Tiny-Terry-KeyArt

Właściciel zdjęcia:

Recenzja Tiny Terry’s Turbo Trip na Nintendo Switch

Napisać, że to dziwna gra, to nie napisać nic. W kategorii “co to za ustrojstwoTiny Terry’s Turbo Trip śmiało jedzie po złoty medal. W najnowszym tytule studia snekflat wcielimy się w tytułowego bohatera, który zapragnął lotu w kosmos. Najlepiej jakby odbył się on z pomocą samochodu, którego jeszcze nie posiada. Idzie więc na rekrutację do pracy, która... najlepiej jakby dała mu samochód, ale niekoniecznie wymagała czegokolwiek w zamian.
2025020909380500 s
Tiny Terry’s Turbo Trip to krzyżówka sandboxa z collectathonem (tona znajdziek blokujących nasz progres). Otrzymując swój wymarzony wóz, przed Terrym otwiera się dość skromnych rozmiarów mapa, w której dostajemy totalną dowolność. Fun tej gry polega na odwiedzaniu kolejnych miejsc i niesieniu ewentualnej pomocy napotkanym mieszkańcom. I szczerze - to już.

Tu trzeba zakochać się w stylu i sposobie narracji. Gra zalewać nas będzie komediowymi dialogami od samego początku, z czego wychodzi obronną ręką. Jeśli tylko wczujecie się w ten pokraczny i często idiotyczny humor, to okaże się, że odwiedzanie kolejnych mieszkańców i ich dobytków wam w zupełności wystarczy. Będziecie spragnieni nowych konwersacji. Nawet jeśli ich następstwem będzie konieczność zebrania rozrzuconych wszędzie śmieci, czy wdanie się w uwłaczający fetch quest, którymi zwykliśmy gardzić.
2025020909455800 s
To w tym absurdzie tkwi magia Tiny Terry’s Turbo Trip. Gorzej, jeśli niekoniecznie to do was przemówi, bo gra jest stosunkowo krótka i nie przewidziała takiego rozwiązania, jak nie bawi mnie to. Tu po prostu nie ma alternatywnej ścieżki do sympatii. Nie jest to tytuł dla wszystkich (co w sumie cieszy), a jeśli by twórcy chełpili się byciem dla nikogo, to też by to pasowało do ogólnej narracji.

Jeździsz, rozbijasz, rozmawiasz. Ot, to cała gra. Tytuł mający Cię rozluźnić i nieoczekujący w zamian myślenia. Upadek z ogromnej wysokości nie zrobi Ci nic, bicie okolicznych mieszkańców i dewastacja ich śmietników nie poruszy nikogo, a po zostawieniu auta w oddali możesz śmiało wskoczyć do innego… nie wysadzając przy tym kierowcy. Po prostu będzie on z Tobą jechał, jakbyś to Ty prowadził. Nic tu nie ma sensu i… o to chodzi.

Gra zyskała przytłaczająco pozytywne noty na Steam po swoim debiucie w maju zeszłego roku, co niekoniecznie może mieć miejsce na Switchu. Głównie ze względu na jej techniczny aspekt. Spadki klatek będą notoryczne, co przy tak małej i tak wyglądającej grze jest zwyczajnie popsutą optymalizacją, a nie niedoskonałościami samej konsoli.
2025020909470400 s
Brak mi słów, czego ja doświadczyłem, ale chyba dokładnie taki stan gracza był zamierzony. Podczas gdy jedni zostaną zauroczeni Terrym i tym światem, to drudzy, całkiem słusznie, wytykać będą miałki gameplay. To naprawdę nie grzeszy contentem i różnorodnością, będąc idealną, rozluźniającą odskocznią - jeśli zaakceptujesz tutejszy humor (bez tego ani rusz).

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Dead Good Media


Plusy:

Thumb Up

Indywidualny styl i charakter - bo tak pokracznych z założenia produkcji się nie robi

Thumb Up

Rozgrywka tak ogłupiająca, że aż wciągająca

Thumb Up

Humor i absurd - będące głównym motorem napędowym


Minusy:

Thumb Down

Krótka i z dość małą mapą

Thumb Down

Gameplayowo niewiele się tu dzieje

Thumb Down

Problemy techniczne na Switchu są dość rażące

6.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek

Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz