BHH KEY ART

Właściciel zdjęcia: Exalted Studio

Recenzja Big Helmet Heroes na Nintendo Switch

Big Helmet Heroes to gra francuskiego studia Exalted. Beat’em up, który całym sobą będzie nawiązywał do hitu Castle Crashers. Inspiracja jest nie do zaprzeczenia. Od humorystycznego podejścia, po samych bohaterów, czy styl wyboru kolejnych misji - choć tu w liniowej formie. Zadanie jest proste - wybić to, co się rusza i źle pachnie. Naszym arsenałem będzie wszystko napotkane po drodze - od naelektryzowanych łapek na muchy po kuszę i mrożący karabin.
2025020122253500 s
Mechanicznie jest to bardzo prosta konstrukcja. Oferuje model zabawy dla maksymalnie 2 graczy, gdzie ilość możliwych kombinacji zamkniemy w obrębie dwóch przycisków. Lekki i mocny atak, któremu towarzyszy skok i akcja robiąca za łapanie w okolicach innej postaci - tak wrogiej, jak i swojej. Dopiszcie do tego ładujący się stosunkowo szybko specjal, a macie obraz całej gry.

To beat’em up, więc na papierze to zazwyczaj brzmi smutno, a w praktyce daje sporo satysfakcji. Big Helmet Heroes to tego świetny przykład, bo w tej prostocie tkwi siła. Jest tu spora doza satysfakcji podszyta pod te mechaniki, a wybijanie - standardowo dość wtórnych - wrogów rodzi uśmiech na ustach.
2025013123371100 s
Spora w tym zasługa strony wizualnej, która budziła moje szczere obawy w kontekście Switcha. Ten okazał się radzić z tym wszystkim poprawnie, serwując jedynie okazjonalne spadki klatek wraz ze sporą ilością rzeczy na ekranie - wrogów dużo, a użyta moc sieje spustoszenie. Nie zaburza to przesadnie rozgrywki i mieści się w akceptowanych normach.

Do wyboru mamy 28 postaci, które wcześniej musimy odblokować. Ten proces odbywa się przez rozbijanie ukrytych w levelach krat/więzień, w których pobratymcy są przetrzymywani. Takie znalezisko daje nam nie tylko bohatera do wyboru na późniejsze misje, ale i opcjonalną postać do podmiany z pełnym HP w danej chwili. Naszego zmęczonego herosa można odesłać na ławkę rezerwowych, gdzie stopniowo będzie się leczył. Jest to spore ułatwienie i wygładza grę do standardów, w których praktycznie nie da się zginąć - tj. zawalić misję, bo nawet jak jeden padnie, to następny wjedzie cały na biało. Na normalnym poziomie trudności nic was nie zatrzyma.
2025020122363100 s
Szczególnie że gra nie rozpieszcza w temacie bossów. To mocny pstryczek w nos twórców. Okazjonalnie na kilku trafimy, ale większość misji zakończy się smutnym i zwyczajnym wyjściem. Nadużywany jest też motyw kolejnych fal do pokonania. Niby nie jest to coś, czego nie spotykamy w beat’em upach, ale wypadało ilość takich “aren” stanowczo ukrócić. Niektóre levele wręcz w nich toną, a tempo gry nieco siada przy takim motywie.

Wrócę jeszcze na moment do 28 postaci, bo to jest drobne kłamstwo, które należy naprostować. Są tu 4 rodzaje bohaterów, którzy po prostu są pomnożeni na kolejne (pod)rodzaje. Ich główna różnica to specjal. Oczywiście skórki też są zmienne - często aż za delikatnie, co też dobrze by było poprawić - ale model walki i idące z nim animacje pozostaną te same. Skłamałbym, pisząc, że mnie to wyjątkowo bolało w trakcie wybijania kolejnych fal wrogów, ale z czasem razi lekko po oczach. Tyle dobrego, że twórcy nie zasłaniają się bardzo zgrabnie wyglądającą 28, a otwarcie piszą o czterech - rycerz, brutal, łotrzyk i mnich. To po prostu ekran wyboru postaci daje złudne nadzieje, co też wiąże się ze znajdźkami, jakimi każdy z tych bohaterów de facto jest. Niestety Ci ukryci wojownicy są losowi, więc nie jest tak, że nowo znalezione więzienie będzie skrywało kogoś świeżego do rosteru - powtórki dopuszczalne, czyli idź i skończ grę/misję ponownie.
2025020217475300 s
Gdyby zatuszować te kilka niedoskonałości - co nie było nieosiągalne - to powiedziałbym, że to bardzo dobry beat’em up. Z nimi muszę go klasyfikować pół piętra niżej, co i tak jest bardzo miłym zaskoczeniem, bo oczekiwania były żadne. Levele będą ciekawe, okazjonalnie bardzo miło zaskoczą jakimś odświeżeniem gameplayu - jak jazdą na kole ratunkowym, strzelaniem z armaty czy meczem piłki nożnej (!) - a do tego wygląda to wszystko bardzo przyjemnie i radośnie. Pewnie popełnię jakąś zbrodnię, jak powiem, że wolę Big Helmet Heroes od Castle Crashers, ale ja po prostu lubię beat’em upy w klasycznej formie. Tam, choć wygląda to genialnie i na różnorodność trudno narzekać, to nie lubiłem obowiązkowego levelowania postaci, czy metroidvaniowych naleciałości. W dobrej cenie i przy obowiązkowej sympatii do gatunku można śmiało sięgać po te wielkie hełmy.

Dziękujemy za klucz do recenzji firmie JF Games


Plusy:

Thumb Up

System walki, choć prosty, daje należytą satysfakcję z wybijania wrogów

Thumb Up

Fajny styl artystyczny i dobre (jak na warunki Switchowe) jego wykonanie

Thumb Up

Okazjonalna różnorodność i humor - no dobra, średniowiecznym meczem piłki nożnej mnie kupili

Thumb Up

Znajdźki są często sprytnie ukryte, a odszukanie ich satysfakcjonujące - tak z samego faktu, jak i z nowego bohatera


Minusy:

Thumb Down

Ilość (i jakość) bossów nie powala

Thumb Down

Usilne wpychanie zamkniętej areny z kolejnymi falami przy każdej możliwej okazji

Thumb Down

Ilość “apteczek” jest za duża i obniża wymagania wobec gracza do absolutnego minimum - a do tego przecież dochodzą pomocni więźniowie

7.5 / 10

Nasza ocena

Awatar

Niko Włodek



Komentarze (0)

Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz