Właściciel zdjęcia: Cosmi Kankei, East Asiasoft Limited
Recenzja Boo Party na Nintendo Switch
Boo Party to przygodowa gra akcji stworzona przez studio CosmiKankei. Wydało ją Eastasiasoft, a premierę miało 29 czerwca 2023 roku.
Jest to produkcja w stylu starych gier z konsol z lat 80 czy 90. Ale szczegóły w dalszej części recenzji.
Fabuła
Zostaliśmy zrekrutowani przez dr Lesbrock do sprawdzenia strasznej posiadłości i dostarczenia dowodu (w postaci fotografii) na istnienie zjawisk paranormalnych.
Na początku naszej wędrówki poznajemy ducha, który zgubił swoje “bardzo ważne zaproszenie”. Za pomoc w odnalezieniu go, przeniesie nas na paranormalną imprezę, gdzie nasza zabawa z duchami, wampirami czy mumiami zacznie się na dobre. Dodatkowo okazuje się, że wszystkie te zjawy nie są przerażające, jakby mogło się wydawać, a po prostu świetnie się bawią w swoim towarzystwie.
Mechanika gry
Na start warto dodać, że ta gra została oznaczona kategorią „tylko dla dorosłych” i mimo tego, że większa część gry nie zawiera nic strasznego czy nieprzyzwoitego, to jednak nie jest to radosna i kolorowa gra dla 10 latków.
Można powiedzieć, że Boo Party to gra jednego przycisku. Gałką lub krzyżakiem przemieszczamy się naszym bohaterem, a przyciskiem „A” wchodzimy w interakcję. To wszystko! Żadnych skomplikowanych mechanik czy wykorzystywania każdego przycisku joy-cona i złożonych kombinacji. Przekłada się to na fakt, że nie uświadczymy tutaj drzewek rozwoju statystyk postaci czy jego umiejętności. Nie ma levelów, ani paska zdrowia i many.Na swojej drodze spotkamy bardzo dużą ilość różnych duchów, demonów, bagiennych potworów czy innych straszydeł. Każda z nich ma do powiedzenia kilka fajnych zdań o tym co myśli lub co właśnie robi.
Jak już wspomniałem powyżej, naszym zadaniem jest udokumentowanie zjawisk nadprzyrodzonych przy użyciu aparatu. Przekłada się to na cel zrobienia zdjęć 12 nadprzyrodzonym istotom płci żeńskiej. Są to chociażby wiedźma, pani frankenstein czy wilkołak. Aby tego dokonać, musimy wykonać powierzone przez nie zadania oraz przejść różne mini-gry. Po osiągniętym sukcesie dostaniemy swoją nagrodę w postaci pikantnych zdjęć wspomnianych kobiet.
Do zadań, które na nas czekają, możemy zaliczyć zdobycie hamburgera dla wampirzycy, pomoc przy nagrywaniu pokazu kulinarnego, znalezienie czegoś do ogrzania kościotrupa wiszącego w chłodni (z własnej i nieprzymuszonej woli!). Widać więc, że zadania potrafią być bardzo różnorodne i każdego śmiałka czeka jazda bez trzymanki.
Zobrazujmy to! Zabieramy od kościotrupa czekającego w kolejce płaszcz, który wieszamy w szatni. Dostajemy się w ten sposób do szalika, który dajemy kościotrupowi w chłodni. Za to da nam mięso do hamburgera. I tak dalej. Chyba wszystko jasne, prawda?
Powyższe zadania, polegają jednak głównie na chodzeniu od osoby do osoby, rozmowie z nią i zdobywaniu kolejnych przedmiotów. Świetną odskocznią od tego są mini gry, a jest ich tutaj naprawdę sporo!Gdy już uda nam się zrobić zdjęcie kolejnej paranormalnej niewieście, wracamy do wynajmującego nas naukowczyni. Skanuje ona te zdjęcia i w zamian dostajemy “Spirit Points” potrzebne w dalszej zabawie. Dzięki nim możemy kupować przedmioty związane z misjami.
Oczywiście robienie zadań odblokowuje kolejne części posiadłości i kolejne zadania. Tutaj należy wskazać, że obszar do zwiedzania jest naprawdę spory. I tutaj mówię tylko o tym co dostajemy w pierwszych minutach zabawy! Potem dochodzą kolejne pomieszczenia czy ogród.
Gra zawiera sporą dawkę humoru. Poznajemy Dana i Seana co jest nawiązaniem do serialu Supernatural (serialowi Sam i Dean Winchester). Chcą oni zapolować na wszystkie nadnaturalne moce znajdujące się w rezydencji, ale zapomnieli wziąć zabójcze dla nich żelazo. Dlatego jeden z nich stoi w kręgu utworzonym z soli. Przecież duchy przez niego nie przejdą! Oczywiście, drugi poprosi nas o znalezienie czegoś takiego!Dla osób bardziej wrażliwych, nagie zdjęcia bohaterek można ocenzurować albo wyłączyć w ustawieniach gry.
Gra nie posiada języka polskiego, jednak w dużej części, osoba z dobrą znajomością angielskiego poradzi sobie.
Audio i Grafika
Oprawa graficzna otoczenia naszego bohatera to piksele. Od razu przypominają się 16-bitowe gry ze starych konsol. Domyślam się, że nie każdemu może to odpowiadać. Mimo to nie można powiedzieć, żeby gra była “pusta”. Zawsze znajdzie się jakiś mebel, roślinka czy dywan. Na dodatek, zwiedzana posiadłość jest ogromna i znajdziemy w niej zróżnicowane obszary czy pomieszczenia. Na pocieszenie dodam, że avatary ważniejszych postaci to przyjemne rysunki.
Warto zaznaczyć, że za ścieżkę dźwiękową odpowiada twórca audio do gry Crawlco Block Knockers. Jest ona rytmiczna i zdecydowanie przyjemna, choć po dłuższej zabawie robi się trochę powtarzalna.
Rozgrywka i podsumowanie
Przyznam, że z rezerwą podchodziłem do tej produkcji, nie do końca wiedząc czego się spodziewać. Oprawa graficzna z jednej strony jest przyjemna, a z drugiej to proste piksele.
Gra musi zawierać w sobie “to coś”, żeby taka oprawa graficzna mnie do siebie przekonała. I tutaj to dostałem! Świetny humor oraz ciekawe minigry to tylko niektóre z zalet tej produkcji. Bardzo przyjemne było, że każda z dziesiątek (jeśli nie setek) napotkanych kościotrupów, wężów i innych zwierzaków ma coś do powiedzenia. I nie są to powtarzane dwa te same zdania. Każda ma coś oryginalnego do powiedzenia. Bardzo ciekawie mi się to czytało.
Na plus zasługuje też udźwiękowienie. Postaci nie posiadają własnych głosów, ale towarzysząca nam muzyka jest całkiem dobra choć monotonna.
Jak już powiedziałem, gra polega na chodzeniu i rozmawianiu, co przekłada się na brak “paska zdrowia” czy jakichkolwiek statystyk naszego bohatera. Minusem był brak czegoś w rodzaju dziennika. Zdarzyło mi się zbierać składniki hamburgera. Aby wiedzieć, czego potrzebuję, musiałem przeczytać książkę znajdującą się na regale. Niestety, mój bohater, w żaden sposób tego nie zapisuje. Musiałem więc to zapamiętać. Innym razem znalazłem kartę pokerową w książce, ale zdążyłem już zapomnieć, komu miałem ją przynieść.
Inną sprawą jest, że nie dostałem żadnych podpowiedzi, gdzie szukać istotnych elementów. Inaczej mówiąc, za każdym razem przeszukiwałem na nowo pokoje oraz rozmawiałem z paranormalnymi istotami w celu zdobycia nowych informacji. Mogę też wskazać, że zdobywając wspomniany wcześniej płaszcz, nie miałem pojęcia czy jest to rozwiązanie zagadki, którą teraz się zajmuję czy rozpoczęcie zupełnie nowej.
Sam obszar rezydencji też nie ma dużo więcej do zaoferowania w stosunku do swojej powierzchni. I tutaj rozumiem, że ten zabieg miał na celu sprawienie wrażenia labiryntu, ale zostało to zrobione kosztem sztucznego wydłużenia czasu zabawy. Postaci, które mają nam dać zadanie, po prostu je dadzą. Cała reszta to wypełniacze z 2-3 zdaniami do powiedzenia. Przez to zdarzało mi się poświęcić 15-20 minut na błąkanie się bez celu.W dużym skrócie gra Boo Party to przyjemna zabawa. Dobra grafika i oprawa audio oraz ten niesamowity humor zachęcą wiele osób do pozostania z grą na dłużej. Tylko czy to mozolne chodzenie po całej rezydencji i szukanie na oślep rozwiązań zagadek nie odstraszy? Sprawdźcie sami, bo mi ta gra poprawiła humor i dała trochę fajnej rozgrywki.
Dziękujemy firmie East Asia Soft za dostarczenie gry do recenzji.
Plusy:
Humor — Klimat horrorów z lat 80-90
Muzyka — Świetna elektroniczna mieszanka w stylu lat 80
Mechanika — Prosta i przyjemna
Minusy:
Podpowiedzi — A w zasadzie to ich brak
Grafika — Pikselowa oprawa nie każdemu przypadnie do gustu
Maszerowanie — Jak ktoś nie lubi ciągłego chodzenia to może szybko się zniechęcić