Gothic obrósł w naszym kraju potężnym kultem. To ta niemiecka rzecz, którą sobie bez cienia skrupułów przywłaszczyliśmy. Nie wiem, czy to kwestia dostępności, ciągłych zajawek w telewizji Hyper, czy może solidnego polskiego dubbingu. Wiem, że Gothic jest grą dobrą, ale czy aż tak dobrą, by go kraść? Założenia tego tekstu są proste - jesteś Polakiem, umiesz czytać po polsku, to zakładamy z góry, że grę doskonale znasz. Bezimienny jest Ci znany lepiej od rodziców, a od wypadu do dziadka wolałeś spotkanie z Xardasem. Coś o grze powiem dla młodszych odbiorców, ale umówmy się, że większość interesuje tylko, czy po ponad 20-latach ta magia wciąż tu jest? Czy to sterowanie dało się bardziej popsuć? Jak dobrze starzeje się aromat drewna?! Gra trafiła na Nintendo Switch 28 września 2023 roku. Witamy (ponownie) w Górniczej Dolinie!
Debiut Bezimiennego
W grze wcielimy się w Bezimiennego skazańca, który trafia do zamkniętej kopuły, gdzie wydobywana jest ruda dla króla. Docelowo magiczna bariera miała powstrzymać więźniów przed ucieczką, ale zakres magicznego zaklęcia się poszerzył, pozbawiając możliwości wyjścia niewinnych. W nas nie ma nic wyjątkowego, jesteśmy jak wszyscy pozostali, ale przed karcerem otrzymaliśmy list do arcymistrza kręgu magów ognia, a to może być nasza karta przetargowa do lepszych czasów.
Dalsze kroki zależą od nas, ale na przesadną swobodę bym nie liczył. Ona tu była, ale na standardy roku 2001, więc weźcie to pod uwagę. Główną naszą decyzją będzie dołączenie do jednego z trzech dostępnych obozów, który pchnie naszą historię naprzód.
A ta przygoda jest bardzo dobra i to się nigdy nie zestarzeje. Każdy fan RPGów powinien sprawdzić, przestawić się na tryb wąhania drewna, posłuchać wciąż przyjemnego dubbingu i zaakceptować nieco zmieniony system rozwoju postaci, gdzie do przydzielenia punktów potrzebny nam nauczyciel.
Powrót Bezimiennego
Odstawmy na bok fabularne oczywistości. Każdy, kto grał, pewnie chwali, a kto nie grał… wciąż tę magię poczuje. Przynajmniej mam taką nadzieję. Moje krótkie sesje zawsze się przedłużały, a w głowie przyświecały myśli “jeszcze zrobię tylko to…”. Gothic w tamtych czasach oferował tętniący życiem świat. Miałeś wrażenie, że jest on od Ciebie niezależny. Ty byłeś tylko małym trybikiem machiny, który rósł w siłę z każdą godziną gry. Moje wrażenia mogą być podyktowane nostalgią, więc jestem ciekaw odczuć kogoś, kto zetknie się z tymi obozami po raz pierwszy. Wierzę, że na tym polu trudno będzie się przyczepić. Wejdziesz do nie swojego domu, to zaraz gospodarz zareaguje. Wyciągniesz broń w mieście, to strażnicy zaczną się czepiać. To są te detale, które kiedyś nas rozkochały w tej serii i wcale nie były growymi oczywistościami.
Gorzej z technicznym aspektem, który potrafi odstraszyć. Specyficzny gameplay wciąż tu jest i pomimo kilku usprawnień, trudno nazwać Switchowego Gothica wersję idealną. Ząb czasu mocno to nadgryzł, a jeśli doszło do jakiegoś liftingu graficznego, to szczerze go nie widzę. To trzeba będzie przeboleć.
Podobnie będzie z wybaczaniem błędów. Jeśli starych się pozbyto, to nowe czekają na odkrycie. Wystarczyły dwie godziny, żeby moja postać trzymała broń, której de facto już nie miała w ekwipunku, czy zapadła się pod ziemię. Do tego drugiego to nawet zacząłem się przyzwyczajać. Mała rada - nie próbujcie być za szybcy. Gothic nie lubi waszego szybkiego klikania i wywoływania rozmów z nieprzygotowanej pozycji :) Bezimienny wstydliwa bestia i często się chowa.
Były też one, Czarne Gobliny. Wyjątkowo gościnne bestie, które przyglądały się, jak zabierałem im rudę, czary, a finalnie jak zabijałem ich braci w imię nabijania początkowych leveli. Dzięki za umilenie startu rozgrywki. Zakładam, że Ci, których oszczędziłem, dalej stoją w miejscu. Moje największe zainteresowanie wzbudzała walka. Każdy pamięta to pokraczne sterowanie na klawiaturze, w które trudno było uwierzyć. Jak ktoś nie wyłączył Gothica po pierwszym machnięciu kilofem, to pewnie został z nim do końca. Na padzie jest to zaskakująco akceptowalne, gdzie podstawowe machnięcie możemy wykonać po bożemu jednym przyciskiem, choć jego przytrzymanie i kierunki dadzą nam nieco inne możliwości. W sumie byłem pozytywnie zaskoczony, jak dobrze to się odnajduje na analogach. Ścierwojady nie miały szans!
Gorzej ma się “udogodnienie” z automatycznym namierzaniem, którego funkcjonowania do teraz nie rozumiem. Przyjęcie postawy bojowej praktycznie natychmiast łączy nas z jakimś najbliższym wrogiem. Niekoniecznie z tym, którego byśmy sobie życzyli. Wtedy też kierunek poruszania postaci zaczyna być dyktowany tym konkretnym przeciwnikiem, a cała walka może się w te kilka sekund wyłożyć na pysk. Rodzi to niezmiennie frustrację. Na szczęście na te okoliczności przewidziano Quick Save’a. Nasz wierny kompan przygód PC-towych raczej nie gości na konsolach, a ukrycie go pod skrótem R i + (zapis) i R i - (wczytanie), to bardzo intuicyjne rozwiązanie. Świetnie się sprawdza, tak jak odświeżony interfejs, którego niezmienną bolączką jest upośledzony system handlu i wymiany. Jeśli myślisz, że to naprawili, to nie. Będziesz dusił ten przycisk, aż ilość rudy się będzie zgadzać! Jest niby skrót przyspieszający ten proces, ale nie do wartości, jakiej byś sobie życzył.
Niezmiennie wspaniały miszmasz
Raz coś wyszło, raz nie - cały Gothic. Kilka rzeczy jest niezwykle irytujących, ale my to wybaczamy. Czy wybaczą młodsi Switchowcy? Raczej (ŻODYN) tylko Ci najbardziej zdeterminowani. Każdy wie, jak ten świat poszedł do przodu, a Gothic nawet jak wychodził, to mechanicznie był do tyłu. Jest to produkt głównie skierowany dla tych, którzy już tę grę uwielbiają i zaciskanie zębów mają we krwi. Paradoks polega na tym, że mimo świadomości tych błędów, mimo pokraczności sterowania, mimo znajomości całej fabuły… ja dalej w to grałem nieustannie i bawiłem się dobrze.
… A jeśli wyszła pierwsza część, jeśli wcześniej dostaliśmy Risena, to jakieś szanse na opus magnum Piranha Bytes i powrót do tego świata są. Oby!
Dziękujemy za klucz do recenzji firmie Dead Good Media