hdr-11085-a-perfect-day

Właściciel zdjęcia: Perfect Day Studios

Recenzja A Perfect Day na Nintendo Switch

Nowy rok, nowa ja. Zanim jednak w niego wejdziemy, dobrze by było optymistycznym akcentem zakończyć poprzedni. Jeszcze lepiej, gdyby ostatni dzień roku był tym idealnym, gdzie wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Taką szansę dostaje bohater visual novelki studia (nomen omen) Perfect Day. Ich gra o tym samym tytule może prostą linią kojarzyć się z “Dniem świstaka”, gdzie nieustannie przeżywamy te same wydarzenia. Zanim jednak zdążycie się uśmiechnąć we wspomnieniach o filmie, gra sprowadzi was na ziemię i pokaże, że do ideału tu daleka droga. A Perfect Day pojawiło się na Nintendo Switch 25 października 2023.
IMG 0942.JPG

Przeżyjmy to jeszcze raz


Przenosimy się do Chin końcówki lat 90’, w sam środek przełomu milenium, po którym nic już nie miało być takie samo. Poprowadzimy losami chłopca o imieniu Liang. Z pozoru beztroskiego ucznia podstawówki niczym nieróżniącego się od rówieśników. Nieśmiały, trudno mu się odnaleźć w codziennych sytuacjach. Jego podstawowym marzeniem jest wręczenie kartki koleżance z klasy, w której jest zakochany. Nieudana próba prowadzi do wypowiedzenia życzenia wplątującego bohatera w niekończącą się pętlę. Czy happy end jest możliwy?

Trudno byłoby traktować A Perfect Day, jako reprezentanta żelaznych visual novelkowych standardów. Poza czytaniem sporej ilości dialogów twórcy zapewniają nam odskocznię w postaci minigier, a głównym założeniem pozostaje zarządzanie naszym czasem. W dużej mierze od dobrej organizacji będą zależeć idealne 24 godziny. Nie tylko dla nas, ale dla przyjaciół, rodziny i naszej miłości, o których z każdą pętlą dowiemy się więcej. Jedno życzenie otwiera przed nami cały bagaż problemów, z jakimi się musi młody chłopak mierzyć.
IMG 0944.JPG
Jest on przytłoczony wieloma sprawami, o czym gra nieustannie informuje na ekranie wskaźnikiem stresu. Oprócz zarządzania kalendarzem to on będzie kluczowy do popchnięcia historii na właściwe tory. Niestety, gra czasami wymusza od nas podejmowanie decyzji niekoniecznie zgodnych z naszą wizją samego Lianga, jak i jego sumieniem. Jakbyśmy byli zmuszeni do złych zachowań, żeby odkryć przed sobą dalsze tajniki skrywane przez fabułę gry. Dla jednych to wychodzenie ze strefy komfortu, dla mnie sztywne ramy i wpisywanie się w schemat założony przez deweloperów. Twórcy przygotowali dwie formy zabawy. Jedna prowadzi nas po sznurku, druga pozbawia nas podpowiedzi i pomocnych oznaczeń na mapie. Mimo to nie otwiera ona przed nami bram do totalnej swobody.
IMG 0941.JPG
Sama miewałam problemy ze śledzeniem kolejnych, bardzo przykrych losów bohatera. Nie miało to związku z większą immersją, czy utożsamianiem się z kimś z odległych Chin, a z ludzkim smutkiem obserwującym krzywdę innych. Chłopak z każdą pętlą traci coraz więcej dziecięcej niewinności. A Perfect Day daleko do lekkiej i przyjemnej przygody. Konflikt rodziców, z którego nieśmiały Liang nie zdawał sobie sprawy, wszechobecne ubóstwo i klasowość społeczeństwa, elementy rasizmu i ogólna bezradność protagonisty. Wszystko nawarstwia się z każdą pętlą, umownie zaciskając nam linę na szyi. Choć gramy dzieciakiem, to dopiero dla gracza dojrzałego/empatycznego będzie to wszystko bardziej wymowne.
IMG 0945.JPG

Oczami dziecka


To, co przykuło moją uwagę, to śliczna pastelowa oprawa graficzna. Poziom artystyczny całości jest bardzo wysoki, a każda kolejna część historii potrafi zauroczyć wyglądem. Bardzo zgrabnie wprowadza ona nas w tutejszy klimat. Pomaga on zobrazować tę brudną rzeczywistość w sposób bardziej kolorowy, typowy dla perspektywy nieświadomych dzieci.

Niejednoznacznie odbieram warstwę audio. Jest ona szalenie skąpa i na dobrą sprawę trudno o czymkolwiek pisać. Dźwięki są ograniczone do pojedynczych odgłosów miasta/otoczenia, co można uznać za ubogie doświadczenie, ale czy z założenia nie ma to potęgować emocji? Wprowadzać trochę więcej zaszczucia w tę przygodę, pozwalając się wyciszyć i skupić na tym, co najważniejsze. Po przejściu trudno mi sobie wyobrazić tę opowieść z muzyczką przygrywającą w tle, choć jej brak bywa monotonny - w końcu pętla. Voice acting to trochę inna para kaloszy. Ten by tu nie zaszkodził, a dialogi mocno tracą na jego braku - jak w każdej visual novelce. W tym aspekcie najbardziej idzie dostrzec niskobudżetowość produkcji.
IMG 0940.JPG

Happy end?


Doceniam założenie twórców i podstępne ukrycie trudnej historii pod postacią małego chłopca i jego nieśmiałego puppy love. Emocjonalny rollercoaster może być ciekawym doświadczeniem, ale jego druga strona medalu jest bardzo przytłaczająca. Na tyle, że gra lepiej sprawdzi się w krótszych sesjach. Fajnie, że twórcy robią wiele, by gracz jak najmniej odczuwał powtarzalność pętli, co z natury jest nieuniknione. Dodają minigry, przyjazny interfejs, karciane zarządzanie czasem, czy nietypowy dla visual novelek ekwipunek. To wszystko składa się na zestaw przyjemnych i idealnie dopasowanych do dziecięcego świata detali.
IMG 0943.JPG
Mam wręcz wrażenie, że ten pomysł wykracza poza ramy gatunkowe i o wiele zgrabniej by sobie radził poza visual novelkowymi barierami. Czasami brakowało mi luźniejszych momentów. Rozładowania tego napięcia, które pozwoliłoby mi wkręcić się mocniej i na dłużej, a nie wyłączyć po krótkiej sesji i kolejnym ciosie obuchem. Wysokowrażliwym nie polecam!

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie PR Outreach


Plusy:

Thumb Up

Oprawa wizualna

Thumb Up

Bagaż emocjonalny

Thumb Up

Przyjazny interfejs

Thumb Up

Wielowątkowość/Dojrzałość historii…


Minusy:

Thumb Down

…która może być przytłaczająca dla wrażliwych odbiorców

Thumb Down

Brak voice actingu

7.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Monika Hodowicz



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz