BP - możliwość potęgowania swoich akcji do 4 uderzeń na turę - i na wykorzystywaniu słabości u wroga. Te ostatnie prowadzą do przełamania jego obrony, utraty przez niego tury i przede wszystkim odsłonięcia go na nasze najmocniejsze ciosy. To taki pierwiastek analizy osi ruchów postaci, żeby odebrać rywalowi turę w odpowiednim momencie - warto to robić przed jego ruchem w danej turze, gdy następna tura też ma już określoną kolejność, bo wtedy odbierzemy mu dwa ruchy, niżeli jeden, gdybyśmy zrobili to po jego ruchu w danej partii - ogarniecie! Do momentu poznania oponenta jego słabości są naturalnie ukryte, a nasze zadanie to odkryć je w walce lub przy użyciu umiejętności.
W sprawniejszym odkrywaniu lub też osłabieniu wroga/bossa pomoże 8-osobowa ekipa. OT0 na bazie swojego mobilnego brata pozwala nam tworzyć dwa rzędy, które znacznie zwiększają nasze bojowe możliwości. Pierwszy rząd zbiera ciosy, w teorii odpowiada za naszą turę, ale nie ma tu kary za wymiany w tej samej części formacji. Zawodnik czekający za kolegą z przodu może się z nim zmieniać do woli, a co ważne generuje on swoje BP, gdy czeka w bezpiecznym położeniu - nic nie stoi na przeszkodzie, by wchodził na najważniejszy moment przełamania. Inna sprawa, że ma swoje bronie, które mogą lepiej współgrać z danym przeciwnikiem. To zapewne wywoła u wielu zmysł taktyczny i takie (...złudne!!) poczucie, że człowiek jest tęgą głową takich turowych sprawdzianów :) Najważniejsze, że to poszerzenie nie zaburza esencji i to dalej świetny system walki, od którego trudno mi się oderwać - zaznaczam, że ja właśnie lubię taką klasykę, a nie tą haniebną nowomowę, gdzie jeszcze mam biegać po mapie i atakować w podszytych turach, fuj!Wiele zamieszania wywołał mocno reklamowany cozy element w tym wszystkim, czyli odbudowa miasta. Stawiamy domy, kolejno odblokowane budowle i funkcjonuje to wszystko na bardzo prostych założeniach. Nie przytłacza, nie rozwija się jakoś szczególnie, ale i nie odbiera Octopathowi jego tożsamości. Jest z tym związany wątek główny, który też rozwija się swoją fabularną osią, ale nigdy nie przesłania on całej reszty. Czasem coś zasadzisz, czasem odwiedzisz jakieś zwierzątko, a na mapie jest sporo wykrzykników, które wskazują na zasoby do podniesienia. Zwykle takie motywy mnie bolą, a tu zostało to spłodzone w prostackiej formie będącej najczęściej w dalekim tle. Jeśli ktoś się mocno nastawiał na ten motyw, to się zawiedzie. Jeśli się go obawiał, jak ja, to będzie w stanie go przełknąć. Nie polubić, bo tu nie ma czego lubić i traktowałem to jako klikadło żyjące własnym życiem - czyli coś szybko zepchnięte w odmęty niepamięci, do czego wracałem, bo musiałem.
…tu jednak stawiam gwiazdkę niepewności. Przypominam, że gry nie skończyłem i akurat tu wolałbym się negatywnie nie zaskoczyć bliżej końca. Niewiele na to wskazuje (a tak naprawdę nic), by motyw ten miał być kiedykolwiek nadrzędny dla całego bitewnego dobra, jakie Octopath 0 oferuje, więc zaryzykuje powyższe stwierdzenia.Mobilne korzenie okazały się problematyczne tylko w dwóch elementach - OT0, choć wciąż ładny, wydaje mi się brzydszy od wydanej już jakiś czas temu dwójki. Widać, że ten komórczakowy silnik nie został należycie podkręcony do możliwości dzisiejszych sprzętów, tylko pozostawiony w swej dość bazowej 2D-HD formie. Czy to wielki zawód? Nie, bo to wciąż ładna gra, ale czasami te piksele za mocno raziły po oczach. Drugi defekt, to jakość naszych towarzyszy. Do zebrania jest ich ponad 30. Są tu starzy znajomi, co miłe, ale nie idzie z nimi zrobić nic. Oni dołączają i tam też zostają, by stać się zwykłym imieniem, zestawem broni (jobów, które akurat nasz główny protagonista może zmieniać, by kształtować się na innych niż płaszczyznach niż ta podstawowo wybrana) i pustą powłoką. Najwyraźniej nie sposób ograć to tak, żeby oni wszyscy nieśli swoimi charakterami wielką wartość do gry, ale jałowość w tej materii może odepchnąć tak, jak odpychała chociażby pierwsza odsłona. ...tyle dobrego, że jest tu możliwość optymalizacji wszystkich ekwipunków jednym kliknięciem, choć nie zawsze działał on tak, jakbym sobie tego życzył.Octopath Traveler 0, to bardzo dobry jRPG, choć dalej kroczy on swoją osobliwą ścieżką. Dość nietypową dla gatunku, bo nie opartą na jakiejś grande historii (choć tu bardziej niż w pozostałych - co też będę podkreślał), a czasem nawet niekoniecznie na swoich bohaterach! To trochę anomalia tego półświatka, która zna swoje mocne strony - styl artystyczny i system walki - a pozostałe elementy musi jakoś upchnąć, żeby nie naruszyć konstrukcji. Konstrukcji, która ma pewną cenną cechę - jeszcze jednej tury, walki, misji/rozdziału. Wszystkie Octopathy mają tę łatwość w przemieszczaniu się. Przystępność podróży i znacznik, gdzie stawiać następne kroki, co też określone jest sugerowanym w danym obszarze levelem naszych postaci. To po prostu bardzo czytelna forma rozgrywki, a to też niesie za sobą tę łatwość w przekonaniu się do zostania chwilę dłużej.
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie CENEGA Polska
Plusy:
Niezmiennie funkcjonuje tu świetny i uzależniający system walki, który teraz podkręcono jeszcze bardziej za sprawą ilości postaci
Fabuła, jak i wykreowani antagoniści, dają radę się wyróżnić - a już na pewno jest to krok we właściwą stronę względem (bardzo mizernych pod tym kątem) poprzedników
Rozbudowa miasta nigdy nie zaburza tożsamości, jaką Octopath sobie zbudował dwiema poprzednimi grami
Przystępność tej przygody - łatwość przemieszczania się, czytelność kolejnych celów
2D-HD dalej potrafi zachwycić…
Minusy:
…choć bazując na swoim kuzynie z telefonów komórkowych jest pod tym kątem słabszy od Octopath Traveler 2
Ponad 30 grywalnych postaci brzmi dumnie, ale w znacznej większości to zwykłe wydmuszki.