Jak można się domyślić, ograniczam się jedynie do odsłon wydanych na nasze ukochane konsole z rodziny włoskiego hydraulika, japońskiego pochodzenia. Jedynym kryterium jest to, aby omawiane tu gry były bliskie mojemu sercu, aby nie kopiować suchego tekstu z bezdusznej wyszukiwarki Google. Dziś na tapet biorę samego króla żelaznej pięści, najlepszy cykl bijatyk w pełnym 3D… serię Tekken. Odsłon na konsole Nintendo nie jest za wiele, jednak czeka nas pewien twist. Zaczynajmy!
Tekken Advance (21 grudnia 2001 r. GBA 82% Metacritic)
Bardzo udany debiut na konsolach Nintendo, który trudno opisać fanom serii. Mimo iż nie uświadczymy tu żadnej fabuły, to gra bardzo wyraźnie opiera się na kultowej trzeciej części. Roster zawodników, plansze, menusy, wygląd postaci. Widać, iż przenoszono coś, co już istniało, gdyż była to najświeższa część głównej serii. W międzyczasie Tekken otrzymał, także kultowy spin-off, w którym graliśmy dwóch na dwóch. Aby skorzystać z dobrze przyjętego systemu tag, zaimplementowano go również tutaj, co wraz z side-step’ami nadało tej małej grze pewnej świeżości. Jak się w to wszystko gra? Choć nie zabrzmi to dobrze dla weteranów, teraz za obie kończyny odpowiada tylko jeden przycisk. Co z tego jednak? Zaryzykuję stwierdzenie, że gra jest tak płynna, jak nic innego na małej konsolce. Z rozgrywki płynie czysta frajda, którą godnie wspiera oprawa, w której sprite’y imitują postaci 3D. Zważywszy na czasy oraz moc konsoli, na której gra była odpalana, entuzjaści tej świetnej serii nie mieli powodów do narzekań.
Tekken 3D: Prime Edition (14 lutego 2012 r. 3DS 64% Metacritic)
Mimo ponad dekady nieobecności w obozie Nintendo, Namco niezbyt się przyłożyło do powrotu. Na „ofensywę”, dzięki której chciano zdobyć tę osobliwą część rynku, składały się dwa tytuły. Pierwszy nosił dumny podtytuł Prime. Czy jednak robił coś, by na niego zasłużyć? Nie. Nintendo 3DS jako konsola wydawała się być wielką niewiadomą. Podchodziła do tematu na swój własny sposób, mieszając klasyczny DS, ze znacznie większą mocą, oraz modnym w tamtym czasie 3D. Wielu dużych wydawców połasiło się na potencjalny kawałek dochodowego tortu. Dostaliśmy kilka portów czy nawet zupełnie nowych tytułów dostosowanych do sprzętu. Tekken mieścił się zarazem w obu kategoriach i w żadnej. Jest to port Tekkena 6, zdecydowanie gorszy od wersji z dużych konsol ale nie tylko. Jest on gorszy nawet od wersji PSP. Pomijając taki sam roster postaci oraz podstawowe tryby, nie dostajemy nic. Brak scenek w trybie arcade, brak kampanii, brak nowości w rozgrywce, takich jak tryb tag w Advance (a było to świeżo po premierze Tag Tournament 2!). Jest to Tekken 6 w najczystszej, technicznie dopracowanej postaci. Nie można jednak wydawać aż tak bezczelnie okrojonej wersji długo istniejącej gry i wesoło liczyć, że sama się sprzeda. Co więc dostajemy do rąk? Film animowany… Można by na to poświęcić całą, osobną recenzję.
Tekken znany był od lat z imponujących technicznie scenek przerywnikowych. Wiele osób zastanawiało się, co gdyby zrobić cały film o takiej jakości w świecie Tekkena? Oto i efekt, czyli Tekken Blood Vengeance. Czy jest dobry, czy też nie, jest to kwestia indywidualna. Obiektywnie jednak, na małym ekranie 3DSa, wygląda on okropnie i nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek chciał w ten sposób się z nim zapoznać. Rozdzielczość ekranu już w swoim czasie mogła wydawać się komicznie mała, nie znaczy to jednak, że przy dobrze zaprojektowanych grach było to jakimkolwiek problemem. Gry takie jak Super Mario 3D Land już na początku życia sprzętu ukazywało, iż gry na 3DS mogą prezentować się z gracją, dzięki czemu rozdzielczość w ogóle nie rzuca się w oczy. Ba, sam Tekken Prime to udowadnia. Film i efekt 3D nie jest tu żadną rekompensatą, zwłaszcza że są lepsze wersje na wyciągnięcie ręki. Pozycja jest i na Blu-Ray i na PS3 wraz z pierwszym zremasterowanym Tekken Tag oraz demem świeżej ówcześnie dwójki. Tekken 3D zapamiętany może być co najwyżej jako niepotrzebny nikomu potworek. Choć prawdopodobnie i tak zostanie zwyczajnie zapomniany.
Tekken Tag Tournament 2 (18 listopada 2012 r. Wii U 83% Metacritic)
Jednym z największych problemów Wii U była trudność z odnalezieniem swojej własnej tożsamości. Mimo bardzo późnej premiery w życiu siódmej generacji konsol nikt nie traktował następcy Wii jak startu nowej generacji. Większość osób bardziej czuła jakby miała do czynienia z potężniejszym, nowym konkurentem PS3 oraz X360. Trudno się temu dziwić, gdy zupełnie nowy, potężniejszy sprzęt, był miejscem dla definitywnych wersji gier z wyżej wspomnianych konsol. Zasady były proste. Zawrzeć wszystkie dodatki oraz aktualizacje, do tego dorzucić jakąś skromną nową zawartość. Tym właśnie była druga z gier starających się podbić serca fanów konsol Nintendo. Zaledwie roczna, druga część podserii Tag, otrzymała swój definitywny port. Czy to źle? Skądże znowu. Nabywcy sprzętów Big N przez prawie dwie dekady nie dostali swojego własnego, pełnoprawnego Tekkena. Owszem, jest to tylko port, jednak w porównaniu do Prime, oferuje on wszystko, co zawierała pierwotna wersja bez cięć. Dorzuca także nową iterację lubianej siatkówki z Tekken 3 oraz małe bonusy w formie kostiumów nawiązujących do serii należących do Nintendo. Jeśli macie tylko taką możliwość, to jest wersja, za którą powinniście się oglądać.
Pokken Tournament (18 marca 2016 r. Wii U 76% Metacritic)
Oto I twist. Można się spierać, iż moje przypisywanie tego do serii Tekken jest naciągane. Tekken i Pokken współdzielą tych samych twórców oraz ten sam zamysł (Pokken tytułem w oczywisty sposób ma nawiązywać do pewnej marki Tekken). Walka do upadłego. Nikt się tego nie spodziewał, jednak się stało. Jak się w to gra? Pojedynki, niczym w Tekkenie, odbywają się jeden na jednego. Istnieje podział na dwa rodzaje starć. Pierwsze, w oddali, przypominają arena-fighter’y, co stylistycznie oddaje ducha klasycznych pojedynków Pokemonów. Drugie, w zwarciu, wyglądają jak klasyczna walka w serii Tekken. Jednakowoż, w przeciwieństwie do serii Tekken, tutaj bardziej chodzi o widowiskowość niż o taktykę. Przyjęcie gry było całkiem pozytywne, nawet jeśli oceny odbiegają od głównych gier serii Tekken czy Pokemon. Na szerszą widownię, musiano jednak jeszcze zaczekać.
Pokken Tournament DX (22 sierpnia 2017 r. Switch 79% Metacritic)
Kolejny przykład portu z Wii U na popularną konsolę hybrydową. Jest to definitywna edycja zawierająca nowe postaci, poprzednio widziane wyłącznie na automatach, DLC, a także jedną ekskluzywną dla nowej platformy. Znacie już tę śpiewkę, jak grać, to tylko w najbardziej dopakowaną wersję. Jeżeli pokochaliście ten mały eksperyment, to wiedzcie, iż Katsuhiro Harada (ojciec serii Tekken) byłby zainteresowany kontynuacją. Jeżeli ma dostać kiedyś zielone światło, to tylko jeśli gracze zagłosują portfelami.
Project X Zone (11 paździenika 2012 r. 3DS 70% Metacritic)/ Project X Zone 2 (12 listopada 2015 r. 3DS 73% Metacritic)
Na deser coś innego. Nie mamy tu do czynienia bezpośrednio z grą z serii. Project X Zone jest crossoverem Namco, Capcomu, Segi, a w drugiej części spotkamy też postaci Nintendo. Jest to seria ekskluzywna dla konsoli 3DS, będąca duchowym spadkobiercą Namco X Capcom z PS2, wydanego w 2005 roku tylko w Japonii. W przeciwieństwie do niego tu mamy do czynienia nie tylko z grą RPG, ale i uproszczonym systemem walki jak w klasycznych bijatykach. Jest to ciekawostka, którą wielu może pominąć, nie wiedząc nawet o jej istnieniu, a warto samemu jej doświadczyć.
Co dalej z serią Tekken na konsolach Nintendo?
Kontynuacja Pokken? Inny szalony crossover z uniwersum Nintendo? Małe niespodzianki jak Kazuya w Super Smash Bros Ultimate? A może oczekiwany od lat port Tekken 7? Cokolwiek by to nie było, liczę na więcej starań niż przy Tekken 3D. Na coś godnego miana Prime.