Dredge

Właściciel zdjęcia: Black Salt Games

Recenzja Dredge na Nintendo Switch

Błąkając się po archipelagu, trafiłem na małą wyspę. Mój statek uległ zniszczeniu, więc burmistrz wyciągnął pomocną dłoń. Oczywiście oczekiwał spłaty kredytu i ciągłej dostawy świeżych ryb. Poznałem lokalnych mieszkańców. Jedni skłonni do pomocy, inni jej oczekujący. A wokół jeszcze więcej nieznanych lądów i tajemnic.

Mniej więcej tak zaczyna się Dredge. Gra małego Nowozelandzkiego studia, w której będziemy łowić ryby. Może to zbyt duże uproszczenie tego, co dzieje się dookoła, ale do kłamstwa równie daleko. Statek z grą dopłynie na Nintendo Switch 30 marca 2023 roku.
wyspa

Wydobywaj, sprzedawaj, ulepszaj


Jeśli należałoby jej przypisać gatunek, to jest to RPG, gdzie naszym głównym bohaterem jest statek. Wypływasz, łowisz, wracasz. Cykl dnia bywa tu bezlitosny, a zmęczenie daje się szybko we znaki. Zegar tyka jednak tylko wtedy, gdy płyniesz lub łowisz. W przypadku mikrozarządzania jesteś bezpieczny.

Zresztą to odbywa się przy wyspach, gdzie nie grozi Ci nic. Różne ryby wymagają od Ciebie różnych wędek. Te niestety musisz wcześniej przymocować, więc spod pachy nic nie wyciągniesz. Im lepiej rozplanujesz daną wyprawę, tym mniej nieprzyjemności Cię spotka. Statek ma ograniczoną pojemność, więc nie zabierzesz też wszystkiego.
port
Okoliczne wyspy oferują różne możliwości/zadania. Czasem ktoś poprosi o przewiezienie go do sąsiadów, a innym razem (no, najczęściej) czeka nas złowienie konkretnej ryby. Łowieniem zresztą się trudnimy, więc trudno się obrażać. Zadanie na ubicie szczura z piwnicy wziąłeś, będąc rycerzem, to teraz popłyń po jakąś makrelę. Ryby stanowią nasze główne źródło dochodu, które umożliwia nam kolejne modernizacje. Większa pojemność statku, nowe wędki, szybszy silnik.

Łowienie odbywa się w formie mini-gry. Zatrzymujemy pasek w odpowiednim miejscu, aby przyspieszyć proces. Każda ryba nieco modyfikuje nam skalę trudności, ale raczej trudno o to by uciekły. Mechanika zmienia się w przypadku wyławiania surowców lub artefaktów - bo przecież nie tylko ryby na dnie tego morza pływają - choć zgrzeszyłbym, mówiąc o wielkich innowacjach. Tam klikasz w odpowiednim polu, a tu niczym Frogger omijasz przeszkody na kręcącym się kole.
widok z góry

Opowieści z morza


I wszystko to mogłoby robić za spokojny, relaksujący tytuł, ALE (bo musi być jakieś) aż takiej sielanki nie ma. Dzień jest stosunkowo krótki, a noc i zmęczenie protagonisty bywają niebezpieczne. Gra mocno zachęca do powrotu na bezpieczny grunt i odespanie nocy. Nie lekceważ tej informacji. Im dłużej pływamy, tym więcej nieprzyjemności może nas spotkać.
na wodzie
Te generują atmosferę horroru, w której Dredge odnajduje się zaskakująco dobrze. Nawet te proste motywy są tu skuteczne. Widzimy na górze stan naszych oczu, więc zmęczenie nam je przymyka. Zaczynamy mieć omamy. Halucynacje o płynących na czołówkę statkach, przeszkodach wyrastających spod wody. Są prawdziwe, czy tylko mi się ubzdurało? Każda stłuczka może nas pozbawić towaru i uszkodzić statek, a to kolejne koszta - zaryzykujesz?

Miałem odczucia, jakby relaksująca gra z gatunku tych cozy, przeszła na ciemną stronę mocy. Na domiar złego zbieramy jakieś tajemnicze artefakty dla mocno podejrzanej persony, napędzając tym samym główny wątek. Im dalej musiałem wypłynąć, tym większy element niepokoju mi towarzyszył. W moment to “cozy pitu pitu” (sorry, nie lubię) zamienia się w walkę o przetrwanie. Ta podróż może okazać się ostatnią.

Musiałem przedzierać się przez noc i zainteresowałem zapachami okoliczne kruki. Zaczęły mnie perfidnie okradać. Szybko jednak pogodziłem się ze stratą, bo w pogoń za mną ruszył gigantyczny potwór. Ten akurat nie miał nic wspólnego z halucynacjami, a nawet nie było czasu się nad tym zastanawiać. Do ucieczki możesz wykorzystać zdobyty dopalacz, ale zbyt długie użycie spali silnik. Wracam do pytania - zaryzykujesz?


Nie dla wszystkich


Zajawiam tę horrorową polewę, bo ona tu naprawdę wyszła bardzo dobrze. Stanowi najjaśniejszy punkt. Można jednak po prostu łowić i odhaczać kolejne okazy niczym w Pokedexie. Wypływać coraz dalej i pokusić się o bardziej casualowe granie. Pewnie noc was czasami zastanie, ale przygody nie będą tak mrożące krew w żyłach. Wciąż świat będzie wydawał się dziwny, postaci posmutniałe, ale Ty chcesz tylko bawić się w wędkarza. Zakładam, że mechanika jest na tyle prosta, że prędzej czy później nawiedzi Cię nie potwór, a zmęczenie materiałem.

Tempo w tej grze jest… niekoniecznie moje. Trzeba się pogodzić, że kolejne warstwy odkrywają się przed nami powoli, więc na start czeka Cię sporo łowienia płotek. Fabuła też nie jest jakimś wabikiem, więc nie zdziwię się tym, którzy szybko wysiądą z tego statku - Bieszczady? Sam przyjmowałem to w bardzo małych dawkach. Chwila łowienia i przeskok na coś bardziej rozbudowanego. To niekoniecznie oznacza, że Dredge jest tytułem złym. W swojej prostocie kryje bardzo dużo growego dobra.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Team 17


Plusy:

Thumb Up

Zaskakująco dobra atmosfera horroru

Thumb Up

Sprawdzi się w Switchowym graniu z doskoku


Minusy:

Thumb Down

Mechanika łowienia jest zbyt nużąca na dłuższą metę

Thumb Down

Wolno się rozkręca

7 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz